TEST: Volkswagen Grand California. Wakacyjne remedium na inflację
Tydzień z Volkswagenem Grand Californią nauczył mnie wielu rzeczy. Wiem już, że potrafię wziąć prysznic w komorze, która jest mniejsza od mojej szafy. Potrafię też spać w pozycji embrionalnej i zamiatać podłogę co 15 minut. Ale przede wszystkim nauczyłem się doceniać chwile z naturą, o które tak trudno w wielkim mieście.

Cztery dni z tygodniowego testu spędziłem na Mazurach. Czasami byłem głodny, jadłem chleb z musztardą i z uporem maniaka polowałem na wszystkie muszki, komary i inne latające potwory. Ale przez te cztery dni miałem styczność z naturą częściej, niż przez ostatnie kilka lat. Doceniłem wschody słońca, ciszę łamaną przez śpiew ptaków i szelest pasikoników, doceniłem czas z córką i żoną, którego nie przerywał sygnał telefonu, nadejście maila czy dźwięk komunikatorów. Czy to obecnie najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu? Śmiem twierdzić, że tak. Ale od początku.
Szukasz alternatywy dla klasycznego kampera? Namiot dachowy to rozwiązanie, z które skorzystał wielu miłośników podróżowania samochodem. - dowiedz się wiecej.
Cały pobyt taniej niż noc w przeciętnym hotelu? Da się!

Nie lubię rozmawiać o pieniądzach, bo wydaje mi się to nieeleganckie, ale nieeleganckie było również branie prysznica w klapkach za kamperem, więc porzućmy konwenanse. Za 4 dniowy (w sumie prawie 5-dniowy) urlopik nad jeziorem Szeląg Wielki zapłaciłem nieco ponad 500 złotych. W kosztach zmieściła się najlepsza parcela tuż nad jeziorem, podłączenie do prądu, dostęp do ujścia wody i sanitariatów (bez ograniczeń) dla trzech osób. Zazwyczaj jest to koszt, jaki trzeba zapłacić za dobę w hotelu 3-gwiazdkowym. Oczywiście taka forma spędzania wolnego czasu nie każdemu pasuje i przyznam, że ja też miałem obawy. To mój pierwszy kamping z rodziną. Nigdy nie byłem pod namiotem itp. Pierwszy dzień był mordęgą i miałem ochotę wracać, ale ostatniego było mi po prostu smutno, że to się kończy. Rezultat? Kampera nie kupię, bo wolałbym domek pod miastem (podobny koszt), ale duży namiot i sprzęt biwakowy? Jak najbardziej. Ba! Już kompletuję!

Przestrzeni bardzo dużo i… bardzo mało zarazem
Volkswagen Grand California w odmianie 600 (czyli niecałe 6 metrów długości) to olbrzym. Dla kierowcy osobówki, który styczność z autami dostawczymi ma znikomą, przesiadka do takiego auta może być stresująca. Dodatkowo to auto kempingowe, więc jest bardzo wysokie (około 3 metrów wysokości) oraz ciężkie. Z większością opcjonalnych dodatków Grand California waży sporo powyżej 3 ton, a więc trzeba uważać, aby po załadowaniu bagażu, pasażerów i zalaniu płynów (paliwa, wody itp.) nie przekroczyć dopuszczalnej masy 3,5 ton dla kat. B prawa jazdy.

Auto robi wrażenie na ulicy, a w odpowiednim kolorze i z aluminiowymi felgami, wygląda bardzo atrakcyjnie. Jest duże z zewnątrz, a wnętrze ma bardzo dobrze rozplanowane, ale nie da się oszukać ograniczeń związanych z gabarytami i masą. Dla dwóch osób dorosłych i dziecka miejsca jest wystarczająco, choć trzeba bardzo dbać o porządek. Zostawianie rzeczy tu i tam momentalnie prowadzi do ogromnego bałaganu, w którym trudno się odnaleźć, a ilość przestrzeni zaczyna się zmniejszać drastycznie. Przechodzenie do łazienki, do przestrzeni bagażowej, zajmowanie miejsca przy stoliku – zawsze się o coś walniesz, kogoś potrącisz itp. Na początku to irytuje, po jakimś czasie nauczysz się chodzić jak ninja.

Najgorsze są wieczory, gdy dziecko chce iść spać na górne łóżko. Wtedy trzeba je rozłożyć, zamontować drabinkę lub po prostu je tam podsadzić, a potem… przywalić się w głowę, bo robi się nisko i jeszcze bardziej ciasno. Po dwóch dniach, gdy całą głowę miałem w siniakach, odruchowo chodziłem pochylony, aby ponownie w nic nie uderzyć. Wdrapywanie się na łóżko z tyłu również wymaga sprawności, a jeśli ktoś ma powyżej 180 cm wzrostu, będzie mu po prostu ciasno. Ja mam 178 cm i nie było szans, aby się wyprostować, o porannym wyciąganiu się można zapomnieć. No cóż, warunki kempingowe.
Pierogi z jagodami i kiełbaska z ogniska!
Jest dwupalnikowa kuchenka, dwie butle z gazem, klimatyzacja, ogrzewanie, lodówka, która już na trzecim poziomie z pięciu chłodzi jak wściekła. Do tego mnóstwo szafek, prysznic, dwa zlewy i toaleta. Można tak żyć, naprawdę! Na początku się męczyłem, potem czerpałem z tego przyjemność, bo była to dla mnie odskocznia od codzienności. Codzienności, którą lubię, doceniam, ale czasami mnie ona męczy i wtedy mam ochotę uciec gdzieś daleko. Z Grand Californią mogłem.

Doceniłem również smak pierogów z jagodami z dyskontu spożywczego, które polane serkiem waniliowym smakowały lepiej, niż niejedno danie ze strojnej francuskiej restauracji. Natomiast kiełbasa z ogniska, pieczona z innymi mieszkańcami kempingu, smakowała obłędnie. Czas spędziłem świetnie i Volkswagen Grand California dzielnie mi towarzyszył oferując namiastkę cywilizacji i luksusu. Doceniłem to, gdy przez pierwsze dwa dni panował ponad 35-stopniowy skwar. Po powrocie z plaży, gdy wszedłem do klimatyzowanego wnętrza, po prostu rozpływałem się z przyjemności. Trzeciego dnia dla kontrastu było zimno i deszczowo, więc prysznic i toaleta na pokładzie były zbawieniem, a gorąca kawa rozpuszczalna smakowała jak z dobrej kawiarni.
Droższy od domu, ale ma koła!
Ceny Grand Californii w krótszej odmianie zaczynają się od kwoty 341 694 złotych z VAT, ale wystarczy dodać kilka naprawdę ciekawych i przydatnych dodatków, aby szybko przekroczyć granicę 400 000 złotych z VAT. Nie śledzę rynku nieruchomości, ale być może w tej cenie kupimy domek jednorodzinny z ziemią gdzieś na uboczu. Grand California jest jedną ruchomością, i bez problemowo w jeden dzień przeniesiemy się na drugi koniec Polski, aby witać dzień z widokiem na góry, by za kilka dni cieszyć się zachodem słońca nad morzem. To auto daje niesamowite poczucie wolności i niezależności, bowiem nawet pośrodku niczego, w środku lasu mamy dostęp do cywilizowanych warunków mieszkaniowych. Coś wspaniałego!

A co można dokupić do tego auta? Podaję ceny netto:
- Dwukolorowy lakier specjalny – 11 290 PLN
- Felgi aluminiowe 17-calowe – 6 430 PLN
- Alarm z własnym zasilaniem – 2 350 PLN
- 300-watowe gniazdko 230V w kabinie kierowcy – 830 PLN
- Hak holowniczy z możliwością demontażu ze stabilizacją przyczepy – 3 480 PLN
- Klimatyzacja automatyczna Climatronic – 3 300 PLN
- Klimatyzacja postojowa, dachowa – 8 620 PLN
- Układ ogrzewania powietrznego Truma D6E 6kW z bojlerem ciepłej wody o poj. 10 l – 4 960 PLN
To tylko kilka z kilkudziesięciu pozycji, które pozwolą z Grand Californii zrobić całorocznego kampera, który sprawdzi się w każdych warunkach.

Podsumowanie
Tydzień z Volkswagenem Grand Californią nauczył mnie kamperowania. Nigdy tego nie rozumiałem i nie lubiłem, ale zmieniłem zdanie. Czasami było ciężko i wiem, że nie każdy to polubi. Ja polubiłem i będę częściej wybierał się na kemping. Na takie auto mnie nie stać, ale dobrej jakości namiot i osprzęt jest w moim zasięgu. Polecam, ale uprzedzam, że na początku bywa ciężko!