TEST: Renault Clio 1.6 E-Tech Hybrid 145 KM. Mieszczuch idealny?
Renault Clio Hybrid - dynamiczny i bardzo ekonomiczny mieszczuch o nienagannym wyglądzie, ale...

Mógłbym marudzić, że układ napędowy działa jak chce, że silnik wyje, a skrzynia biegów robi wszystko, aby wkurzyć kierowcę nieprzewidywalnymi działaniami, ale gdy na komputerze pokładowym widzę średnie spalanie w mieście w okolicach 4 l/100 km (albo i niżej – da się!), krytyka wydaje się nie na miejscu. Odświeżone Clio z nowym napędem hybrydowym jawi się jako przykład idealnego auta miejskiego? Mam niewiele argumentów, aby obalić tę tezę.
Renault Clio i zmiany po liftingu

Z nowym, a raczej odświeżonym Renault Clio mieliśmy okazję spotkać się jakiś czas temu na pierwszych jazdach, ale te pierwsze wrażenia zazwyczaj są zdecydowanie za krótkie i zbyt zdawkowe, aby dokładnie poznać auto.
Czytaj więcej: Prezentacja - Nowe wcielenie Renault Clio


Tym razem mogłem się z nim zapoznać nieco dłużej i ocenić je już na spokojnie. Zacznijmy więc od wyglądu, bo ten zmienił się dość zauważalnie. W oczy rzuca się przede wszystkim mocno zaktualizowany design przednich świateł, które wyróżniają się charakterystycznym wzorem LED w dolnej części, schodzącym nisko na zderzak. Wcześniej sygnatura świetlna przypominała „kij hokejowy”, który podkreślał główne reflektory i niejako zamykał stylistykę przodu ładną klamrą. Jednak po debiucie modeli takich jak Megane E-Tech, Austral czy Rafale, sygnatura świetlna Renault uległa znacznej zmianie. Tylne światła zachowują typowy dla modelu Clio styl, choć wydają się nieco bardziej dynamiczne. Klamka tylnych drzwi została oczywiście schowana w słupku C, co jest podobne do rozwiązania stosowanego w Megane E-Tech. Do oferty dodano nowe lakiery oraz wersję wyposażenia Esprit Alpine. Ja miałem okazję testować skromniejszą wizualnie odmianę o nazwie Techno. A co znajdziemy w środku?


Wnętrze samochodu nie przeszło rewolucji, ale trudno było oczekiwać drastycznych zmian, gdyż Clio to już dobrze zaprojektowane auto, cechujące się ergonomią i funkcjonalnością. Jakość materiałów jest na akceptowalnym poziomie, układ ekranu i wyeksponowana dźwignia zmiany biegów prezentują się bardzo dobrze. W testowanej wersji mieliśmy ładny materiał na desce rozdzielczej, który powtarzał się również na fotelach. Zawsze bardzo dobrze czułem się w Clio czy Capturze, więc po zmianach zrobiło się jeszcze przyjemniej. Ale czy idealnie? Nie do końca, bowiem jednym z niewielu rozczarowań może być brak nowego systemu znanego z Megane czy Australa, tj. Google Automotive. Niestety, będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat na jego ewentualne wprowadzenie do gamy modeli Renault Clio. Miejsca jest wystarczająco, z przodu nawet wysokie osoby dadzą sobie radę z odpowiednią pozycją, z tyłu jest już oczywiście nieco gorzej, ale jak na segment B – całkiem przyzwoicie. Pojemność bagażnika w standardowym ułożeniu oparć kanapy to 254 litry, a po ich złożeniu – 979 litrów.

Hybrydowe Renault Clio. Układ napędowy robi to, co musi…
… by było oszczędnie i dynamicznie. A jak to robi? To już mało istotne, bo w obu zadaniach sprawdza się rewelacyjnie! Muszę przyznać, że zasada działania hybrydy Renault jest dla mnie niezrozumiała (pewnie nie tylko dla mnie), a już sam fakt, że konfiguracja przełożeń może mieć aż 14 różnych kombinacji, zniechęca do zgłębiania tego tematu. Cały układ dysponuje 145 KM mocy, z czego 94 KM (oraz 148 Nm momentu obrotowego) przypada na wolnossący silnik spalinowy 1.6. Napęd trafia na koła przednie za pomocą wspomnianej skrzyni wielostopniowej Multi-mode i muszę przyznać, że to wszystko działa zaskakująco sprawnie. Po pierwsze – dynamika. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 9,3 sekundy, ale to co istotne w mieście, czyli prędkości do 40-50 km/h osiągane są z naprawdę przyjemną, zaskakująco dobrą dynamiką. Często miałem wrażenie, że odpychanie się z miejsca jest sprawne, jak w aucie elektrycznym! Silnik spalinowy załącza się dość późno, a zanim to zrobi, silnik elektryczny jest w stanie wystartować Clio co prędkości kilkunastu kilometrów na godzinę w mgnieniu oka. Niemal zawsze startowałem na światłach pierwszy i zyskiwałem kilka metrów już na samym początku. Taka dynamika w mieście jest rewelacyjna! A spalanie?

Spalanie moim zdaniem jest rewelacyjne. Podczas spokojnej jazdy po Warszawie na dystansie około 20 kilometrów, z czego część to obwodnice, dużo korków, przebijania się przez centrum w godzinach szczytu, dało średnie spalanie na poziomie 3,6 l/100 km! Dawno nie jechałem tak oszczędnym autem. Nieco więcej dynamicznych zrywów i szybszej jazdy obwodnicą dało wynik 4,3 l/100 km. Trasa przy prędkości około 120 km/h – 5,2 l/100 km. Świetna dynamika, rewelacyjne spalanie, w czym więc problem?
W zasadzie w niczym, bo te dwie powyższe zalety mogą w dużym stopniu rekompensować pewną wadę, jaką jest kultura oraz sposób pracy napędu. Dość często miałem wrażenie, że cały układ napędowy żyje własnym życiem i niespecjalnie słucha się poleceń kierowcy. Owszem, reaguje sprawnie na gaz i jeśli kierowca jedzie spokojnie, odwdzięcza się świetnym spalaniem, ale praktycznie nigdy nie wiedziałem, co się stanie za chwilę. Przykładowo jadę jednostajną prędkością około 50 km/h, a silnik raz wkręca się na obroty, by po chwili się uspokoić, a następnie znów kręcić się wyżej w sposób jednostajny… nawet gdy zwolniłem do zera by zatrzymać się na światłach! Zatrzymuję się, a silnik cały czas utrzymuje te same obroty ładując baterię. Po kilkunastu sekundach silnik wyłącza się, ruszam delikatnie, silnik nie uruchamia się. Rozpędzam się delikatnie do kilkunastu kilometrów na godzinę, silnik uruchamia się, ale pracuje bardzo spokojnie. Po osiągnięciu około 50 km/h, silnik wyłącza się, a ja jadę utrzymując prędkość za pomocą silnika elektrycznego. I tak cały czas bez ładu i składu.
Można się do tego przyzwyczaić, a najlepiej starać się nie zwracać na to uwagi. Działa? Działa! Sprawnie? Sprawnie! Więc po co drążyć temat?
Ile kosztuje hybrydowe Renault Clio?
Najtańsze Renault Clio z „żyjącym własnym życiem” napędem hybrydowym E-Tech Full Hybrid w wersji wyposażenia Evolution kosztuje 99 200 złotych. Za testowaną odmianę Techni trzeba zapłacić 107 900 złotych, a za topową Esprit Alpine – 118 900 złotych.
Nowe Renault Clio w ofercie Superauto.pl - w leasingu i kredycie
W testowanej wersji Techno znajduje się m.in.:
- klimatyzacja automatyczna
- kierownica pokryta skórą ekologiczną
- obręcze kół ze stopu metali lekkich 16"
- tapicerka materiałowa z elementami skóry ekologicznej
- światła tylne Full LED Pure Vision
- czujnik deszczu
- karta Renault Hands Free
- system multi-sense
- ładowarka indukcyjna
- kamera cofania
Alternatywy w cenie około 100-110 tysięcy złotych? Nie kojarzę, abym jeździł równie oszczędnym autem, ale sprawdźmy co może być ciekawą propozycją w tej cenie.
- Skoda Fabia 1.5 TSI 150 KM – od 99 800 złotych
- Toyota Yaris 1.5 Hybrid 116 KM – od 99 900 złotych
- Peugeot 208 1.2 PureTech 101 KM – od 110 700 złotych
- Volkswagen Polo 1.0 TSI 110 KM – od 112 390 złotych
Podsumowanie
Dynamiczny, zwrotny, niezwykle oszczędny i dobrze wyposażony. Czy trzeba czegoś więcej do miasta? Jasne, mogłoby być taniej, ale cóż… Poza tym naprawdę ciężko się do czegokolwiek przyczepić, bowiem odświeżone Clio z nowym napędem hybrydowym to bardzo mocny gracz, a konkurencja może oferować lepsze osiągi, przyjemniej działający napęd, lepsze wyposażenie, nowocześniejsze wnętrze, ale czy to jest najważniejsze w miejskiej dżungli? Zdaje się, że Renault znalazło odpowiednią receptę i jeśli za jakiś czas dopracują system i wnętrze (na wzór Megane E-Tech), to konkurencja będzie mogła zbierać manatki w segmencie B.