Seat Arona 1.5 TSI FR – w mieście czuje się jak ryba w wodzie
Popularny miejski crossover Seata przeszedł niedawno modernizację, przy okazji której stał się jeszcze bardziej atrakcyjny dla oka. Na szczęście jego atuty nie kończą się tylko na aspektach wizualnych, czego dowiódł test topowej odmiany FR… Ma to jednak swoją cenę.

Spis treści
Miejskie crossovery są jednymi z najchętniej wybieranych typów samochodów. Większość marek popularnych oraz niektórzy producenci premium oferują takie samochody w swojej ofercie. Tego typu pojazdy posiadają wiele zalet na czele z atrakcyjnym wyglądem, lepszą funkcjonalnością oraz bogatymi możliwościami personalizacji. Jednym z popularniejszych i ciekawszych crossoverów segmentu B jest Seat Arona, zwłaszcza w topowej odmianie FR o usportowionym charakterze. Kiedyś miałem styczność z jego przedliftingową odmianą i nie zrobiła ona na mnie jakiegoś wyjątkowego wrażenia, stąd też na wieść o teście polifta nie byłem jakoś szczególnie podekscytowany… Tymczasem pozytywnie się zaskoczyłem.
Seat Arona FR wciąż wygląda świeżo i atrakcyjnie
Zgrabna sylwetka mierzącej 4138 mm Arony FR może się podobać i wciąż wygląda świeżo. W oczy rzucają się nowe lampy ze zmienionym, bardziej zaostrzonym wzorem LED-ów do jazdy dziennej i umieszczone pod nimi okrągłe klosze świateł przeciwmgielnych, które za dnia służą do podświetlania poboczy. Arona mierzy 1780 mm szerokości oraz 1552 mm wysokości, zaś jej rozstaw osi liczy 2566 mm. Jest więc jest typowym przedstawicielem segmentu B. Z poliftingowych zmian warto też wspomnieć o logo Seata z dwukolorowym chromowanym wykończeniem oraz nowych kolorach nadwozia i wzorach felg, w tym o obecnym w testowanym egzemplarzu lakierze Asphalt Blue za 2673 zł oraz 18-calowych dwukolorowych felgach Performance Machined Sport o aerodynamicznym wzorze (2265 zł). Odświeżono też wygląd tylnych lamp, zaś napis Arona na klapie bagażnika zyskał styl kursywy niczym w Atece i Tarraco. Listę nowości uzupełniają lusterka boczne o bardziej spiczastym kształcie. Odmianę FR poznamy po emblemacie na klapie bagażnika, atrapach układu wydechowego oraz innym wykończeniu atrapy chłodnicy.

Sporo nowości znajdziemy natomiast w kabinie miejskiego Seata. Arona po liftingu otrzymała całkowicie nowy kokpit z większym, dotykowym ekranem systemu multimedialnego (bazowo ma 8,25 cala, w testowanym egzemplarzu miał 9,2 cala). Uwagę zwracają też nowe boczki drzwi, większa kierownica rodem z Ateki oraz zmodyfikowany kształt kratek nawiewów z ożywiającymi kabinę czerwonymi obwódkami. Co ciekawe, obwódki wokół bocznych nawiewów wyposażono w czerwone oświetlenie ambiente (podobne znalazło się pod plastikowymi listwami ozdobnymi na przednich drzwiach). Bez zmian pozostawiono natomiast konsolę centralną i panel klimatyzacji. Plus za zachowanie klasycznej dźwigni hamulca ręcznego.
Wreszcie lepsze materiały
Wnętrze Arony jakościowo wreszcie sprawia przyzwoite wrażenie i odczuwalnie zyskało w porównaniu do odmiany przedliftingowej. Górną część kokpitu wykonano z miękkiego i przyjemnego w dotyku tworzywa, zaś przednie panele drzwi wraz z podłokietnikami nareszcie mają obicia z ekoskóry. Szkoda, że z tyłu nadal jest plastikowo, ale w końcu to miejski crossover. Środkową część deski rozdzielczej zdobi natomiast szeroka listwa ozdobna z plastiku imitującego aluminium. Również spasowanie stoi na przyzwoitym poziomie, co nie było do niedawna tak oczywiste w Seatach. Sportowy klimat w kabinie poprawiają ponadto czerwone przeszycia na fotelach wykonanych z tapicerki Dinamica (przypomina alcantarę) z elementami ekoskóry oraz na kierownicy i mieszku skrzyni biegów.

Także pod względem ergonomii Arona FR wypada bardzo dobrze. Nowy system infotainment jest intuicyjny w obsłudze, szybko reaguje na dotyk, zaś jego grafiki pasują do lifestylowego charakteru Arony. Brakuje jedynie pokrętła do regulacji głośności oraz fizycznych przycisków-skrótów (są dotykowe, ale logicznie pogrupowane). Kierownica, choć wygląda dość monstrualnie na tle dość wąskiej kabiny, okazuje się wygodna. Oczywiście ma ona logo FR i spłaszczony u dołu wieniec. Klasyczny panel klimatyzacji również jest bajecznie prosty w obsłudze i od lat dobrze znany z różnych modeli koncernu Volkswagena. Obok dźwigni automatycznej przekładni DSG umieszczono przyciski, m.in. do zmiany trybów jazdy (do wyboru Eco, Normal, Sport i Individual), dezaktywacji systemu Start&Stop czy uśpienia ESP. Zarzucić Seatowi mogę natomiast, że lampki od systemu monitorowania martwego pola są słabo widoczne i brakuje ostrzegania za pomocą sygnałów dźwiękowych, przez co układ ten nie spełnia swojej roli.
Pod względem przestronności i funkcjonalności nic się nie zmieniło. Nadal mamy do czynienia z typowym miejskim crossoverem. Z przodu jest zatem całkiem sporo miejsca, zaś z tyłu tylko przeciętnie, jednak czterech dorosłych pasażerów przeciętnej postury i wzrostu pojedzie Aroną w miarę wygodnie. Bagażnik jest ustawny i pomieści 400 litrów, a więc typową wartość dla tego segmentu.
Bogate wyposażenie jak na miejskiego crossovera
Testowana Arona FR jest całkiem bogato wyposażona jak na miejskiego crossovera. Wyposażenie obejmuje m.in. system dostępu bezkluczykowego, dwustrefową automatyczną klimatyzację, indukcyjną ładowarkę (667 zł), podgrzewane lusterka i fotele przednie (pakiet zimowy za 1734 zł), funkcje AndroidAuto i Apple CarPlay, 2 wejścia USB-C (przed liftingiem były USB-A), pakiet wspomagania jazdy XL za 1963 zł, zawierający asystenta martwego pola, adaptacyjny tempomat, funkcję Lane Assist i układ hamowania awaryjnego, a także opcjonalny system Beats Audio za 2490 zł, z 6 głośnikami (grał jednak przeciętnie).

1.5 TSI, czyli optymalny napęd do Arony
Pod maską testowanej Arony FR pracuje topowa jednostka benzynowa 1.5 TSI o mocy 150 KM i maksymalnym momencie obrotowym 250 Nm. Zapewnia ona wysoką kulturę pracy, dobrą elastyczność, a przede wszystkim świetne osiągi idące w parze z umiarkowanym spalaniem. Napęd trafia na przednie koła za pośrednictwem 7-biegowej dwusprzęgłowej przekładni DSG. O ile w wielu modelach, w tym w Skodzie Octavii, na nią narzekałem, o tyle w przypadku Arony sprawowała się naprawdę dobrze, szybko i płynnie wrzucając poszczególne przełożenia i reagując sprawnie na każde wciśnięcie pedału przyspieszenia. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 8,2 s, zaś prędkość maksymalna wynosi 210 km/h. Dynamiki nie brakowało zwłaszcza w trybie Sport, ale również Normal nie pozostawiał wiele do życzenia. Duża w tym zasługa także niskiej masy własnej (poniżej 1300 kg).
Jednostkę 1.5 TSI można polubić także za niskie zużycie paliwa. Średnio w teście Arona spaliła 6,5 l/100 km, co jest bardzo dobrym wynikiem. Silnik wyposażono w system dezaktywacji połowy cylindrów przy niewielkim obciążeniu, co przydaje się zwłaszcza w mieście, gdzie wyniki rzędu 7/7,5 litra na 100 km są jak najbardziej realne. Podczas ostrzejszej jazdy spalanie przekracza 8 l/100 km, zaś podczas spokojnej spada do około 5,5 l/100 km. W efekcie na 40-litrowym baku Arony powinniśmy zrobić około 600 km.
Zwinny w mieście, lecz lubi się "pobujać"
Seat Arona FR mimo swojego usportowionego charakteru tłumi w pewnym stopniu sportowe zapędy z racji na spore przechyły nadwozia. Jego pudełkowate nadwozie daje o sobie znać na zakrętach i autostradzie, gdzie jest narażone na boczne podmuchy wiatru. Z drugiej strony w mieście doceniłem zwinność Arony i łatwość manewrowania nią, a także wysoką pozycję za kierownicą i podwyższony prześwit, dzięki czemu podjeżdżanie pod krawężniki nie stanowi żadnego problemu. Komfort jazdy jest całkiem przyzwoity, choć zapadnięte studzienki stanowią dla opon o rozmiarze 215/45 R18 nie lada wyzwanie. Na pochwały zasługują skuteczne hamulce oraz bezpośredni układ kierowniczy.

Modne, czyli kosztowne
Cenowo na pewno nie mamy do czynienia z okazją. Bazowa Arona z silnikiem 1.0 R3 TSI o mocy 95 KM w odmianie Reference z 5-biegową skrzynią manualną kosztuje od 81 700 zł, zaś w bogatszej Style od 84 600 zł. Mocniejszy wariant wytwarzający 110 KM z 6-biegowym manualem w opcji Style to koszt rzędu 87 000 zł. Przekładnia DSG wymaga natomiast dopłaty 8900 zł. Testowany wariant 1.5 TSI występuje tylko w topowej odmianie FR za 119 700 zł. Opisywany egzemplarz wyceniono natomiast na 139 733 zł. To sporo jak na miejskiego crossovera marki popularnej. Z drugiej strony konkurencja wcale nie jest tańsza. Przykładowo Ford Puma ST-Line X ze 155-konnym benzyniakiem 1.0 EcoBoost kosztuje od 124 550 zł, zaś Opel Crossland X z silnikiem 1.2 R3 o mocy 130 KM w topowej wersji Ultimae to koszt 128 950 zł. Są jednak tańsi konkurenci w postaci Skody Kamiq 1.5 TSI Monte Carlo za 111350 zł czy Toyoty Yaris Cross Comfort ze 125-konnym benzyniakiem 1.5, kosztującej 96 900 zł (ma jednak uboższe wyposażenie niż Seat).
Seat Arona w ofercie Superauto.pl
W ofercie Superauto.pl znajdziecie fabrycznie nowe egzemplarze Arony FR, zarówno z silnikiem 1.0 TSI jak i 1.5 TSI. Są one dostępne w wynajmie długoterminowym.
Seat Arona 1.5 TSI FR - podsumowanie
Reasumując, hiszpański crossover bardzo zyskał przy okazji ubiegłorocznego liftingu. Odświeżono i tak już atrakcyjną stylistykę, dzięki czemu auto ma jeszcze bardziej lifestylowy charakter, poprawiono wreszcie przyzwoite materiały wykończeniowe oraz zastosowano nowy, bardziej intuicyjny i nowocześniejszy system multimedialny. Ponadto sama kabina stała się przyjemniejsza w odbiorze. Niezmiennie na pochwały zasługuje dynamika jednostki 1.5 TSI, idąca w parze z umiarkowanym zużyciem paliwa. Miłym zaskoczeniem okazała się sprawnie działająca przekładnia DSG. Samochód świetnie nadaje się do miasta, gdzie ujmuje zwinnością i łatwością manewrowania, zaś parkowanie ułatwiają także czujniki oraz kamera z obrazem dobrej jakości. W trasie trzeba pamiętać o przechyłach bocznych. Szkoda tylko, że za te wszystkie zmiany Seat każe aż tyle płacić. Z drugiej strony konkurenci też podrożeli i raczej nic nie zanosi się na to, by coś miało się w tej kwestii zmienić.

