PIERWSZA JAZDA: Toyota Aygo X. Mała duchem, ale nie portfelem?
Nie czarujmy się – jest drogo. Bo jeśli za auto z segmentu A, po doposażeniu we wszystko co się da, musimy zapłacić przeszło 100 000 złotych, to już nie jest tylko galopująca inflacja. To szaleństwo...

.... które – niestety – będzie musiało nam spowszednieć, bo taka jest przyszłość rynku. Toyota Aygo X bezlitośnie mnie o tym uświadomiła.
Tanio to już było – słyszę to kilka razy dziennie w wiadomościach, w radio, od znajomych przy okazji komentowania cen gazu, paliwa, żywności… wszystkiego! Wartość pieniądza spada niemal w takim samym tempie, jak szybkość rozwoju motoryzacji. Przykładem jest właśnie taka Toyota Aygo X, która może kosztować tyle, co nieźle wyposażony przedstawiciel segmentu C sprzed kilku lat. Dziś z kwotą 100 000 złotych nie ma sensu iść do salonu po Golfa, Astrę czy Octavię. Owszem, dostaniemy coś… spod lady, bez minimum socjalnego i wyglądające gorzej, niż auto przedstawiciela handlowego firmy zajmującej się utylizacją pieluch. Eh, co za czasy…
Czym chata bogata…
Nigdy nie przepadałem za przedstawicielami segmentu A i bardzo często spoglądałem na te auta z nieskrywaną pogardą. Małe, wolne, kiepsko wyposażone i przeciętnie wykonane, o nieciekawym wyglądzie niewspominając. W mojej pracy uwielbiam to, że moje niekiedy wyimaginowane stereotypy mogę szybko i skutecznie zweryfikować z rzeczywistością, a potem sam do siebie powiedzieć: „Nawet nie wiesz, w jak dużym błędzie byłeś!”.

Toyota Aygo X mnie z tego błędu wyprowadziła z mistrzowską skutecznością! W porządku, nadal uważam, że auta z segmentu A są dość kiepsko wykonane (no cóż – oszczędności) i raczej wolne (w trasie tak, ale w mieście – nie!), ale czy są kiepsko wyposażone i wyglądają słabo? No proszę Was! Zobaczcie to Aygo X! Albo nie, zerknijcie w konfigurator na odmianę Limited z pomarańczowymi dodatkami i lakierem Cardamon Green. Jak to mawiają młodociani – sztos! Auto wygląda świetnie i z pewnością nie wtopi się w tłum. Do tego dwukolorowe nadwozie, czarne panele z tyłu, terenowe akcenty, 18-calowe felgi (w segmencie A!) i wnętrze, w którym nie sposób się nudzić!
No i wyposażenie! Multifunkcyjna kierownica obszyta skórą, podgrzewane fotele z przodu, aktywny tempomat, światła LED, ekran dotykowy o przekątnej 9 cali z Android Auto i Apple CarPlay (bezprzewodowo), automatyczna klimatyzacja, bezkluczykowy dostęp, do tego opcjonalny zestaw audio JBL oraz elektrycznie składany miękki (!!) dach. W aucie wielkości wózka sklepowego! Takich atrakcji na próżno szukać w wyższych segmentach, o kilkuletnich autach nawet nie wspomnę. Czy to jest warte blisko 100 000 złotych? To akurat trudno mi jest jednoznacznie stwierdzić…
Toyota Aygo X miastu się nie kłania!
Ona je dominuje! Wyżej wspominałem o imponującym wyposażeniu, którego nie powstydziłby się przedstawiciel segmentu B czy nawet C. Co jeszcze wyprowadziło mnie z błędu? Zwinność, spryt i zaskakująca zwrotność w mieście. Jasne, w aucie tych gabarytów o to nietrudno, ale warto zaznaczyć, że Aygo X jest od ustępującej „zwykłej” Aygo o 23,5 centymetra dłuższa! To niemal przepaść w tym segmencie. Mimo to nadal tym autem jeździ się bajecznie prosto. Gdy przebijałem się przez zatłoczoną Barcelonę w godzinach szczytu, a ulice, pomijając te główne jak np. Diagonal, są tam bardzo ciasne, czułem się niemal jak na skuterze i z nieskrywaną satysfakcją patrzyłem na zakłopotane i zestresowane twarze kierowców SUV-ów. Gdy oni zastanawiali się, czy zmieszczą swojego kolosa na środkowym pasie, ja niewiele się zastanawiając wciskałem się przed nich. Coś wspaniałego!
Właśnie w takich chwilach, gdy musisz przebijać się przez zakorkowane miasto w godzinach szczytu, zaczynasz doceniać te „popierdółki”, na które wcześniej spoglądałeś z pogardą. Auta z segmentu A są stworzone do miasta i jeśli mógłbym mieć kilka aut w garażu, jednym na pewno byłoby coś tak małego i zwinnego, jak Toyota Aygo X. Czy konkretnie ten model? O tym za chwilę. Tymczasem warto jeszcze wspomnieć o tym, że testowany przeze mnie egzemplarz był wyposażony w nową, bezstopniową skrzynię CVT o nazwie Multidrive S. Nie rozumiem ludzi, którzy wybierają do takiego auta skrzynię manualną. Po co? Dlaczego? Naprawdę, chciałbym to wiedzieć!
Nie mówmy o kontroli nad autem – darujmy sobie, ten potwór ma 72 KM! Nie mówmy również o tym, że ktoś lubi zmieniać biegi manualnie, bo przyjemne odczucia mogą być ze zmiany biegów w Hyundaiu i30 N, czy BMW, ale nie w Toyocie Aygo X z 5-biegowym manualem. Że lepsze osiągi, spalanie? Serio?! Ta bezstopniowa przekładnia w miejskim gąszczu jest jak zbawienie. Jeśli ktoś lubi mieszać lewarkiem jak w garze z bigosem przez kilkadziesiąt minut jazdy w korku, polecam udać się do psychoanalityka.
Pierwsza jazda Toyota Aygo X 2022 - zobacz video
Tak, przy mocniejszym wdepnięciu w pedał gazu silnik wkręca się na obroty i „wyje”, ale ile to trwa? Kilka sekund do osiągnięcia pożądanej prędkości lub do momentu, w którym dojedziemy do kolejnych świateł? Moim skromnym zdaniem – można wytrzymać. W trasie, owszem, jest gorzej, bo przy prędkości 100-120 km/h jest dość głośno, ale to nie jest auto na trasę, a raczej do doraźnego przejechania z punktu A do punktu B poza miastem. A spalanie? W miejskim gąszczu było to 7-8 l/100km, ale gdy tylko ruch stawał się bardziej płynny, spalanie spadło do 5 l/100km. Przy spokojnej jeździe pustymi ulicami, udało się zejść do 4,5 l/100km. Przy odpowiedniej wprawie i wyczuciu auta, wyniki spalania mogą być bardziej niż zadowalające.
Żeby było wszystko, wspomnę o danych technicznych. Pod maską pracuje silnik 1.0 VVT-i o mocy 72 KM z momentem obrotowym 93 Nm. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje niespełna 15 sekund, a prędkość maksymalna to niespełna 160 km/h. Spalanie w warunkach mieszanych wg. producenta to niespełna 5 l/100km. Da się? Da się!
Za co te pieniądze!

Nowa Toyota Aygo X startuje od ceny 60 900 złotych za bazową odmianę Active z silnikiem 1.0 VVT-i i z 5-biegową skrzynią manualną. Nie polecam jednak tej bazowej wersji, bo ma ona nie tylko skromniejsze wyciszenie (to lepsze jest od wersji Comfort), ale jest pozbawiona wielu dodatków, które znajdziemy w odmianie Comfort za 2000 złotych więcej. Zdecydowanie warto dopłacić, bo otrzymujemy m.in.
- Skórzaną kierownicę
- 4 głośniki (w niższej – brak!)
- Obrotomierz
- Kamerę cofania
- Manualną regulację kierownicy
- Dodatkowe elementy wygłuszające
- Automatyczny ogranicznik prędkości
Mam wrażenie, że bazowa wersja Active to podpucha dla tych, którzy nie czytają. Nie wiem, jaką nieuwagą trzeba się wykazać (albo ekstremalnym skąpstwem), aby nie dopłacić 2000 złotych do tych wymienionych, moim zdaniem stanowiących minimum socjalne, dodatków. Ja bym wykazał się rozrzutnością i dołożył jeszcze 4000 złotych do wersji Style, bo tam już robi się ciekawie. Dostajemy bowiem:
- 17-calowe felgi aluminiowe
- System multimedialny Toyota Touch 2 z kolorowym ekranem dotykowym (8 cali)
- Światła przeciwmgielne
- Przyciemniane szyby tylne
- Dach i tylna część nadwozia w kolorze fortepianowej czerni
- Tylny dyfuzor w kolorze nadwozia
- Podsufitkę w ciemnej tonacji
- Elementy dekoracyjne wnętrza w kolorze nadwozia
I tutaj możemy dokupić już pakiet Tech za 5000 złotych (m.in. automatyczna klimatyzacja, czujnik deszczu, system multimedialny z ekranem 9-calowym, nawigację, interfejs Android Auto i Apple Car Play, bezprzewodowa ładowarka, podgrzewane fotele itp.) oraz pakiet Vision za 3000 złotych (czujniki parkowania przód/tył oraz światła drogowe LED). Do pełni szczęścia brakuje automatycznej skrzyni za 5000 złotych. Nie jest tanio, ale otrzymujemy samochód kompletny i mnie nic by już nie brakowało. Wyższe wersje wyposażenia to już przede wszystkim dodatki stylistyczne, bajery i gadżety jak np. 18-calowe felgi, ozdobna tapicerka, kolorowe wstawki itp. Warto wszystko przekalkulować, bo dobieranie pakietów może być mniej opłacalne, niż np. wybranie wyższego wariantu wyposażenia.
Nowa Toyota Aygo X - galeria










Podsumowanie
Nie wiem, czy Toyota Aygo X osiągnie rynkowy sukces, ale biorąc pod uwagę pierwsze zamówienia „w ciemno” można wywnioskować, że ludziom to auto się podoba. Nic dziwnego, wygląda świeżo i ciekawie, ma naprawdę niezłe wyposażenie i sporo możliwości wyboru. W topowej odmianie jest drogo – zgadza się – ale jak wspomniałem, już środkowa daje naprawdę wszystko, co w tym segmencie warto mieć. Dopłacamy głównie za dodatki wizualne i personalizację, a to nie jest najważniejsze. Moim zdaniem – Aygo X to świetne auto. Szkoda, że czasy wypaczają nam kalkulacje ceny.