TEST: DS 9 1.6 PureTech 225 KM. Wyśmienite ratatuille!
Nie będę czarował – nie przepadam za francuską kuchnią. Jest odrobinę mdła, trudno w niej o wyraziste smaki, ale czasami potrafi zaskoczyć i już po jednym kęsie można się rozpłynąć. Nie zdarza się to zbyt często, ale gdy się zdarza, jestem zachwycony. Podobnie jest z francuską motoryzacją, a przykładem takiego wykwintnego auta jest DS 9.
Nie będę czarował – nie przepadam za francuską kuchnią. Jest odrobinę mdła, trudno w niej o wyraziste smaki, ale czasami potrafi zaskoczyć i już po jednym kęsie można się rozpłynąć. Nie zdarza się to zbyt często, ale gdy się zdarza, jestem zachwycony. Podobnie jest z francuską motoryzacją, a przykładem takiego wykwintnego auta jest DS 9.
Gdy jakiś czas temu byłem na polskiej prezentacji statycznej DS 9, nie ukrywam, nie byłem zachwycony. Nie, nie chodzi o to, że DS 9 mi się nie spodobał. Nic z tych rzeczy! Po prostu po bliższym poznaniu z DS 7 Crossback, limuzyna nie oferowała zbyt wiele nowości. Wiecej na temat DS7 Crossback przeczytasz w poprzednim artykule: https://www.superauto.pl/artykuly/test-ds-7-crossback-1-6-e-tense-300-4x4-wysiadac-sie-nie-chce
Te same, przepiękne i imponujące światła przednie, bardzo podobne, wycinane laserowo lampy tylne, bardzo podobne wnętrze i stylistyczne smaczki. Auto piękne, awangardowe, ale nie zaskakujące. Po jakimś czasie, gdy znów spotkałem się z tym autem na polskiej prezentacji dynamicznej, mogłem poznać się z kilkoma wersjami nieco bliżej na trasach testowych. Tak jak się spodziewałem – było niezwykle wygodnie, przyjemnie, ale nadal było mi mało. Teraz spędziłem z tym samochodem ponad tydzień i wiecie co? Takie frykasy mógłbym smakować codziennie!
Odzwierciedlenie francuskiej kuchni?
Co ja tak ciągle o tej kuchni? Nie, nie jestem głodny, a jeśli byłbym, to pewnie francuska restauracja byłaby ostatnią, jaką bym wybrał. Chodzi mi o to, że francuskie potrawy kojarzą mi się z francuskimi samochodami. Bardzo często piękne, efektowne, lekkostrawne i pasujące wielu kierowcom. Podobnie jest z DS 9. Jest przepiękny, wysmakowany, prezentuje się naprawdę rewelacyjnie i wyróżnia się z tłumu innych aut na ulicach. To tak, jakby na stole postawić pięknie przyrządzone, kolorowe ratatuille, a obok postawić sznycla, kiełbasę, spaghetti i sushi. Wiadomo, co będzie najładniejsze. Ale czy najsmaczniejsze?
Jeśli ktoś oczekuje mocnego, wyrazistego smaku, ten na pewno się rozczaruje. Bez dwóch zdań. DS 9 z silnikiem 1.6 PureTech o mocy 225 KM (300 Nm) i napędem na przednią oś to typowa francuska limuzyna. Bardzo wygodna, może być dość szybka, ale na pewno nie emocjonująca. Tu nie ma donośnego dźwięku z wydechu, aksamitnej pracy jednostki V6 czy niesamowitej trakcji napędu na cztery koła. Trochę szkoda, bo francuska propozycja w segmencie premium mocno na tym traci wizerunkowo. Cóż z tego, że auto jest piękne i wykwintne, skoro dla większości będzie po prostu zbyt mdłe, dlatego też większość wybierze mało wyszukaną, ale konkretną kuchnie niemiecką z currywurst na czele.
Brakuje przypraw!
Tak, Ratatuille z kuchni DS-a jest przepyszne, ale jakbym miał pod ręką chilli lub pieprz Cayenne i nikt by nie patrzył, pewnie doprawiłbym co nieco. Testowym egzemplarzem pokonałem blisko 1000 kilometrów i był to czas spędzony w cudownym komforcie, spokoju i w bardzo przyjemnej atmosferze. Silnik choć mały, radził sobie w większości przypadków, ale że jestem typowym, staromodnym miłośnikiem motoryzacji, widziałbym tam kompaktową jednostkę V6. Ależ ona by pasowała do tego samochodu! Do tego napęd na cztery koła, nawet „udawany” na Haldexie, i byłoby auto idealne, które bez wstydu konkurowałoby z Audi A6, BMW Serii 5 czy Mercedesem Klasy E. A tak… jest sporo braków.
Brakuje naprawdę nowoczesnych systemów, tj. predykcyjny tempomat. System info-rozrywki jest po prostu kiepski, a jakość kamer 360 stopni (udawane, bowiem obraz sklejany jest z dwóch kamer – przedniej i tylnej) woła o pomstę do nieba. Ja testowałem odmianę Performance Line+, a wyżej jest jeszcze Rivoli+ (kojarzy mi się z ravioli…) i tam jest m.in. masaż foteli i kilka innych umilających podróż gadżetów. Brakuje mi też podgrzewania kierownicy. Tego nie ma nawet w opcji. No to są te małe niedociągnięcia i błędy, które można tuszować przepiękną stylistyką i dopracowanym wnętrzem, ale czy to wystarczy?
Na pewno świetnie spisuje się zawieszenie, które jest niezwykle stabilne, ale zaskakująco komfortowe. To tzw. Active Scan Suspension, które wykorzystuje zestaw kamer i czujników, które analizują nawierzchnię przed autem i dostosowują charakterystykę pracy amortyzatorów w taki sposób, aby jazda była możliwie jak najbardziej komfortowa. Działa to wyśmienicie i genialnie naśladuje pracę zawieszenia pneumatycznego. Przestrzeni również jest mnóstwo, a kryształowe światła przednie wyglądają niesamowicie podczas włączania i wyłączania auta. Oczywiście to światła LED-owe, dodatkowo skrętne, choć system dość chaotycznie nimi steruje w trasie włączając i wyłączając światła drogowe. Czekałem tylko, aż zatrzyma mnie policja za „mruganie” długimi.
Co i za ile?
DS 9 startuje w cenniku od kwoty 209 900 złotych i będzie to właśnie testowany model w wersji Performance Line+ z benzynowym silnikiem 1.6 PureTech o mocy 225 KM i z automatyczną skrzynią 8-biegową. W standardowym wyposażeniu znajdziemy m.in.
- Światła DS Active LED Vision
- Pakiet wsparcia kierowcy Extended Safety Pack
- Pakiet komfortowych siedzeń tylnych
- Podgrzewane przednie siedzenia
- Aktywne zawieszenie DS Active Scan Suspension
Nie będę ukrywał, że ja bym zdecydowanie dopłacił do wersji Rivoli+, która kosztuje z tym silnikiem 228 900 złotych i zawiera m.in.
- Pakiet komfortowych siedzeń tylnych
- Podgrzewane i wentylowane siedzenia z masażem
- Aktywne zawieszenie DS Active Scan Suspension
- Światła DS Active LED Vision
- Rozszerzone podświetlenie ambientowe
Co jeszcze? Można jeszcze wybrać inny układ napędowy np. 225- lub 250-konną hybrydę plug-in, jak również topowy model z 360-konnym hybrydowym zestawem napędowym, ale szczerze? I tak bym wybrał podstawową benzynę, którą testowałem. Tak czy inaczej w każdej wersji podstawą jest silnik 1.6, a w hybrydzie mamy zdecydowanie mniejszy zbiornik paliwa. Szkoda zachodu.





Podsumowanie
Nie będę oszukiwał. Zakochałem się w DS 9 i z chęcią przetestuję topową odmianę, nawet, jeśli będzie to hybryda. Każda, nawet krótka podróż była relaksująca i niezwykle przyjemna. Wiem, że w Audi A6 czy BMW Serii 5 miałbym więcej emocji i przyjemności z dynamicznej jazdy, ale czy na co dzień muszę ciągle jeździć dynamicznie? Nie, na co dzień mógłbym mieć DS 9 i byłbym w pełni usatysfakcjonowany. Brutalną, pikantną kiełbaskę czy surową rybę w wodorostach mogę zjeść od czasu do czasu, ale mój żołądek na pewno wybrałby lekkostrawne ratatuille. Bon apetit!