Volkswagen T-Cross 2022 1.0 TSI 110 DSG Style - sympatyczny crossover
Wprowadzając swój bazowy model Volkswagen postawił na młodszą klientelę, ceniącą przede wszystkim styl. Testowany Volkswagen T-Cross pokazuje, jak w udany sposób połączyć styl z funkcjonalnością.

Spis treści
Miejskie SUV-y I crossovery są obecnie najdynamiczniej rozwijającym się segmentem rynku nowych samochodów. Pojazdy te mają wiele zalet – oferują wyższy prześwit i wygodną pozycję za kierownicą, a także bardziej przestronną kabinę, pozostając jednocześnie równie zgrabnymi i zwinnymi co miejskie hatchbacki. Przyznam się, że często powątpiewałem w sens istnienia miejskich crossoverów. Są przecież tańsze i jeszcze zgrabniejsze hatchbacki, które jednak zaczynają być powoli w cieniu SUV-ów. Po teście Volkswagena T-Crossa zmieniłem jednak zdanie...
Już na sam widok wzbudza sympatię
Pierwszy rzut oka na T-Crossa i samochód od razu budzi pozytywne odczucia. Ten zaprezentowany w 2018 roku miejski crossover jest technicznym bliźniakiem Seata Arony, którego również miałem okazję niedawno testować, a jednocześnie najmniejszym z SUV-ów Volkswagena. Przede wszystkim w oczy rzuca się opcjonalny turkusowy lakier „Makena” za 3000 zł, który idealnie pasuje do filigranowego charakteru miejskiego crossovera. Efekt uzupełniają dwukolorowe felgi "Köln" w kolorze antracytowo-czarnym o rozmiarze 18 cali, będące elementem pakietu stylistycznego Black za 3220 zł. Obejmuje on także inne dodatki w kolorze czarnym, w tym obudowy słupków B z napisem VOLKSWAGEN czy spojler dachowy. T-Cross przypomina trochę nadmuchane Polo, jednak nie jest od niego znacznie większy. Auto mierzy bowiem 4108 mm długości, a więc tylko o 55 mm więcej od hatchbacka. Jest też o 9 mm szerszy (1760 mm) i aż o 123 mm wyższy (1584 mm). Co ciekawe, rozstaw osi jest mniejszy o 13 mm i wynosi 2551 mm. Oba auta bazują na platformie MQB-A0.

Przednie lampy LED z typowym dla nowych Volkswagenów motywem litery L (kształt świateł do jazdy dziennej) dobrze oświetlają drogę po zmroku oraz oferują doświetlanie poboczy za pomocą świateł przeciwmgłowych umieszczonych w stylowych chromowanych obwódkach. Choć sylwetka T-Crossa wydaje się być „pudełkowata”, samochód zdecydowanie może się podobać. Najciekawszym elementem niemieckiego crossovera jest jednak tylna część, gdzie tylne światła LED połączono szeroką blendą przedzieloną pośrodku logo Volkswagena. Co prawda, nie świeci ona, jednak nawiązuje stylem do lamp umieszczonych w czarnych obudowach. Klapę bagażnika dumnie wieńczy chromowany napis T-CROSS. Ciekawym akcentem jest zachodzący na bok pojazdu fragment tylnej lampy z trzema kwadracikami świetlnymi, co wygląda ładnie zwłaszcza po zmroku. Oczywiście nie zabrakło charakterystycznych dla marki cech w postaci szerokiego słupka C czy biegnącego przez całą długość nadwozia przetłoczenia.
Kabina typowo niemiecka, ale ze stylem
Już na pierwszy rzut oka widać, że kabinę T-Crossa podporządkowano ergonomii. Wszystkie przyciski i przełączniki są logicznie pogrupowane i czytelnie opisane, zaś system multimedialny z 8-calowym dotykowym ekranem intuicyjny i łatwy w obsłudze. Jest on o jakieś pół generacji starszy od obecnie stosowanych… i to jest jego największą zaletą. Oferuje bowiem bardzo dobrą reakcję na dotyk, logicznie pogrupowane menu oraz dotykowe przyciski-skróty od najważniejszych funkcji, jednak wciąż ma klasyczne pokrętła do regulacji głośności i zmiany skali mapy. Co więcej, oferuje on bezprzewodowe funkcje Apple CarPlay i AndroidAuto (App-connect za 1050 zł).

Poniżej znalazły się klasyczne przyciski, m.in. do wyboru trybów jazdy, włącznika świateł awaryjnych czy dezaktywacji funkcji Start&Stop. Pod nimi znalazł się panel klimatyzacji z dotykowymi panelami i stylowymi suwakami. Mimo to okazał się on całkiem intuicyjny w obsłudze, choć zabrakło mi trochę haptycznej informacji zwrotnej. Jeszcze niżej umieszczono całkiem zgrabnie wkomponowane dwa wejścia USB-C (kolejne 2 przewidziano dla pasażerów tylnego rzędu). Poniżej znalazła się półka na smartfona, jednak bez ładowarki indukcyjnej. Plus za obecność klasycznej dźwigni ręcznego. Dodatkowa półka znalazła się też na samej górze deski rozdzielczej.
Poza praktycznymi względami kabina T-Crossa ma kilka smaczków stylistycznych. Sam projekt kokpitu przypomina aktualne Polo. Uwagę zwraca listwa ozdobna ze specjalnymi wzorami przed pasażerem, a także kierownica ze spłaszczonym u dołu i grubym wieńcem oraz manetkami. Znajdują się na niej przyciski do sterowania komputerem pokładowym, trybem wyświetlacza wirtualnych zegarów, a także opcjonalnym aktywnym tempomatem.
W kabinie dominują twarde plastiki, zaś jedyne miękkie obicia znajdziemy na podłokietnikach z przodu oraz centralnym podłokietniku. Można go przesuwać i kryje on też w sobie schowek. Mimo to do uszu prowadzącego nie dochodzą żadne trzaski ani inne niepokojące odgłosy, gdyż wszystkie elementy bardzo dobrze spasowano. Obudowy konsoli środkowej wykonano z lakieru Piano Black.

Pod względem przestronności niemiecki crossover wypada naprawdę przyzwoicie. Z przodu siedzi się wygodnie, zaś z tyłu w komfortowych warunkach pojedzie dwójka przeciętnej postury dorosłych pasażerów. Bagażnik liczy 455 litrów, jednak Volkswagen wlicza w to też wnękę pod podłogą. Sam kufer nie jest bowiem przesadnie duży, za to ustawny i estetycznie wykończony. Powinien jednak wystarczyć w zupełności na miejskie pakunki. Minus za brak uchwytu do zamykania po wewnętrznej części klapy, przez co musimy brudzić palce przy zamykaniu.
Wyposażenie całkiem bogate jak na mieszczucha
Testowany Volkswagen T-Cross w odmianie Style nie dawał powodów do narzekań pod względem listy wyposażenia. Z opcji warto wspomnieć m.in. o pakiecie Business za 3920 zł, obejmującym przednie i tylne czujniki parkowania (bardzo głośne), podgrzewane fotele i dysze spryskiwaczy oraz autoalarm, a także o pakiecie Comfort za 3160 zł, w skład którego wchodzi dwustrefowa automatyczna klimatyzacja. O dobre nagłośnienie dba opcjonalny system BeatsAudio z 6 głośnikami, subwooferem oraz wzmacniaczem 30OW (2340 zł).
Parkowanie ułatwia natomiast kamera cofania za 1310 zł, zapewniająca wysokiej jakości obraz. Wśród innych przydatnych opcji były system Keyless za 1750 zł, funkcja monitorowania martwego pola z ostrzeganiem o ruchu poprzecznym przy cofaniu (1450 zł), a także pakiet IQ. Drive Travel Assist Basic za 2550 zł, zawierający m.in. aktywny tempomat. Opcją jest też możliwość wyboru trybów jazdy spośród Eco, Normal, Sport i Individual (630 zł), a także system nawigacji Discover z funkcją „Streaming&Internet” i wyświetlaczem 8 cali, dostarczający dane o aktualnym natężeniu ruchu (2690 zł). Listę wyposażenia dodatkowego uzupełnia pakiet zawierający czujnik deszczu oraz asystenta świateł drogowych (530 zł).
Volkswagen T-Cross 2022. Pod maską typowo miejski silnik
Pod maską testowanego T-Crossa pracuje zaledwie litrowa jednostka, za to z turbodoładowaniem. Rozwija ona 110 KM oraz 200 Nm. Napęd trafia na przednie koła za pośrednictwem 7-stopniowej dwusprzęgłowej przekładni DSG. Producent podaje przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 11,3 s i prędkość maksymalną 183 km/h. Choć dane te na papierze nie wyglądają oszałamiająco, w rzeczywistości dynamika okazuje się całkowicie wystarczająca jak na ważącego blisko 1300 kg SUV-a. T-Cross sprawnie rozpędza się do prędkości miejskich, zaś na autostradzie bez problemu rozwija 140 km/h, pozostając jednocześnie stabilnym. Powyżej tej prędkości dynamika odczuwalnie słabnie i dokucza hałas. Co istotne, wibracje trzycylindrowej jednostki ani też hałas przez nią wytwarzany nie są zbyt dokuczliwe. Przekładnia DSG całkiem sprawnie zmienia biegi, choć czasem zdarza jej się chwilę pomyśleć przy ruszaniu lub szarpnąć, ale i tak jest nieźle.

T-Cross, jak przystało na małe i miejskie autko z niewielkim silnikiem, jest również całkiem wstrzemięźliwy. Średnie zużycie w trakcie testu wyniosło 7,3 l/100 km, jednak należy zaznaczyć, iż większość jazd odbywała się drogami ekspresowymi i autostradami, gdzie spalanie nie przekraczało zwykle 7,5 l/100 km. W mieście zużycie dobija do 8 litrów, zaś podczas spokojnej jazdy drogami lokalnymi spalanie potrafi spaść do około 5,5 litra, a nawet poniżej. Bak liczy 40 litrów, a zatem zrobimy na nim około 550 km.
Ależ on jest zwinny
Crossover Volkswagena okazuje się wyjątkowo zwinny i przyjemnie sztywny, ochoczo połykając kolejne zakręty i pozostając stabilny także podczas jazdy na wprost. Układ kierowniczy jest bezpośredni, zaś manewrowanie nim oraz parkowanie to czysta przyjemność z racji na zwrotność oraz niewielkie nadwozie. Jednocześnie zawieszenie zapewnia niezbędną dozę komfortu, choć zestrojono je sztywno, a opony o profilu 45 nie ułatwiają pokonywania większych dziur czy studzienek. Na szczęście mniejsze dziury i łaty nie są T-Crossowi straszne. Efektu zwinności dopełniają skuteczne hamulce, choć tylne tarcze mają wręcz mikroskopijne rozmiary.

Trzeba swoje zapłacić
Za podstawowego T-Crossa Life z testowaną jednostką 1.0 TSI i przekładnią DSG trzeba zapłacić 98 390 zł. Odmiana Style kosztuje już od 107 290 zł. Za 103 590 zł dostaniemy mocniejszy silnik 1.5 TSI z przekładnią DSG, oferujący 150 KM, w odmianie Life. Odmiana 1.0 TSI z 6-biegową skrzynią manualną występuje tylko w odmianie Style i kosztuje od 98 490 zł. Testowany egzemplarz wraz z opcjami wyceniono na łączną kwotę aż 134 890 zł. To naprawdę sporo. Konkurencja potrafi być tańsza, choć nie są to jakieś ogromne różnice.
Seat Arona w wersji Style z silnikiem 1.0 TSI o mocy 110 KM i przekładnią DSG kosztuje od 95 900 zł. Opel Crossland X ze 130-konnym silnikiem 1.2 i 6-biegową skrzynią automatyczną kosztuje od 115 150 zł za odmianę Elegance. Z kolei Toyota Yaris Cross ze 125-konnym silnikiem benzynowym i przekładnią CVT startuje z pułapu 96 900 zł za odmianę Comfort.
Volkswagen T-Cross w ofercie Superauto.pl
W ofercie Superauto.pl znajdziecie kilka egzemplarzy Volkswagena T-Crossa z topowym silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM i przekładnią DSG. Występują one w odmianie Active, która wyróżnia się dodatkowymi outdoorowymi akcentami jak np. nakładki na nadkola, progi i zderzaki. Wszystkie samochody są fabrycznie nowe, pochodzą z 2022 roku i dostępne od ręki. Co więcej, każdy jest objęty rabatem w wysokości 4% względem ceny katalogowej. Możecie oczywiście liczyć na atrakcyjne finansowanie i minimum formalności.

Sprawdź ofertę Volkswagen T-Cross leasing na Superauto.pl
Pora go podsumować
Volkswagen stworzył naprawdę ciekawego I przemyślanego miejskiego crossovera. T-Cross pokazał mi, dlaczego ten segment pojazdów tak bardzo się rozwija i cieszy się tak sporym zainteresowaniem. Auto ma naprawdę dużo atutów, począwszy od atrakcyjnej stylistyki, przez przemyślaną i ergonomiczną kabinę, aż po świetnie zestrojone zawieszenie czyniące z T-Crossa świetnego kompana do przemierzania miejskiej dżungli. O dziwo przekonał mnie nawet układ napędowy, gdyż mały silniczek zaskakująco dobrze radzi sobie z crossoverem, zapewniając mu dobrą dynamikę i umiarkowane zużycie paliwa. Również wyposażenie jest całkiem bogate, choć paru elementów zabrakło. Szkoda tylko, że za typowo miejskie auto trzeba tyle zapłacić, zwłaszcza, że w kabinie nie zastosowano praktycznie żadnych miękkich tworzyw. Kolejny raz potwierdza się, że moda jest kosztowna – dobrze, że w tym przypadku także funkcjonalna.

