TEST: Nissan Qashqai 1.5 VC-T e-POWER 190 KM. Z hybrydą mu nie po drodze
Nissan Qashqai to klasyka gatunku. Dobrze zaprojektowany, wygodny, idealnie odzwierciedla naturę miejskiego SUVa. Co z silnikiem?
Z Nissanem mam pewien problem i tyczy się to nie tylko Qashqaia, ale i (chyba przede wszystkim) Juke’a. To ładne, dobrze wykonane, komfortowe samochody, ale z kompletnie niedobranymi jednostkami napędowymi. Ja wiem, że usilna elektryfikacja wymusza na producentach pośpiech w projektowaniu silników hybrydowych i wspieranych przez układy MHEV, ale japoński producent chyba nie ma do tego ręki. Przekonałem się o tym po raz kolejny przy okazji testu hybrydowego Qashqaia.


Jakiś czas temu jeździłem Nissanem Juke z nowym napędem hybrydowym. Kiedyś narzekałem, że jednostka 1.0 DIG-T o mocy 114 KM to nieco za mało dla tego auta. Po pojawieniu się 143-konnego napędu hybrydowego 1.6 Hybrid i przejechaniu tą wersją kilkuset kilometrów… wolałbym już ten słabszy silnik. Dlatego też po rozczarowującym teście Juke’a, do hybrydowego Qashqaia podchodziłem ze sporą rezerwą i obawą. Czy słusznie. Niestety, w dużej mierze – tak.
Nissan Qashqai to klasyka gatunku

Obszerny, komfortowy, nieźle wyciszony, praktyczny i dobrze wyglądający. Brzmi jak przepis na świetne auto rodzinne w stylu modnego crossovera? W sumie to tak i wiem, że to auto bardzo dobrze się sprzedaje. Nic dziwnego – nowa generacja jest naprawdę udanym autem. Nie rzuca na kolana i nie zachwyca stylistyką, ale muszę przyznać, że w odpowiedniej wersji bardzo mi się podoba. Jeździłem już większością odmian i wariacji. Wiem, że słabszy wariant 1.3 DIG-T z instalacją miękkiej hybrydy o mocy 140 KM w połączeniu z manualną przekładnią to raczej kiepski pomysł. Silnik jest nieco ślamazarny, co niestety zmusza do dość częstej redukcji biegów i wkręcania auta na obroty, aby było dostatecznie żwawe. To męczące, a w kompaktowym crossoverze nie o to przecież chodzi. Mocniejsza wersja z bezstopniową skrzynią to optymalne rozwiązanie. Co więcej, możemy wybrać wersję z napędem na cztery koła. Jest drogo, ale uniwersalność auta to w pełni wynagradza.

Gdy do oferty wskoczyła wersja hybrydowa 1.5 VC-T e-POWER o mocy 190 KM, miałem nadzieję na nieco lepszą dynamikę i przyjemność z jazdy. Tragedii nie ma, ale spodziewałem się czegoś lepszego.
Nissan Qashqai silnik
Za topową wersję hybrydową tj. Tekna+ zapłacimy już ponad 200 000 złotych. Za taką samą wersję wyposażenia, ale z silnikiem 1.3 DIG-T MHEV o mocy 158 KM i napędem na cztery koła wydamy kilka tysięcy mniej. Czy warto dopłacić? Ja bym wolał mniej mocy, nieco wyższe spalanie (w teorii, o czym za chwilę) oraz napęd na cztery koła. Zdecydowanie. Ale do rzeczy.
Do napędu służy układ hybrydowy bazujący na benzynowej jednostce 1.5 o mocy 158 KM i momencie obrotowym 250 Nm. Jest jednak pewien haczyk – otóż silnik spalinowy w ogóle nie napędza kół. Otóż autorska technologia Nissana e-POWER to połączenie silnika benzynowego, który ładuje baterię oraz silnika elektrycznego, który napędza koła. Oprócz silnika spalinowego, technologia e-POWER wykorzystuje również hamowanie regeneracyjne, które wspiera ładowanie baterii. W wielkim skrócie – silnik spalinowy służy jedynie jako generator prądu do ładowania baterii, zaś koła napędza silnik elektryczny o mocy 190 KM i momencie obrotowym 330 Nm. Bateria trakcyjna ma pojemność 2,1 kWh co oznacza, że bezemisyjnie nie przejedziemy zbyt długiego odcinka i silnik spalinowy będzie włączał się dość często. Jak jest w praktyce?
Wrażenia z jazdy są dość dziwne. Teoretycznie powinniśmy czuć się jak w samochodzie elektrycznym – w końcu silnik elektryczny napędza koła – ale w praktyce bywa z tym różnie. Jeździłem wieloma autami elektrycznymi o niższej mocy i tam odczucia jeśli chodzi o dynamikę były lepsze. Być może efekt psuje obecność jednostki spalinowej, która wkracza do akcji w bardzo losowych momentach. Bywa, że jadąc ze stałą prędkością i z takim samym naciskiem na pedał gazu, silnik spalinowy włącza się, wkręca na obroty, wyłącza, włącza i pracuje dość cicho – wszystko w dość losowych momentach. Nie ukrywam – trochę to irytuje. Po dodaniu gazu przyśpieszenie jest jednostajne i dość dynamiczne (w końcu 7,9 sekundy do setki), ale gdy po chwili odzywa się silnik spalinowy, który mocno wkręca się na obroty by wygenerować jak najwięcej energii, czar jazdy autem z napędem elektrycznym pryska. Przypomina to trochę jazdę autem ze skrzynią CVT, ale przez większość czasu mamy niewielką kontrolę nad pracą silnika spalinowego. Mnie to nie urzekło. A spalanie?
No cóż – bez rewelacji. Podczas jazdy po mieście spalanie oscylowało w granicach 7-8 l/100km. Na drogach krajowych przy prędkościach 70-100 km/h wyniki były podobne, a jadąc z prędkością 120-140 km/h trzeba się liczyć ze spalaniem na poziomie 8-9 l/100km. Jaki jest więc sens takiego napędu? We wspomnianej wersji 1.3 DIG-T MHEV miałem podobne wyniki spalania. Owszem, auto było nieco wolniejsze, ale kultura pracy jednostki napędowej oraz poczucie pełnej kontroli nad jej pracą zdecydowanie poprawiały komfort jazdy. Do tego opcjonalny napęd na cztery koła i niższa cena. Przykro mi, ale napęd e-POWER w Qashqaiu mnie nie przekonał. Co ciekawe, w Nissanie X-Trail wrażenia były o wiele lepsze, ale może to kwestia charakteru auta i wyciszenia? Może gdyby w Qashqaiu i Juke’u wyciszenie byłoby lepsze, również wrażenia byłyby przyjemniejsze i bliższe temu, co oferują auta elektryczne?
Nissan Qashqai - cena i wyposażenie


Nissan Qashqai w bazowej wersji z nowym napędem e-POWER to koszt co najmniej 176 200 złotych. Wysoko, ale wypada wspomnieć, że wersja z tym silnikiem startuje już od poziomu N-Connecta, czyli dość wysoko. W tej wersji standardem są m.in.
- 18-calowe felgi z lekkich stopów
- Kamera 360 stopni z funkcją wykrywania ruchomych obiektów np. pieszych
- Cyfrowe zegary z ekranem 12,3 cala
- Automatyczna klimatyzacja dwustrefowa etc.
Topowa odmiana Tekna+ to koszt już 200 750 złotych i tam dostaniemy m.in.
- Panoramiczne okno dachowe
- Wyświetlacz head-up 10,8 cala
- 20-calowe felgi z lekkich stopów
- Tapicerka skórzana ze skóry Premium
- System nagłośnienia Bose z 10 głośnikami
Jak widać – jest bogato. Czy da się coś dokupić? Jasne, choć nie ma tego zbyt wiele.
- Opcjonalny lakier – od 2700 do 3000 złotych Nadwozie dwukolorowe – 5600 złotych Hak holowniczy – 2384 złotych
Podsumowanie
Czy nowy napęd e-POWER w Qashqaiu mnie przekonał? Niestety nie, choć starałem się jeździć autem zarówno powoli i spokojnie, jak i energicznie – nigdy nie udało mi się osiągnąć zadowalających efektów. Czy to oznacza, że nie lubię już Qashqaia? Też nie, bo to naprawdę udane auto. Mam wrażenie, że Nissan kombinował z tym napędem na siłę i koniec końców po prostu mu nie wyszło. Lepszym rozwiązaniem byłaby zwykła hybryda równoległa, której praca jest w miarę przewidywalna. Mimo to czekam na dłuższy test X-Traila. Może tam ma to więcej sensu.