TEST: Seat Ibiza FR 1.5 TSI 150 KM. O mały krok za daleko
Czy więcej oznacza lepiej? Więcej mocy? Więcej patosu? Więcej pieniędzy?

Czasami lubię bawić się konfiguratorami aut, zaznaczając wszystko, co mi się podoba, a potem zazwyczaj doznaję małego szoku, gdy patrzę na końcową cenę. Czasami po prostu nie warto przesadzać. Być może podobnie jest z Seatem Ibizą w odmianie FR. To świetne auto, ale w tym przypadku więcej nie zawsze oznacza lepiej.
Materiał na „warm hatcha”?
Jak najbardziej! Seat Ibiza FR to bardzo przyjemne, dynamiczne, zwinne auto, którego żywiołem jest miasto, ale w trasie nie ma żadnych kompleksów. Pod maską zamontowano niemal klasykę gatunku nowoczesnych aut z Grupy Volkswagena – 1.5 TSI o mocy 150 KM, które można spotkać chyba w połowie oferowanych modeli m.in. w Skodzie Octavii, Kodiaq, Volkswagenie Golfie, Tiguanie, Audi A3 i wielu, wielu innych. To czterocylindrowa turbodoładowana jednostka napędowa o pojemności 1498 cm3, która dysponuje mocą 150 KM oraz momentem obrotowym 250 Nm. Silnik ten charakteryzuje się wysoką kulturą pracy, niezłą elastycznością, może być bardzo ekonomiczny gdy kierowca tego chce, i zaskakująco dynamiczny, gdy tego potrzebuje.
Z tą dynamiką jest oczywiście różnie, bo o ile w takich modelach jak Taigo, T-Cross, Ibiza czy nawet Golf na osiągi nie można narzekać, tak w Kodiaqu trzeba być cierpliwym. Ale mimo to, silnik ten może być oszczędny. Jakiś czas temu testowałem Volkswagena Taigo z tym silnikiem i byłem zaskoczony spalaniem – w trasie przy 120-140 km/h spalanie wahało się w okolicach 6-7 l/100km. Całkiem nieźle. A w Seacie Ibiza FR? Też jest tak dobrze?


Może nie aż tak, ale wciąż bardzo OK. Przyśpieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje przyzwoite 8 sekund, a prędkość maksymalna to 216 km/h. Jak na auto z segmentu B, które nie jest typowym hot hatchem jak np. Hyundai i20 N, takie parametry są więcej niż wystarczające. Średnie spalanie wg. producenta to 6,1 l/100km, ale takie wyniki osiągniemy co najwyżej w trasie przy prędkości 70-100 km/h. Nadal jest nieźle, ale spalanie jest o około 0,5-1 l/100km wyższe niż w Taigo. Dlaczego? W sumie nie wiem. Być może kwestia większych felg, innego oprogramowania skrzynie biegów czy przepustnicy, ale tutaj mamy nieco więcej dynamiki kosztem spalania. W sumie do Seata, na dodatek w wersji FR, taki charakter pasuje. W trasie auto o wiele rzadziej przechodziło w tryb „żeglowania”, silnik również nie tak chętnie jak w Taigo odłączał dwa cylindry komunikując to ikonką (eco) na wyświetlaczu. Ot, taki nieco zmieniony charakter mimo tego samego napędu.
Test Volkswagen Taigo. Dowiedź się więcej.
Wnętrze estetyczne, ale lepiej za dużo nie dotykać…
Obcując z wieloma autami z najróżniejszych klas nauczyłem się, że jakoś spasowania nie zawsze idzie w parze z ceną na fakturze. Testowałem auta, które kosztowały kilkaset tysięcy złotych, ale mimo to niemiłosiernie trzeszczały pod mocniejszym naciskiem. Były również auta, po których nie spodziewałbym się najlepszych materiałów i spasowania, a sprawiały wrażenie jakby wykutych w skale. W Ibizie miałem dość mieszane uczucia. Projekt wnętrza jest przyjemny dla oka, nie jest tutaj szaro i smutno, a srebrne wstawki udające aluminium nie wyglądają tandetnie. Trochę tanio na pierwszy rzut oka wyglądają czerwone wstawki wokół nawiewów, ale po zmroku ładnie świecą, więc można to wybaczyć. Jasne, niektórzy nie lubią takich atrakcji, ale wtedy albo kupują inne auto, albo to po prostu wyłączają.


O ile wygląd jest OK, tak spasowanie materiałów już niekoniecznie. Wszystko trzeszczy i po mocniejszym nacisku sprawia wrażenie budżetowego wnętrza. Na szczęście podczas jazdy była cisza, ale jak długo to potrwa? Auto miało przejechane około 24 000 kilometrów, a to na auto testowe jest naprawdę dużo, więc jest nadzieja, że stan się nie pogorszy. Przynajmniej nie diametralnie. Nie narzekam na to, że w wielu miejscach jest twardo, bo to segment B – nie oczekujmy cudów. Poza tym jest przyjemnie i jazda tym samochodem dawała sporo frajdy. Fotele są wygodne, system dość czytelny, choć czasem się wieszał – przypadłość Seatów i CUPRY. Czerwone przeszycia dodają sportowego klimatu, fajnie, że jest podłokietnik, ale niefajnie, ze nie można w żaden sposób go regulować. Jest również spory bagażnik z podwójną, regulowaną podłogą. Do przestrzeni i rozwiązań praktycznych nie można się doczepić.
Co warto dokupić, a czego lepiej unikać?

Odmiana testowanego egzemplarza to FR, a więc jedyna dostępna z tym napędem tj. 1.5 TSI o mocy 150 KM. Do tego napęd na przód i automatyczna skrzynia DSG. Świetne, niezwykle dynamiczne (może aż za bardzo – auto nie trzymało w ogóle trakcji na mokrym nawet na drugim biegu!) połączenie zapewniające komfortową jazdę. Skrzynia czasami ma opóźnienie, czasem szarpnie, ale to już dość powszechne w DSG w wielu modelach różnych marek Grupy VW. Za taką konfigurację płacimy na starcie 102 600 złotych. Całkiem sporo, ale i w wyposażeniu nie ma żadnych braków. Dostajemy m.in.
- 17-calowe felgi aluminiowe
- Czujniki parkowania z tyłu
- Podgrzewane przednie fotele
- Klimatyzacja automatyczna dwustrefowa Climatronic
- Tempomat
- Dotykowy wyświetlacz multimedialny z 8,25-calowym ekranem i radiem Bluetooth
- Elektryczne szyby z przodu i z tyłu
- Przyciemniane szyby z tyłu
- System łączności z telefonem Full Link (Apple CarPlay i Android Auto)
- Przednie światła Full Led
- Wielofunkcyjna, sportowa kierownica ze sterowaniem radiem i telefonem, obszyta skóra Nappa z przeszyciem w kolorze czerwonym z logo FR
- Elektrycznie regulowane, podgrzewane i składane lusterka boczne
- Czarna podsufitka
- Oświetlenie ambientowe LED kabiny
Jak to mawiają: „Biedy nie ma!”. Oczywiście można co nieco dokupić i znacznie podnieść cenę np.
- Pakiet wspomagania XL (m.in. asystent świateł drogowych, aktywny tempomat itp.) – 1 973 PLN
- Kamera cofania z czujnikami z przodu i z tyłu – 1 764 PLN
- System bezkluczykowego dostępu i uruchamiania silnika – 1 430 PLN
- Wirtualny kokpit 10,25 cala – 124 PLN
- Pakiet zimowy – 1 764 PLN
- System Navi (6 głośników, złącze USB-C itp.) – 3 466 PLN
- Elektrycznie sterowane okno dachowe – 4 138 PLN
- 18-calowe felgi aluminiowe – 2 016 lub 2 276 PLN
- Pakiet Red (m.in. zawieszenie Dual Ride, pasy bezpieczeństwa z czerwonym wykończeniem itp.) – 2 231 PLN
Miałem dość bogato skonfigurowaną wersję i jedyne, co mi mocno przeszkadzało, to 18-calowe felgi. Wyglądają świetnie i dodają autu agresywności, ale zdecydowanie odbierają komfort jazdy. Większe nierówności były bardzo odczuwalne, czasami zawieszenie dość głośno „łupnęło”, a opony o niskim profilu nie były w stanie niwelować nawet drobnych niedoskonałości drogi. Felgi 17-calowe to optymalny wybór, ale jeśli ktoś przedkłada wygląd nad komfort, zawsze może wybrać 18-tki.
Podsumowanie
Seat Ibiza trzyma poziom i od wielu lat oferuje świetne połączenie praktyczności i funkcjonalności, w granicach możliwości segmentu B, oraz sportowego ducha, szczególnie w odmianie FR. Jest trochę za twardo, zawieszenie trochę hałasuje a wnętrze trzeszczy pod naciskiem, ale poza tym to świetne auto miejskie dla spragnionych czegoś więcej, niż tylko przemieszczania się od punktu A do punktu B.