TEST: Skoda Superb & Kodiaq 4x4. Czy taki napęd ma sens?
Wydawałoby się, że napęd 4x4 ma same zalety. Poprawia trakcję, stabilność, bezpieczeństwo, osiągi i pewność prowadzenia. Jak sprawdza się napęd Skoda we włoskich Dolomitach? Idealny test przed sezonem narciarskim!

Wydawałoby się, że napęd 4x4 ma same zalety. Poprawia trakcję, stabilność, bezpieczeństwo, osiągi i pewność prowadzenia. O ile latem niespecjalnie odczuwamy różnicę podczas spokojnej jazdy, tak po deszczu, na bocznych drogach lub przede wszystkim zimą, różnice są diametralne. Ale czy tylko o zalety chodzi? Sprawdziłem to podczas jazd testowych we Włoskich dolomitach za kierownicą dwóch modeli Skody.

Dobra lokalizacja to podstawa!
Gdzie można połączyć warunki niemal wiosenne z temperaturą zbliżającą się do ok. 17 stopni z warunkami górsko-zimowymi i temperaturami, które spadają w okolice -10 stopni? I to na obszarze o promieniu około 200 kilometrów? Być może jest na świecie wiele takich miejsc, ale tym razem wybrano piękne Włochy. Swoją drogą to dość ciekawe doświadczenie – wczesnym popołudniem łapałem ciepłe promienie słońca nad Jeziorem Garda, by wieczorem wyciągać czapkę i rękawiczki z plecaka, gdy dojechaliśmy w wyższe partie Dolomitów. W ogóle jazdy testowe przez dwa dni prowadziły przepięknymi trasami.
Już wielokrotnie mówiłem, że zazdroszczę Włochom… wielu rzeczy. Mają piękne auta (choć niekoniecznie niezawodne), wspaniałą kuchnię no i te krajobrazy… Są jeziora, góry, wspaniałe wybrzeża, mają też wyspy… Szczęściarze! To prawdziwy raj dla miłośników pięknych panoram i ekscytującej jazdy samochodem. Wśród zapierających dech w piersiach, malowniczych tras i wąskich serpentyn, znajduje się prawdziwa perełka - Strada della Forra. Ta legendarna droga, często nazywana "ósmym cudem świata", przebiega przez wąwóz Forra, oferując niezapomniane widoki na alpejskie szczyty i błękitne wody Jeziora Garda. Zbudowana na początku XX wieku, stanowiła nie lada wyzwanie inżynieryjne. Wąskie serpentyny, ostre zakręty i tunele wydrążone w skalnych klifach sprawiają, że przejazd Strada della Forra to prawdziwa przygoda, porównywalna do scen z filmów akcji. Zresztą wystarczy wspomnieć, że sam James Bond pokonał tę trasę w "Quantum of Solace"! Zresztą, gdy jechaliśmy tą drogą nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że „gdzieś to już widziałem…”. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że i owszem, w filmie!
Oprócz Strada della Forra, region oferuje wiele innych atrakcji dla miłośników motoryzacji i pięknych widoków. Wokół Jeziora Garda, największego włoskiego jeziora, wiedzie bardzo malownicza droga, szczególnie po zachodniej stronie. Gardesana Occidentale, bo tak się nazywa, to idealne miejsce na spokojną jazdę, z licznymi punktami widokowymi, gdzie można podziwiać majestatyczne góry i turkusowe wody jeziora. Z kolei miłośnicy spokoju i niecodziennych miejsc powinni odwiedzić Jezioro Iseo. Mniejsze i mniej znane niż Garda, zachwyca swoim urokiem i malowniczymi trasami prowadzącymi przez winnice i typowe, włoskie miasteczka. Koniecznie trzeba odwiedzić Sulzano i przeprawić się na Monte Isola, największą wyspę jeziora w Europie Południowej. Ale naszym celem nie były winnice i senne miasteczka, a specyficzny tor usytuowany na wysokości około 900 m n.p.m.
Tor na górze, w miejscu starego lotniska

Już sam podtytuł powinien być wystarczającą zachętą, ale jeśli to nie wystarczy, to warto przytoczyć nieco historii i specyfiki tego nietypowego obiektu. Tor Pista Ghiaccio Val di Sole – swoją drogą bardzo melodyjna nazwa – został stworzony z myślą o miłośnikach motoryzacji, szczególnie tej w nieco terenowym wydaniu. Val di Sole z kolei to malownicza dolina w Trydencie, która słynie z tras narciarskich i zapierających dech w piersiach widoków na Dolomity. Ale ta zimowa kraina oferuje więcej niż tylko zjazdy na nartach! Bo byliśmy tam nie po to, by szusować na dwóch deskach, tylko szaleć na czterech kółkach. A Pista Ghiaccio to idealne miejsce na takie plany.
Pista Ghiaccio znajduje się w pobliżu Vermiglio, na wysokości około 900 m n.p.m., w otoczeniu imponujących szczytów Dolomitów, należących do masywu Adamello-Presanella oraz pobliskie pasma Ortler-Cevedale.

To nie tylko miejsce do jazdy, ale i świetny punkt widokowy. Sam tor ma długość około 800 metrów i jest odpowiednio zabezpieczony, co umożliwia bezpieczne ćwiczenie manewrów, takich jak driftowanie, kontrolowane poślizgi czy hamowanie awaryjne. Zarówno profesjonalni kierowcy, jak i amatorzy mogą tu doskonalić swoje umiejętności za kierownicą w zimowych warunkach. Na miejsce dojechaliśmy cywilnymi Skodami, ale przed nami była naprawdę ciekawa przygoda – przejazdy na prawym fotelu z Miko Marczykiem w Skodzie Fabii Evo Rally2. No działo się, ale my tu nie o tym.
Napęd na cztery koła – czy ma sens?

Tak! I w zasadzie na tym mógłbym zakończyć rozważania i przejść do podsumowania, ale warto poznać wszystkie zalety oraz wady tego rozwiązania. Tak, są wady, choć w stosunku do zalet to jak kropla w morzu. Przejdźmy zatem do rzeczy.
Napęd na wszystkie koła to system, który ma zapewnić optymalną trakcję w każdych warunkach, szczególnie zimą, gdy na drodze panują trudne warunki. Jak sama nazwa wskazuje, napęd z silnika przekazywany jest nie tylko na przednią lub tylną oś, ale na obie w odpowiednich proporcjach. Lepsza trakcja przekłada się na stabilniejsze prowadzenie i zwiększa bezpieczeństwo, zarówno pasażerów pojazdu, jak i innych uczestników ruchu. Co ciekawe, zalety napędu na wszystkie koła można odczuć nawet na suchej nawierzchni, szczególnie w przypadku samochodów o wyższej mocy. Przyspieszamy szybciej, sprawniej, samochód prowadzi się bardzo stabilnie i jest w stanie pokonać większość zakrętów z nieco wyższą prędkością. Ale ma to również swoje minusy.
Napęd 4x4 daje większe subiektywne poczucie bezpieczeństwa, co oczywiście może prowadzić do szybszej i bardziej ryzykownej jazdy. Jednak 4x4 nie jest gwarancją bezpieczeństwa – nie jest w stanie złamać praw fizyki, dlatego kierowcy powinni być czujni i nie przeceniać swoich umiejętności ani możliwości samochodu. Wielu niedoświadczonych kierowców (lub tych, którzy mają ubytki w wyobraźni) ma mylne przekonanie, że skoro samochód z napędem 4x4 tak sprawnie przyspiesza i rusza nawet wtedy, gdy inni kierowcy w samochodach z napędem na jedną oś nie są w stanie ruszyć, to zapewne tak samo sprawnie hamuje i prowadzi się w zakręcie. Niestety, pomijając trakcję podczas przyspieszania oraz po części w zakręcie, każdy inny aspekt jest taki sam, jak w samochodach z napędzaną jedną osią. A nawet gorzej… Warto pamiętać, że samochody 4x4 są nieco cięższe, a to przekłada się na nieco dłuższą drogę hamowania oraz siłę odśrodkową, która mocniej wyrzuca auto z zakrętu. Należy o tym pamiętać!
Skoda Superb i Karoq z napędem 4x4
Do dyspozycji mieliśmy kilka egzemplarzy Skody Kodiaq oraz kilka Superbów – wszystkie z napędem 4x4, ale w nieco innych konfiguracjach silnikowych i wyposażeniowych. W Skodzie Superb, aktualnie w czwartej generacji, w wersji z silnikiem benzynowym 2.0 TSI oraz diesla 2.0 TDI, technologia napędu 4x4 zapewnia płynne przekazywanie momentu obrotowego na wszystkie koła, co znacząco zwiększa przyczepność pojazdu na śliskiej nawierzchni. System ten, działając w połączeniu z zaawansowanymi systemami bezpieczeństwa, oferuje bardziej stabilną jazdę w warunkach niskiej przyczepności, takich jak śnieg czy lód, co czyni go idealnym wyborem dla osób jeżdżących po wymagających trasach. O ile gdy było sucho, napęd po prostu nie przeszkadzał i bardzo często był nieaktywny, tak po zjechaniu z suchych asfaltów na lekko oblodzone i trochę zaśnieżone trasy górskie… no nie czułem różnicy. To źle? Wręcz przeciwnie! Samochód prowadził się bardzo sprawnie i stabilnie i ciągle musiałem mieć z tyłu głowy fakt, że właśnie jadę po śliskiej nawierzchni i lepiej lekko zwolnić, niż za bardzo „przytulić się” do skalnej ściany lub betonowego murku oddzielającego trasę od przepaści. Moim zdaniem to wielka szkoda, że w ofercie nie ma już lubianej przeze mnie Skody Super Scout, ale gdyby była, kto chciałby Kodiaqa? Na pewno nie ja.
Ale Kodiaq to również bardzo udane auto, świetne w dalekie trasy, szczególnie gdy mamy rodzinę. Nie jest tak stabilny przy wyższych prędkościach jak Superb, ale i charakter auta jest zupełnie inny. Nowa generacja wygląda znacznie lepiej i we wnętrzu prezentuje się bardzo dobrze. Może nie tak elegancko jak Superb, ale w porównaniu do poprzedniej generacji jest spory postęp. Ale o detalach będziemy pisać przy okazji dłuższego testu, teraz skupmy się na napędzie. Podobnie jak Superb, tak i nowy Kodiaq jest dostępny w wersji z silnikiem benzynowym 2.0 TSI oraz diesla 2.0 TDI, który współpracuje z napędem na cztery koła. Dodajmy do tego nieco wyższy prześwit i nieco terenowy charakter i mamy gotowy przepis na auto dla kogoś, kto często wybiera się poza miasto i czasem musi wybrać lekkie bezdroża, leśne drogi itp.
Po dojechaniu do opisywanego wyżej toru Pista Ghiaccio Val di Sole, mieliśmy również krótkie próby terenowe poza twardym asfaltem. Były to przejazdy przez las, odrobina górskich serpentyn i polnych dróg z większymi dziurami. Mogliśmy wybrać sobie auto tj. Superba lub Kodiaqa i przyznam szczerze, że po pokonaniu kilkunastu kilometrów taką drogą niespecjalnie wyobrażam sobie, czy Superb by sobie poradził. No dobrze, pewnie dałby sobie radę, ale… byłoby mi go po prostu szkoda. Wyższy prześwit zawieszenia oraz opony o większym profilu w Kodiaqu skutecznie przekonują, że to odpowiednie auto w takie warunki. Wszystko inne tj. asfaltowe drogi w różnych warunkach pogodowych – zdecydowanie Superb. Ale jeśli ktoś planuje nieco odważniejsze eskapady, lepiej brać Kodiaqa.
Ile to wszystko kosztuje?
No tanio nie jest, ale nikt nie mówił, że topowe Skody z napędem 4x4 będą okazją cenową. O ile bazowa Skoda Superb kosztuje 149 900 złotych i jest to wariant z nadwoziem hatchback (lub precyzyjniej – liftback) z wyposażeniem Essence i silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM i automatem DSG. Najtańszą wersję z napędem 4x4 (również Essence) kupimy za 183 950 złotych, ale pod maską będzie już 193-konny silnik 2.0 TDI. Jeśli komuś marzy się topowa odmiana Laurin&Klement z nadwoziem kombi, musi wyłożyć aż 239 900 złotych. Za 1000 złotych mniej dostanie odmianę z silnikiem 2.0 TSI o mocy 265 KM i ja bym chyba się na nią skusił, choć silnik Diesla jest naprawdę zaskakująco oszczędny. A jak jest z Kodiaqiem?
Bazowa wersja kosztuje 174 850 złotych i będzie to odmiana Selection z silnikiem 1.5 TSI mHEV o mocy 150 KM (ze skrzynią DSG7). Za najtańszą wersję z napędem 4x4 tj. odmianę Selection z silnikiem 2.0 TSI o mocy 204 KM zapłacimy już 194 350 złotych. Topowa wersja Sportline z silnikiem 2.0 TDI o mocy 193 KM to koszt 233 500 złotych.
Podsumowanie
Początkowa idea wyjazdy do Włoch tylko po to, by sprawdzić napęd 4x4 w dwóch modelach Skody wydawał mi się lekką przesadą, ale po dwóch dniach spędzonych w cudownych i co najważniejsze, bardzo zróżnicowanych okolicznościach przyrody, mogę uczciwie przyznać, że jestem mocno zaskoczony. Oczywiście doskonale znałem zalety napędów na cztery koła i wiem, że nawet ten dołączany za pomocą sprzęgła wielopłytkowego jest zdecydowanie lepszy, niż jakikolwiek napęd na jedną oś, tak świadomość wad i pewnych zagrożeń nie była mi do końca znana. Tak czy inaczej, przy wyborze nowego auta, niekoniecznie marki Skoda, warto rozważyć wybór właśnie napędu na cztery koła. Szczególnie, jeśli mamy w planach częste wycieczki bez względu na warunki pogodowe.