TEST: Toyota Camry 2.5 Hybrid 230 KM. Mistrz klasy średniej plus
Skromna i posiada bogate wnętrze? Nowa Toyota Camry 2.5 Hybrid

Z Toyotą Camry jest jeden problem. To zawsze było świetne auto, to świetnie, że po wielu latach wróciło na polski rynek, ale mam wrażenie, że nie wiadomo jak bardzo producent i inżynierowie by się starali, powyżej pewnego poziomu nie podskoczą. Testowana przeze mnie wersja Executive miała takie wyposażenie, jak limuzyna klasy premium, ale prestiżu w niej było niewiele. W końcu to „tylko” Toyota Camry. Ale czy to wielka wada? Wbrew pozorom – nie.

Toyota Camry była ładna, ale teraz…
…wygląda jeszcze lepiej! Obawiałem się, że modyfikacja frontu na styl znany z nowej Toyoty C-HR będzie wyglądała pokracznie, ale na szczęście się myliłem. Być może linie są nieco zbyt śmiałe, ale wreszcie to auto ma jakiś charakter! Dodajmy do tego przepiękny złoty (a skromny!) lakier i mamy przepis na naprawdę urodziwe auto z segmentu D. No dobrze, postawmy obok Toyoty Camry choćby spokrewnionego Lexusa ES i… będzie widać różnicę. Umówmy się, Lexus ma o wiele więcej prestiży i ekskluzywnego charakteru. Jak to mówią niektórzy: Ma silniejszą aurę.

Tak czy inaczej nie można powiedzieć, że Camry wygląda źle lub „tanio”. Nic z tych rzeczy. Prezentuje się świetnie i jak na Toyotę, naprawdę może się podobać. Mógłbym nawet przyznać, że to jeden z najlepiej wyglądających przedstawicieli segmentu D. O ile przed zmianami było po prostu dobrze, tak po liftingu samochód prezentuje się świetnie. Poczynione zmiany stylistyczne koncentrują się głównie na przodzie auta. Zmodernizowany zderzak z nowym grillem, nadaje Camry bardziej dynamicznego i eleganckiego wyglądu. Wąskie reflektory LED o ostrych liniach, dostępne standardowo we wszystkich wersjach wyposażenia, zapewniają doskonałą widoczność w nocy i podkreślają nowoczesny charakter auta, nawiązując również do wspomnianej Toyoty C-HR. Obstawiam, że kolejne liftingi innych modeli również przyniosą podobne rozwiązania stylistyczne. Subtelne przetłoczenia na masce silnika dodają sylwetce Camry muskularnego charakteru, a chromowane listwy okienne podkreślają jej elegancję. Dodajmy do tego naprawdę ładne felgi i wspomniany złoty (lub brązowy bądź miedziany – kwestia gustu) lakier i mamy gotowy przepis na ładne, eleganckie, nawet dość prestiżowe auto z segmentu D. Co prawda do poziomu menadżera średniego szczebla lub prezesa niedużej firmy, ale wybór klasycznych sedanów na rynku robi się coraz mniejszy i alternatyw jest niewiele.
Z tyłu auta również jest kilka zmian. Uwagę zwracają przeprojektowane lampy z charakterystycznym motywem świetlnym LED, połączone szeroką listwą z nazwą modelu, która optycznie poszerza nadwozie. Paleta dostępnych kolorów nadwozia została wzbogacona o nowe, modne odcienie, takie jak głęboki niebieski metalik czy perłowa biel, choć ja bym chyba wybrał ten, który mieliśmy na testowanym egzemplarzu – Precious Bronze. Nowe wzory felg aluminiowych, dostępne w rozmiarach od 17 do 18 cali, w tym felgi z polerowanego aluminium w wersji Executive, pozwalają na dalszą, choć dość skromną personalizację wyglądu Camry. Przydałoby się odrobinę więcej opcji i np. wybór większych, 19-calowych felg. Ten drobny zabieg pozwoliłby odrobinę podnieść poziom prestiżu auta. A co we wnętrzu?
We wnętrzu Camry panuje oaza spokoju i komfortu


O ile z zewnątrz od razu wiemy, że mamy do czynienia z Toyotą Camry, tak we wnętrzu mocno „pachnie Lexusem”. Charakterystyczne przetłoczenia na desce rozdzielczej przywodzą na myśl te, które znajdziemy w droższej marce japońskiego koncernu. Ogromny ekran centralny skrywa w sobie raczej przeciętny system info-rozrywki, ale dopóki można podłączyć telefon i skorzystać z Android Auto i/lub Apple CarPlay, nie będę tego traktował jak poważną wadę. Kierownica jest obszerna i wygodne, ma sporo przycisków i sterowanie komputerem pokładowym nie jest specjalnie intuicyjne, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, aby wykorzystać wszystkie funkcje.
Wnętrze Camry to przede wszystkim przestronność i komfort, zarówno dla pasażerów z przodu, jak i z tyłu. Wysokiej jakości materiały wykończeniowe, takie jak skóra naturalna (łączona z syntetyczną) o delikatnej fakturze i miękkie w dotyku tworzywa sztuczne, tworzą przyjemną i luksusową atmosferę. Fotele są ergonomiczne i zapewniają dobre podparcie nawet podczas długich podróży, a w wersji Executive oferują elektryczną regulację w 10 kierunkach z funkcją pamięci dla dwóch kierowców, podgrzewanie i wentylację.
Przestronność na tylnej kanapie jest imponująca. Pasażerowie mają do dyspozycji dużo miejsca na nogi i nad głowami, nawet osoby wysokiego wzrostu będą czuły się komfortowo. Oparcie kanapy jest regulowane, co pozwala na znalezienie optymalnej pozycji do podróży. W topowej wersji Executive tylna kanapa jest dodatkowo wyposażona w podgrzewanie, manualne rolety przeciwsłoneczne w drzwiach, automatyczną roletę szyby tylnej oraz panel sterowania klimatyzacją i systemem audio w podłokietniku. W centralnym podłokietniku znajduje się schowek oraz dwa porty USB do ładowania urządzeń mobilnych. Brzmi prestiżowo, prawda? Naprawdę, wnętrze, szczególnie z tyłu bardzo pozytywnie zaskakuje i buduje atmosferę komfortu. Zresztą spójrzcie sami na ten panel sterowania w podłokietniku. Nawet w niektórych modelach segmentu premium brakuje takich gadżetów!
Bagażnik? Jest, ale ze względu na dość rozbudowaną kanapę tylną, nie ma możliwości złożenia oparć. Coś za coś.

Czy hybryda w limuzynie ma sens? W Camry – tak!
Mógłbym się spierać, czy w aucie pretendującym do miana limuzyny lepszym wyborem jest cicha, oszczędna i łagodna hybryda, czy też mocny i agresywny silnik min. V6. Jedno i drugie ma swoje zalety oraz wady, ale w aucie takim jak Camry, zdecydowanie postawiłbym na hybrydę. Szczególnie taką w wykonaniu Toyoty! Co tu dużo mówić – silnik jest niezwykle udany i pasuje do tego auta. Nie jest to demon prędkości i dynamiki, ale oferuje łagodną, kulturalną jazdę z zachowaniem sporej dawki komfortu. Ale do rzeczy.

Na polskim rynku Camry oferowana jest z napędem hybrydowym 2.5 Hybrid Dynamic Force o mocy 230 KM, który łączy benzynowy silnik o pojemności 2.5 litra, pracujący w cyklu Atkinsona, z silnikiem elektrycznym. Układ hybrydowy piątej generacji zapewnia płynną i cichą jazdę, a jednocześnie pozwala na osiągnięcie niskiego spalania, średnio około 5-6 l/100 km w cyklu mieszanym. W mieście, nawet przy dość dynamicznej jeździe nieczęsto przekraczałem 7 l/100 km, a przy odpowiedniej wprawie da się zejść o wiele niżej. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje około 7,2 sekundy, co jest wynikiem zadowalającym jak na samochód tej klasy i wielkości. Układ kierowniczy jest precyzyjny i zapewnia dobre czucie drogi, a dzięki zastosowaniu elektrycznego wspomagania jest lekki i responsywny. Nie daje zbyt wielu informacji zwrotnych z drogi, ale w takim aucie to raczej zaleta niż irytująca przywara.
Camry prowadzi się pewnie i komfortowo, choć nie ma sportowych aspiracji. Zawieszenie zestrojono z naciskiem na komfort, dlatego dobrze tłumi nierówności, a kabina jest dobrze wyciszona, co sprzyja relaksującej jeździe. Tryb jazdy EV umożliwia jazdę wyłącznie na silniku elektrycznym na krótkich dystansach, np. w mieście lub w korkach, co dodatkowo obniża spalanie i emisję spalin. W trybie EV Camry może przejechać do 2 km z prędkością do 50 km/h. Podczas jazdy autostradowej z prędkością 140 km/h w kabinie panuje cisza i spokój, a silnik pracuje cicho i kulturalnie. Skrzynia biegów e-CVT działa płynnie i nie powoduje efektu "gumowej linki", charakterystycznego dla starszych przekładni bezstopniowych. Oczywiście gdy wciśniemy pedał przyspieszenia w podłogę, silnik wspina się na obroty i tak trwa przez dłuższy czas, ale chyba nikt normalny nie kupuje Camry, aby jeździć nią sportowo i agresywnie.
A co znajdziemy w wyposażeniu i ile to kosztuje?

Testowałem odmianę Executive, czyli praktycznie top wyposażenia bez większych możliwości dalszej rozbudowy. W standardzie dostajemy m.in.:
System multimedialny z 12,3-calowym ekranem dotykowym: Intuicyjny w obsłudze, z szybką reakcją na dotyk i czytelną grafiką.System oferuje nawigację z mapami online, integrację z smartfonami za pomocą Apple CarPlay i Android Auto (bezprzewodowo), a także dostęp do usług online Toyota Connected Services, takich jak informacje o ruchu drogowym, prognoza pogody czy wyszukiwanie punktów POI.
Nagłośnienie premium JBL z 9 głośnikami: Zapewnia wysokiej jakości dźwięk przestrzenny, idealny do słuchania muzyki lub audiobooków podczas podróży. System oferuje również technologię aktywnej redukcji hałasu, która eliminuje niepożądane dźwięki z otoczenia, zapewniając jeszcze większy komfort akustyczny w kabinie. Przyznam, że audio działa przyjemnie i co prawda daleko mu do rozwiązań z Lexusa czy Volvo, ale jak na klasę średnią, można poczuć przyjemność z słuchania muzyki podczas jazdy.

Head-up display: Wyświetla najważniejsze informacje, takie jak prędkość, wskazania nawigacji i ostrzeżenia systemów bezpieczeństwa, bezpośrednio na przedniej szybie, umożliwiając kierowcy skupienie się na drodze. Wyświetlacz jest kolorowy i posiada regulowaną jasność oraz wysokość, dzięki czemu można go idealnie dopasować do indywidualnych preferencji. Co ciekawe, jest on dostępny tylko w topowej wersji bez możliwości dokupienia w niższych wariantach. System kamer 360 stopni: Ułatwia manewrowanie w ciasnych miejscach, zapewniając widok otoczenia auta z lotu ptaka. System oferuje również funkcje asystenta parkowania, która automatycznie steruje kierownicą podczas parkowania równoległego i prostopadłego.
Pakiet systemów bezpieczeństwa Toyota Safety Sense 3.0: Obejmuje m.in. układ wczesnego reagowania w sytuacjach zagrożenia kolizyjnego z funkcją wykrywania pieszych i rowerzystów, aktywny tempomat z funkcją Stop&Go, system utrzymania pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych i automatyczne światła drogowe. Dodatkowo, system oferuje funkcje monitorowania martwego pola w lusterkach, ostrzegania o ruchu poprzecznym z tyłu pojazdu oraz asystenta zmiany pasa ruchu. A ile to kosztuje i z jaką konkurencją musi się mierzyć? Otóż bazowa Toyota Camry z wyposażeniem Comfort kosztuje 186 900 złotych. Za średnią odmianę Prestige zapłacimy 206 900 złotych, a za topową, testowaną – 226 900 złotych. Co dostaniemy w podobnej kwocie?
Wybór nie jest specjalnie obszerny, bowiem klasyczne sedany klasy średniej są na wymarciu, ale poszukujący czegoś ciekawego znajdą np. Audi A5 w wersji z silnikiem 2.0 TFSI o mocy 204 KM z napędem quattro za 218 700 złotych. Można również zwrócić uwagę na BMW Serii 3 z silnikiem 2.0 (20i) o mocy 184 KM z napędem xDrive za 222 500 złotych. Na uwagę zasługuje również Mercedes Klasy C 2.0 300 o mocy 258 KM za 229 000 złotych lub Volvo S60 z silnikiem 2.0 B5 Mild Hybrid o mocy 250 KM za 247 900 złotych.
Toyota Camry to komfortowy sedan z aspiracjami
Toyota Camry stara się pretendować do segmentu premium i ma do tego garść argumentów. We wnętrzu poczujemy się fantastycznie, wyposażenie jest wręcz imponujące, a cena nieźle skalkulowana. To idealna propozycja dla osób ceniących sobie wygodę, niezawodność i stonowaną elegancję, ale jeśli ktoś goni za magią znaczka i patrzy na auto właśnie przez pryzmat przynależności do segmentu premium – może być zawiedziony. Nie jest to auto dla tych, którzy chcą obwieszczać światu swój status społeczny. To auto dla tych, którzy chcą poczuć komfort i prestiż na własnej skórze.