TEST: Opel Astra 1.6 Hybrid 180 KM. No i to mi się podoba!
Nowa Astra wyróżnia się na tle innych oferowanych modeli Opla. Nie jest mdła i nijaka jak jej poprzednie wcielenie. Ale czy to dobrze?

Poprzednie wcielenie Opla Astry miało swój dziwny urok. Gdy testowałem ten model u schyłku rynkowego istnienia, spodobał mi się jej kompletnie przezroczysty charakter. Wiem, niektórzy powiedzą, że była nijaka, ale w tym skrajnym rozsądku była metoda – to auto uspokajało i było po prostu dobrym narzędziem do przemieszczania się. Nowa Astra jest zupełnie, kategorycznie wręcz inna, ale czy nadal jest dobra?
Może być taka jak kiedyś, ale musisz… oszczędzić!
Jeśli ktoś bardzo chce, aby nowa Astra była prosta i nudna, musi koniecznie wybrać bazowy wariant i pod żadnym warunkiem nie może wybrać żadnego dodatku, a lakier musi być biały lub srebrny. Do tego podstawowe felgi i w sumie mamy jako tako nudne auto. Jako tako, bo nawet w takiej wersji „bieda edyszyn” nowa Astra prezentuje się po prostu dobrze. To zabrzmi niemal jak oksymoron, ale… Astra jest fajna! Skonfigurowałem sobie odmianę bazową Edition, dobrałem srebrny lakier i wciąż widziałem ładne auto na ekranie komputera.
A na żywo jest jeszcze lepiej, choć przyznam, obcowałem tylko z dobrze skonfigurowanymi egzemplarzami Ultimate i GS Line w kolorze żółtym lub czerwonym. Oba prezentowały się na nowej Astrze świetnie i podkreślały naprawdę ładne linie. Nowy przód z panelem Opel Vizor, smukłe światła przednie i wąskie, ale z charakterystyczną sygnaturą LED lampy tylne, do tego specyficzne, ale ładne i bajecznie proste w utrzymaniu czystości felgi w kształcie gwiazd. Porównanie do Golfa? Owszem, ale chyba tylko w wersjach R Line, GTI itp.
Opel Astra. Kiedyś dla emeryta, dziś dla geeka?
Wnętrze nowej Astry również zmieniło się w sposób zaskakujący. Nie ma obłych kształtów i typowo oplowskich rozwiązań, a zamiast tego jest sporo ostrych linii, przetłoczeń i odważnych zabiegów stylistycznych. W testowanym przeze mnie egzemplarzy w odmianie GS Line, wnętrze rewelacyjnie korespondowało z nadwoziem, miało czerwone akcenty i wstawki, do tego sportowo wyglądające, ale niezwykle wygodne fotele AGR. Minusy? Trochę za dużo twardego plastiku np. na drzwiach oraz elementów w kolorze fortepianowej czerni na newralgicznych elementach m.in. na konsoli środkowej. Bardzo się to rysuje, zbiera kurz i odciski palców. Podejrzewam, że po kilku latach eksploatacji będzie się nadawało do wymiany ew. oklejenia folią ochronną. Chyba po zakupie od razu bym to zrobił.

Podoba mi się minimalizm kabiny. Owszem, jest tu wiele załamań, faktur i kolorów, ale producent postarał się wszystko wygładzić. Na konsoli środkowej mamy dwa zasuwane roletką schowki. Roletki są pokryte gumowanym materiałem i tutaj również mam obawy o ich estetyczny wygląd po jakimś czasie. Ale fajnie, że można zamknąć np. nieużywane uchwyty na kubki. Przed oczami rozpościera się panel dwóch połączonych ze sobą ekranów, oczywiście z ramką w błyszczącym kolorze. O ile panel główny systemu info-rozrywki jest ładny, sam system czytelny i ma sporo opcji konfiguracji, tak ekran przed kierowcą jest po prostu brzydki. Nie chodzi o jakość obrazu, bo ta jest tak samo dobra, jak na ekranie obok, ale wszystko jest przedstawione w bardzo sztuczny, mało motoryzacyjny sposób. Nawet nie mamy animacji zegarów. Nie podoba mi się to.
Podoba mi się za to przestrzeń i jakość wykończenia, pomijając wspomniane elementy z błyszczącego plastiku. Na kanapie miejsca jest wystarczająco, również na nogi i na głowę, a w bagażniku nie brakuje miejsca na bagaże. Jego pojemność to 352 litry, a po złożeniu oparć do dyspozycji mamy 1268 litrów. Nieco mniej, niż w wersji z konwencjonalnym napędem, ale cóż, coś za coś.
Płynnie, oszczędnie i dynamicznie

Do napędu testowanej przeze mnie Astry oddelegowano układ hybrydowy plug-in o mocy systemowej 180 KM. Moim zdaniem, to optymalne rozwiązanie, dające zarówno oszczędności, dynamikę i kulturę pracy. Poza tym taka moc jest idealna do tego typu auta – nie za dużo, nie za mało. Napęd bazuje na silniku 1.6 o mocy 150 KM i momencie obrotowym 250 Nm. Wspomaga go silnik elektryczny o mocy 110 KM i momemcnie obrotowym 320 Nm, który współpracuje z zestawem baterii trakcyjnych o pojemności 13,2 kWh brutto (12,4 kWh netto). Po naładowaniu baterii do pełna można przejechać wg. producenta nawet 60 kilometrów, choć mnie w zróżnicowanych warunkach udało się pokonać około 45 kilometrów. W idealnych warunkach może udałoby się dobić do deklarowanych 60, ale nikt w normalnych warunkach nie będzie się starał ucinać każdą część kWh wyłączając np. radio czy ogrzewanie.
Sama jazda po wykorzystaniu zasięgu na baterii przypomina oczywiście jazdę hybrydą równoległą, choć silnik spalinowy włącza się nieco szybciej, zazwyczaj po pokonaniu kilkudziesięciu metrów. Bardzo często jednostka spalinowa wyłącza się i auto „żegluje” np. podczas równej, spokojnej jazdy lub podczas zjeżdżania z niewielkiego wzniesienia. Gdy zjazd jest bardziej stromy, silnik odpala się, aby można było hamować silnikiem. Pewnie to kwestie bezpieczeństwa. Dynamika jest bez zarzutu i moim zdaniem wersja 180-konna jest w zupełności wystarczająca. Odmiany 225-konnej jeszcze nie ma w ofercie, ale pewnie wskoczy ona do zapowiadanej usportowionej wersji GSe. To może być ciekawe, ale zapewne mocno kosztowne auto. Zużycie paliwa? Podczas jazdy po mieście bez problemu zejdziemy poniżej 7 l/100km, podobnie w trasie przy prędkości 100-120 km/h.
Opel Astra - ceny i wyposażenie

Opel już dawno przestał być marką oferującą auta w rozsądnej cenie. Teraz, aby wyjechać nową Astrą z salonu, trzeba mieć przy sobie ponad 100 000 złotych. Za testowany egzemplarz z napędem hybrydowym 1.6 Hybrid o mocy 180 KM i z 8-biegowym automatem w wersji GS Line trzeba zapłacić 177 500 złotych. Co dostajemy w tej odmianie?
- Pakiet Intelli-Drive 1.0 (tempomat adaptacyjny, układ ostrzegania o ruchu wokół itp.)
- Panoramiczne kamery 360 stopni
- Czujniki parkowania przód/tył
- Przyciemniane szyby boczne i tylna
- Reflektory Eco LED
- Oświetlenie ambientowe (8 kolorów)
- Czarna podsufitka
- Aluminiowe nakładki na pedały
- Podgrzewane fotele i kierownica
- Dwustrefowa klimatyzacja automatyczna
- Dwa wyświetlacze 10-calowe
Jak widać jest bardzo nieźle, ale jeśli ktoś chce doposażyć swoją Astrę „pod korek”, musi się liczyć z wydatkiem blisko 200 000 złotych. A dokupi m.in.
- Opcjonalny lakier np. czerwony – 2 700 PLN
- Tapicerka z Alcantary z fotelami AGR – 3 300 PLN
- Aluminiowe felgi 18-calowe – 1 300 PLN
- Hak holowniczy – 3 000 PLN
- Alarm – 990 PLN
- System nawigacji z wyświetlaczem HUD – 6 000 PLN

Podsumowanie
Czy Volkswagen Golf został zdetronizowany? To zapewne pokażą słupki sprzedaży, ale gdyby oferta Astry była bardziej zróżnicowana, zawierała więcej silników i wersji, Golf miałby poważny problem. W tej wersji Astra zdecydowanie bije Golfa hybrydowego. Jest ładniejsza, ciekawsza i po prostu wyróżnia się z tłumu. Szkoda, że nie ma 150- lub 160-konnej wersji spalinowej, bo wtedy najpopularniejsze wersje konkurenta miałyby problem, a tak mamy szczelinę pomiędzy zbyt wolnymi wersjami 130-konnymi, a nieco zbyt drogą hybrydą o mocy 180 KM.