PIERWSZA JAZDA: Renault Austral 1.3 TCe 158 KM. Rozdział drugi, równie dobry!
Żeby była jasność: Renault Austral nie jest idealny i w kilku aspektach mi mocno podpadł, ale jeśli porównamy go np. do modelu Kadjar, którego swoją drogą zastępuje, to ja go biorę w ciemno – różnica jest kolosalna. Po bardzo udanym Megane E-Tech, nadzieje i oczekiwania dotyczące kolejnego modelu były mocno nadmuchane.

Czy ten balon pękł i pozostało po nim tylko wspomnienie i niesmak? Nic z tych rzeczy! Renault Austral kontynuuje dobrą passę Renault, które albo zmotywowało swoich inżynierów i stylistów, albo wywaliło ich na bruk i zatrudniło nowych, wraz z zastępem bardzo rozumnych księgowych, bo wreszcie nie musimy narzekać na jakość materiałów. To bardzo dobre auto, ale…
Stylistyka nadwozia, wnętrze, jakość etc.
Krótka piłka – tu nie mam uwag! Renault już z modelem Megane E-Tech wystrzeliło w kosmos jeśli chodzi o projekt, jakość wykonania, materiały, wyposażenie, system etc. W porównaniu do poprzedników, a nawet w sumie świeżych modeli tj. Arkana czy Captur, Megane E-Tech i Austral to zupełnie inna liga, wyższy poziom i generacja. Aż szkoda, że nie da się wywalić od razu wszystkich modeli i wprowadzić nowe wersje na wzór tych dwóch nowości – to by był szok dla konkurencji! Na to musimy poczekać, ale skoro Renault zapowiedziało aż 5 nowych modeli do 2025, to jest na co czekać. Wróćmy jednak do naszego bohatera.


Austral prezentuje się świetnie. Nie jest być może tak odważny w formie jak Megane E-Tech, nie ma tylu ciekawostek stylistycznych, ale jest bardzo świeży i ładnie narysowany. To klasyczny crossover z segmentu C+ (ma 4510 mm długości), więc z powodzeniem powinien pomieścić całą rodzinę, podobnie jak jego bezpośredni konkurenci tj. Hyundai Tucson, Kia Sportage etc. Przód jest charakterystyczny dla nowych modeli Renault, mamy specyficzne światła oraz wzór LED w kształcie litery C. Również z tyłu wiele się dzieje, tutaj także mamy światła LED w ładnym kształcie, łagodnie wyprofilowaną klapę bagażnika, a profil auta jest bardzo zgrabny i przyozdobiony chromowaną listwą o ładnym kształcie. Jeździłem topową odmianą Iconic w czerwonym kolorze i chyba niczego bym w tej konfiguracji nie zmienił. Kusił jedynie satynowy szary lakier, ale ta czerwień… to auto wygląda świetnie! A wewnątrz?

Z lewej: Renault Megane E-Tech, z prawej: Renault Austral
Tu podobieństw do Megane jest o wiele więcej i na pierwszy rzut oka można się pomylić. Tak naprawdę wspólne na desce rozdzielczej są tylko kierownica i panel dwóch ekranów. Różnic jest dużo więcej, bowiem w Megane E-Tech nie mamy tradycyjnej konsoli środkowej, a jedynie wyspę oraz sporo przestrzeni w środkowej części, co dodaje poczucia przestrzeni. W Australu mamy tradycyjne rozwiązanie, z szeroką konsolą środkową i dużym „wolantem”, który pełni rolę podkładki pod rękę i pokrywy schowka. Wygląda to bardzo ciekawie, choć ma tylko funkcję komfortowo-dekoracyjną. Renault chwaliło się również, że mechanizm przesuwania wydaje specyficzny „cykający” dźwięk jak w zegarku. Fakt, działa to przyjemnie, ale to tylko bardzo ciekawy gadżet. Mamy również otwierany na boki podłokietnik, miejsce na smartfon, porty USB itp. Jest ergonomicznie, wygodnie i ładnie. Zresztą porównajcie sobie wnętrze Australa z Kadjarem, a nawet nową Arkaną – jest przepaść.
Kolejne różnice znajdziemy wyżej, bowiem deska rozdzielcza jest zabudowana nieco wyżej niż w Megane. Inne są również boczki drzwi i podobnie jak w przypadku nadwozia, również we wnętrzu jest „normalniej”. Poza tym jest przestronnie, miejsca z tyłu również jest wystarczająco, a dzięki łagodnie opadającej linii dachu, również nad głową nie brakuje przestrzeni. Auto mierzy 4510 mm długości, 1825 mm szerokości i 1644 mm wysokości. Rozstaw osi to 2667 mm. Minusy? Bagażnik jest dość przeciętny jak na tą klasę – oferuje 450/1525 litrów pojemności. Hyundai Tucson, który ma niemal identyczne wymiary, jeśli chodzi o długość nadwozia (4500 mm – jest więc odrobinę krótszy) oferuje zdecydowanie więcej miejsca w bagażniku – 577/1756 litrów. No dobrze, a co pod maską i jak jeździ francuska nowość?
Renault Austral. Oferta silnikowa

Pod maską może pracować tylko czterocylindrowa jednostka napędowa 1.3 TCe o mocy 140 lub 158 KM. W przyszłości pojawi się także wersja z hybrydą tradycyjną o mocy 200 KM, w której bazą będzie nowy silnik trzycylindrowy o pojemności 1.2-litra. To może być ciekawe, ale na razie skupmy się na tym, co jest dostępne. Osiągi? Testowałem mocniejszą odmianę z automatyczną skrzynią biegów, która nie jest demonem jeśli chodzi o dynamikę - rozpędza się od 0 do 100 km/h w czasie 9,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 175 km/h. Zdaniem producenta średnie spalanie to około 6,2 l/100km. Na pewno? No nie sądzę…

W trasie, przy temperaturze nieco poniżej zera, padającym śniegu, na odcinku około 280 kilometrów (głównie autostrada i droga ekspresowa) auto spaliło około 9,5 l/100km. Podczas spokojnej jazdy drogami podmiejskimi, w czasie wieczornych jazd testowych, średnie spalanie oscylowało w okolicach 8,5 l/100 km. Każdy z dziennikarzy miał do tego uwagi. Tłumaczono to tym, że są to zupełnie nowe auta (fakt – przebiegi kilkaset kilometrów) a warunki pogodowe i drogowe były raczej kiepskie. Mimo wszystko, trochę dużo. A jak prowadzenie i wrażenia z jazdy?
Renault Austral i wrażenia z jazdy


Powiem wprost – to typowo miejski crossover, a poza miejską dżunglą czuje się raczej przeciętnie. Przy wyższych prędkościach dokuczają nieco podmuchy wiatru, które wytrącają Australa z równowagi. Nie jest to nic niebezpiecznego i dokuczliwego, ale nie wpływa to pozytywnie na komfort prowadzenia. O wiele gorzej jest z wyciszeniem, bowiem przy prędkości powyżej 130 km/h hałas opływającego powietrza w okolicach lusterek i słupków A staje się wyraźnie słyszalny i na dłuższą metę - dokuczliwy. Poza tym zawieszenie jest bardzo przyjemnie zestrojone, układ kierowniczy także jest przystępny w odbiorze, ale jak to bywa w tego typu autach, nie przekazuje zbyt wielu informacji z drogi. Ale czy to minus? W takim aucie – nie. Tutaj oczekuję relaksu, a nie angażującego prowadzenia. Reasumując – do miasta i na drogach podmiejskich jest super. W trasie, a w szczególności przy wyższych prędkościach autostradowych – niekoniecznie. Nie chciałbym Australem jechać w daleką podróż, a jeśli już, wybierałbym wolniejsze trasy.
Renault Austral. Ceny i wyposażenie

Jak kształtują się ceny? Zaczynamy od kwoty 134 900 złotych za słabszą wersję tj. 1.3 TCe MHEV o mocy 140 KM z momentem obrotowym 260 Nm i manualną 6-biegową skrzynią w odmianie Equilibre. Jest to jednak za mało na to auto, a manual w miejskim crossoverze już nie przystoi. Mocniejszy napęd o mocy 158 KM i momencie obrotowym 270 Nm dostępny jest już z automatem i od razu wyposażeniem Techno za 158 900 złotych. Topowa odmiana Iconic Esprit Alpine to koszt 180 900 złotych. W tej wersji dostajemy m.in.
- inteligentny aktywny regulator prędkości (i-ACC);
- czujniki parkowania z tyłu, z przodu i z boku + system hands free parking (HFP);
- system kamer 360 stopni;
- światła tylne LED z efektem włókien 3D;
- elektrycznie bezdotykowo podnoszona klapa bagażnika;
- fotel kierowcy z regulacją elektryczną w 6-kierunkach i masażem;
- fotele przednie i kierownica podgrzewane etc.
Oczywiście jeszcze co nieco możemy dokupić, co podbija cenę dość wyraźnie. Zapłacimy za:

- Wyświetlacz head-up 9,3 cala – 3000 PLN
- Światła przednie Full LED Matrix i sekwencyjne kierunkowskazy – 4000 PLN
- Podgrzewana przednia szyba – 800 PLN
- Panoramiczny szklany dach – 3500 PLN
- Dach w kolorze czarnym – 2500 PLN
- Lakier specjalny szary satynowy – 7500 PLN
- Zestaw audio Harman Kardon – 4000 PLN
Koszt auta w topowej wersji z dodatkowym wyposażeniem przekracza 200 000 złotych. A co możemy za to kupić? Za około 200 000 złotych dostaniemy np.
- BMW X1 1.5 20i 156 KM (AT7) w wersji xLine – 194 900 zł
- Cupra Formentor VZ 2.0 TSI 245 KM (AT7) – 189 700 zł
- Hyundai Tucson 1.6 T-GDI 4WD 230 KM (AT7) w wersji Executive – 199 900 zł
- Mazda CX-5 2.5 e-SKYACTIV G 4x4 194 KM (AT6) w wersji Exclusive-Line – 201 900 zł
- Volvo XC40 2.0 B4 MHEV 197 KM (AT7) w wersji Core – 196 400 zł
Podsumowanie
Mimo dwóch wyraźnych wad tj. nieco za wysokie spalanie i poziom hałasu przy wyższych prędkościach, pierwsze jazdy Australem mnie nie rozczarowały. Biorąc pod uwagę fakt, że to miejski crossover, marudzenie na wysokie spalanie i hałas w trasie (głównie autostrada) byłoby nie na miejscu. Chętnie poznam to auto bliżej w jego optymalnych warunkach tj. w mieście i na drogach podmiejskich i czuję, że tam pokaże pełnie swoich możliwości i zalet.