PIERWSZA JAZDA: Porsche Taycan GTS 93,4 kWh 598 KM. Jak demon z szafy!
Porsche Taycan budzi pierwotne emocje, od strachu i niepokoju po podniecenie i dziką euforię. Testujemy Porsche Taycan GTS 93,4 kWh 598 KM.

„Nienawidzę” tego auta! Wywołuje u mnie pierwotne emocje - od strachu i niepokoju po podniecenie i euforię. Zawsze, gdy mam nim jeździć po torze, mam tremę i obawy, czy podołam. Pierwsze okrążenie jest jak pierwsze w życiu - niepewne, niemrawe, itp. Ale już po kilku kółkach zaczynam ufać temu autu i wiem, że mnie nie wywiezie w pole. Dosłownie! A gdy już nabieram chęci na więcej... trzeba kończyć. Jak żyć?! Pierwsze jazdy Taycanem GTS pozostawiły niedosyt.
Chcę jeszcze!
Porsche Taycan GTS to świetnie wyważone auto. Moc 598 KM (w trybie Launch Control - domyślnie to 517 KM) to zdecydowanie mniej niż w Turbo S (szczytowo nawet 761 KM), ale pod względem prowadzenia i zdolności zaginania praw fizyki, to prawdziwy łamacz mózgu. Zanim dojdę do takiego progu zaufania, że jestem pewny, że nie wypadnę z toru, musimy kończyć... A ta granica jest naprawdę daleko i zapewne nawet się do niej nie zbliżyłem. Na torze w okolicy Palmy na Majorce miejscami było mokro i tył auta czasami starał się jechać szybciej niż przód, ale systemy momentalnie wszystko korygowały. Niestety (a może i stety?) nie mogliśmy wyłączyć kontroli trakcji, choć kusiło...

GTS – Grubo! Tłusto! Seksownie!
Tylko popatrzcie na to auto. Albo i nie, bowiem zdjęcia i filmy nie oddają jego świetnej sylwetki. Wiem, że miłośnicy Porsche dostają dreszczy tylko na widok 911-tki, ale Taycan też wygląda świetnie. W sumie to blisko 5-metrowa czterodrzwiowa limuzyna, ale szerokość blisko dwóch metrów (bez lusterek) i wysokość nikczemnych 1381 mm sprawia, że samochód prezentuje się genialnie. Niski, płaski, szeroki, muskularny. Co prawda w tym szarym kolorze ze zdjęć wygląda świetnie, ale to czerwony kolor robi z niego seksowny wózek. Mogłem również pojeździć odmianą Sport Turismo, ale o niej mówić za dużo nie mogę – bezlitosne embargo.
W środku jest czarno i zamszowo. W kilku miejscach mamy czerwone akcenty w postaci przeszyć i delikatnych wstawek, większość to miły w dotyku materiał o nazwie Race-Tex, który prezentuje się świetnie i niezwykle rasowo. Jasne, nie każdemu przypadnie do gustu taka stylistyka, ale taki jest GTS – ma być odrobinę surowo, z mnóstwem sportowych akcentów i dość ciężkim, wyścigowym klimatem. Moim zdaniem to udało się w całej rozciągłości! Oczywiście jak przystało na Porsche, jakość materiałów jest na najwyższym poziomie, wszystko jest idealnie spasowane, nie brakuje przyjemnych smaczków i dodatków. Co tu dużo gadać – strasznie mi się ten samochód podoba!



Dwa potężne, elektryczne serca
Do napędu Taycana GTS służą te same silniki, które napędzają topowe Turbo S, choć tutaj pracują pod dyktando innego oprogramowania. Z przodu zamontowano silnik elektryczny z jednobiegową przekładnią, z tyłu zaś elektryczny generator połączony z dwubiegową skrzynią. Taki tandem jest w stanie wygenerować maksymalnie 598 KM (w trybie Launch Control) oraz niebotyczne 850 Nm, co przekłada się na sprint do setki w 3,5 sekundy. Po 12 sekundach na prędkościomierzu jest już 200 km/h. Prędkość maksymalna to 250 km/h. Zasięg?
Zdaniem producenta i cyklu WLTP jest to nawet 504 km, a maksymalnie, snując się po mieście, możemy przejechać nawet 625 km. To wszystko zasługa między innymi zupełnie nowego oprogramowania, które nieco inaczej steruje napędem w trybach Range i Normal. Do tej pory w tych trybach pracował tylko przedni silnik. Tak. Mogliśmy podróżować przednionapędowym Porsche. Teraz jest zupełnie inaczej i po przełączeniu auta w tryb podstawowy tj. Normal lub maksymalnie wydłużający zasięg – Range – pracuje tylko tylny silnik. Przedni jest całkowicie odizolowany i praktycznie nie pobiera energii z akumulatorów, które swoją drogą mają pojemność 93,4 kWh (brutto).
Niestety nie miałem okazji sprawdzić, jak przedstawia się sprawa zasięgu w normalnych warunkach drogowych, ale jeśli będzie mi dane kiedykolwiek dostać to auto na kilkudniowy test, na pewno podzielę się wszystkimi ciekawostkami i zebranymi danymi.
Tanio nie będzie!
Najtańszego Taycana kupimy już za 399 000 złotych, ale za odmianę GTS trzeba wyłożyć co najmniej 574 000 złotych. Dla porównania, Turbo S kosztuje 804 000 złotych. Rzecz jasna, to dopiero początek, bo w konfiguratorze zastawiono wiele kuszących pułapek. Jakbym wygrał w totka, na pewno zaznaczyłbym te opcje:
- Lakier Carmine Red – 10 323 PLN
- Obręcze 21-calowe RS Spyder Design – 11 407 PLN
- Pakiet wykończenia wnętrza GTS – 17 289 PLN
- Pakiet dodatków SportDesign Carbon – 15 484 PLN
- Porsche Dynamic Chassis Control Sport (PDCC Sport) – 14 193 PLN
- Skrętna tylna oś wraz ze wspomaganiem układu kierowniczego Plus – 10 115 PLN
- Hamulce Porsche Ceramic Composite Brake (PCCB) – 42 321 PLN
I tak kilkoma kliknięciami wydałem sporo ponad 100 000 złotych, a jeszcze wielu rzeczy nie zaznaczyłem. Tak, to jest czar Porsche.
Podsumowanie
Jest drogie, nie do końca praktyczne, strach tym jeździć po mieście, bo jest szerokie jak patelnia (choć niezwykle zwrotne z tylną skrętną osią), ale jedno jest pewne - to auto nadal będzie mnie zadziwiać. Wiem, że fanatycy parskną z obrzydzeniem, że to elektryk i lepiej śmigać normalną spalinówką. Czy lepiej? Nie wiem. Na pewno inaczej, ale to dwa zupełnie różne światy i moim zdaniem, nie powinno się ich porównywać. Oba te światy dają zupełnie inne emocje i w zdecydowanie odmiennych barwach. Jesteśmy świadkiem niezwykle ciekawego okresu w dziejach motoryzacji. Kto wie, czy nie najważniejszego w jej historii? Porsche Taycan i jemu podobne auta pokazują, że to nowe oblicze również potrafi być niezwykle emocjonujące.