PREZENTACJA: Nowa Mazda CX-5: Więcej, czyli... lepiej?
Najlepiej sprzedający się model Mazdy przeszedł lifting - głównie technologiczny. Czy obrana drogą przyniesie mu kolejne sukcesy?

Mazda stanęła przed zadaniem, którego boi się każdy producent samochodów: jak ulepszyć swój absolutny bestseller? Od 2012 roku CX-5 rozeszła się w liczbie ponad 4,5 miliona egzemplarzy, co oznacza, że gdziekolwiek nie spojrzeć, tam stoi jakaś CX-5. Teraz Japończycy prezentują trzecią generację i twierdzą, że wzięli wszystko, co klienci kochali w tym modelu, i po prostu dodali tego więcej. Więcej przestrzeni, więcej ekranów i, co ciekawe, więcej silnika. Zobaczmy, czy ta recepta na sukces nie jest przypadkiem drogą na skróty.

Wygląd zewnętrzny. Mazda CX-5 ewoluowała
Projektanci Mazdy, wierni swojej filozofii „Kodo”, nie zafundowali nam stylistycznego trzęsienia ziemi. Sylwetka jest znajoma, ale proporcje uległy zmianie. Nowy model jest o 115 mm dłuższy (a to sporo!), 15 mm szerszy i 30 mm wyższy. Rozstaw osi również się wydłużył. Mazda nazywa swoją nową koncepcję projektową „Wearable Gear”, co można przetłumaczyć jako „sprzęt do noszenia”. Brzmi to tak, jakby samochód miał być modnym dodatkiem, co jest pomysłem równie intrygującym, co absurdalnym. Ja tego nie kupuję i moim zdaniem, to już lekkie nadużycie marketingowe, ale co kto lubi.
Czytaj więcej:
- Mazda CX-5 vs Kia Sportage - porównanie dwóch kultowych SUVów
- Pierwsza jazda: Mazda CX-5 oraz Mazda CX-60 fantastyczny silnik
- Test: Mazda CX-5 Homura Skyactive 2022
Z przodu podniesiono nieco nos, co ma dawać kierowcy „większe poczucie bezpieczeństwa” i lepszą widoczność – teraz łatwiej dostrzec, gdzie kończy się maska. Zderzak poszerzono, a między ostro narysowanymi światłami umieszczono charakterystyczny dla marki „Signature Wing”. Z tyłu zrezygnowano z tradycyjnego logo na rzecz dużego napisu „MAZDA”, jakby ktoś mógł mieć wątpliwości, czym jedzie. Całość osadzono na felgach o rozmiarze od 17 do 19 cali, a w ofercie znajdzie się siedem kolorów lakieru. Wygląda dobrze, solidnie i... bardzo bezpiecznie. Może nawet zbyt bezpiecznie. Gdy nasza grupa dziennikarska spytała projektantów, czy przewidziano większe felgi, bo te 19-calowe wyglądają zbyt… biednie, popatrzyli na nas jak na wariatów z niewymownym pytaniem: „Zwariowaliście? Po co większe?” Może po to, aby ładniej wyglądało, bo już te czarne 19-tki giną w tym dość muskularnym nadwoziu, a wyobraźcie sobie, jak musi wyglądać podstawa na 17-tkach. Kąpiel oczu niezbędna!
Wnętrze nowej Mazdy CX-5. Japoński minimalizm spotyka cyfrową ofensywę

W środku Mazda chwali się zastosowaniem koncepcji „Ma”, która jest japońską sztuką priorytetyzacji przestrzeni i harmonii. W praktyce oznacza to czyste, uporządkowane wnętrze z mocno zarysowaną poziomą linią deski rozdzielczej, która ma potęgować wrażenie przestronności. Centralne miejsce zajmuje potężny ekran dotykowy. W zależności od wersji ma on przekątną 12,9 lub nawet 15,6 cala. Tak, Mazda, która przez lata upierała się przy sterowaniu pokrętłem, w końcu uległa modzie i przeniosła większość funkcji, w tym klimatyzację, na ekran. Nie wiem jak Wy, ale ja zakochałem się w prostym, ale wygodnym i przede wszystkim ERGONOMICZNYM wnętrzu CX-60. Czy producenci wyrzucają ze swoich słowników pojęć motoryzacyjnych takie słowa, jak: ergonomiczny, wygodny, tradycyjny, analogowy? Pytanie – po co?
Za kierownicą znajduje się kolejny wyświetlacz – cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 10,25 cala. Jakość materiałów, jak to w Maździe, stoi na wysokim poziomie. W zależności od zasobności portfela możemy mieć czarną tkaninę, materiały skóropodobne (również w dwukolorowej wersji) lub prawdziwą, pachnącą skórę w kolorze czarnym lub brązowym (sports tan). W wyższych wersjach wyposażenia (Exclusive-Line i Homura) pojawia się panoramiczny szyberdach, a także nastrojowe oświetlenie ambientowe z siedmioma kolorami do wyboru, które ma tworzyć atmosferę „podobną do klasy biznes”. Czemu nie taką samą? Przyznam, że wypowiedzi stylisty Mazdy i osób odpowiedzialnych za produkt były ostrożne i momentami dość dziwne, ale nie tylko oni są zamknięci w swoim świecie i uważają, że to co zrobili jest najlepsze, a konkurencja jest daleko w tyle.

Najważniejszą zmianą jest jednak przestrzeń. Dzięki większym wymiarom zewnętrznym pasażerowie z tyłu mają odczuwalnie więcej miejsca na nogi i nad głową. Otwory drzwiowe są szersze, co ułatwia montaż fotelików. Bagażnik urósł o 61 litrów, do 583 litrów, a po złożeniu siedzeń (dzielonych w proporcji 40:20:40) jego podłoga jest niemal płaska. To już nie jest tylko zgrabny SUV, to pełnoprawny transportowiec dla rodziny. I to mi się naprawdę podoba, bowiem „stara” CX-5, mimo świetnego projektu, mogła wydawać się nieco zbyt ciasna dla większej rodziny. Pojawia się jednak pytanie – skoro CX-5 mocno urosła i zbliżyła się do CX-60, czy droższy model nie straci potencjalnych klientów?
Nowa Mazda CX-5 - dane techniczne i napęd
Pod maską, przynajmniej na początku, panuje prostota. Dostępny będzie tylko jeden silnik: wolnossąca jednostka benzynowa e-Skyactiv G o pojemności 2,5 litra, wspomagana przez 24-woltowy system mild-hybrid. Zastępuje ona wysłużony silnik dwulitrowy. Generuje 141 KM mocy i 238 Nm momentu obrotowego. Osiągi? Wersja z napędem na przód osiąga 100 km/h w 10,5 sekundy. Demon prędkości to nie jest i tutaj znów pojawiły się pytania i wątpliwości oraz nieco wymijające odpowiedzi ludzi z Mazdy. Czemu nowy silnik jest słabszy? Czy wolnossące 141 KM to aby nieco nie za mało, jak na większy samochód rodzinny z nadwoziem SUV? Auto urosło, moc zmalała – gdzie sens i logika? To podobny przypadek, jak w niedawno zaprezentowanym Subaru Foresterze, który dostał napęd o mocy 136 KM i stały napęd na cztery koła. Nie jest szybki (delikatnie mówiąc), ale przynajmniej dużo pali (też delikatnie mówiąc).
Szukasz niezawodnego egzemplarza? Poznaj ofertę - Używane modele Mazda CX-5 sprzed liftingu
Mazda upiera się przy silniku wolnossącym, argumentując to liniowym oddawaniem mocy i brakiem turbodziury. I rzeczywiście, w porównaniu do poprzednika, nowy silnik oferuje od 8 do 19% więcej momentu obrotowego poniżej 4500 obr./min, co powinno przełożyć się na płynniejszą jazdę w mieście. Silnik współpracuje z 6-biegową automatyczną skrzynią biegów i potrafi odłączyć dwa z czterech cylindrów przy niskim obciążeniu, by oszczędzać paliwo. Średnie spalanie według WLTP ma wynosić 7,3 l/100 km dla wersji FWD i 7,7 l/100 km dla AWD. Nieczęsto jestem aż tak ciekawy pierwszych jazd testowych i możliwości zweryfikowania tych zapowiedzi.
Prowadzenie i technologia w Mazda CX-5. Jinba-Ittai i Wielki Brat Google
Mazda od lat mówi o „Jinba-Ittai” – jedności kierowcy z maszyną. W rodzinnym SUV-ie brzmi to jak pobożne życzenie, ale inżynierowie podeszli do sprawy poważnie. Zawieszenie zostało dostrojone pod kątem europejskich dróg, z bardziej miękkimi sprężynami i nowymi amortyzatorami. Nowe fotele mają lepiej trzymać ciało w zakrętach, redukując przechyły głowy. Co bardziej praktyczne, nowa CX-5 może pociągnąć przyczepę o masie do 2000 kg. Pamiętam, jak po pierwszych jazdach CX-60 pojawiły się głosy, że jest za twardo i auto ma tendencje do podskakiwania na nierównościach czy progach zwalniających. Po prezentacji modelu na rok 2025 miało się to poprawić i po pierwszych jazdach… niespecjalnie dało się to odczuć. No ale poczekamy – zobaczymy.
Największą nowością technologiczną jest jednak system inforozrywki z wbudowanym oprogramowaniem Google. Oznacza to natywną obsługę Map Google i Asystenta Google, który wkrótce zostanie wzbogacony o sztuczną inteligencję Gemini. Będzie można więc prowadzić skomplikowane konwersacje ze swoim samochodem. Po co? Tego nie wiadomo. Może to ma być alternatywa dla braku przycisków w kabinie?
Do tego dochodzi cała armia systemów wspomagających kierowcę (ADAS). Mamy więc aktywny tempomat, system monitorowania martwego pola, asystenta utrzymania pasa ruchu, a nawet system, który delikatnie zahamuje, gdy wykryje, że kierowca zaspał na zielonym świetle. Jest też kamera 360 stopni z funkcją przezroczystego widoku z przodu, która pomoże uniknąć zarysowania felg o krawężnik. To wszystko sprawia, że jazda jest bezpieczniejsza, ale też coraz bardziej sterylna.
Podsumowanie. Ewolucja, ale czy nie zbyt delikatna?
Nowa Mazda CX-5 to podręcznikowy przykład ewolucji. Jest większa, praktyczniejsza, znacznie nowocześniejsza w środku i napędzana rozsądnym, choć niezbyt porywającym silnikiem. Z pewnością powtórzy sukces poprzedniczek, bo jest dokładnie tym, czego oczekuje rynek: wygodnym, dobrze wyposażonym i niezawodnym SUV-em, który teraz jeszcze lepiej sprawdzi się w roli samochodu rodzinnego. Straciła może odrobinę zadziornego charakteru na rzecz dojrzałej praktyczności, ale najwyraźniej tego właśnie chcieli klienci. A zadowolony klient to najlepszy klient. Miejmy jednak nadzieję, że czas przyniesie odrobinę wigoru, bo nowość niebezpiecznie zbliża się poziomem ekscytacji do innych japońskich konkurentów.