TEST: Nissan Juke 1.0 DIG-T 114 KM. Magia (braku) wyboru…
Nissan Juke to świetne danie, naprawdę dobrze przyprawione i ze świetnym aromatem, ale… ile razy można jeść to samo? Restauracja z jedną, nawet świetną potrawą, nie przekona do siebie wymagającej klienteli, a w menu tego modelu jest tylko jedna jednostka napędowa. Trochę mało…

To już moje drugie podejście do tego auta. Pierwsza próba okazała się rozczarowaniem, ale wtedy być może miałem rozbuchane oczekiwania. Teraz do tego auta podszedłem na chłodno, z rezerwą i co prawda nie było już tak źle, ale nadal pozostał niedosyt. Nie zrozumcie mnie źle, bo to naprawdę fajny samochód, który pod wieloma względami polubiłem, ale czy mając „wolne” co najmniej 80 000 złotych udałbym się do salonu Nissana po Juke’a? Zacznijmy od początku.
Taki powinien być miejski crossover!

Trochę zwariowany, zadziorny, z pazurem i nieco wesoły, a nie smutny jak flaki z olejem i wtapiający się w szary miejski tłum! To mi się w Juke’u podoba. Jasne, pierwsza generacja była naprawdę dziwna i co prawda doceniałem jej wariactwo, ale nie mogłem się do niej przekonać. Jeszcze w niektórych odmianach była OK, ale np. w wyblakło-żółtym kolorze z małymi felgami wyglądała obleśnie. Nie mój klimat. Za to druga generacja, mimo iż wciąż kontrowersyjna i trochę udziwniona, wydoroślała i stała się naprawdę ciekawa. Jak dla mnie super!
Z przodu zachowały się charakterystyczne rysy tj. okrągłe lekko wyłupiaste lampy w zderzaku, który swoją drogą jest mocno stylizowany i ma mnóstwo przetłoczeń. Nieco wyżej wąski pas świateł do jazdy dziennej LED, które wpisują się w trapezoidalną atrapę grilla. Wygląda to bardzo dobrze. Dodatkowo mój egzemplarz testowy był w fioletowym, śliwkowym kolorze ze srebrnym dachem i dodatkami, co dodatkowo potęgowało ciekawą stylistykę. Nadkola oczywiście uwydatniono i podkreślono plastikowymi nakładkami, zaś w nich ukryto aż 19-calowe felgi o ciekawym wzorze. Ładne, estetyczne, ale nie wpływające pozytywnie na komfort. Osobiście chyba wybrałbym 18-calowe felgi, szczególnie na zimowe warunki.
Tył nadal wygląda interesująco, ma wiele elementów stylistycznych, ale przez zastosowanie dość normalnych kloszy lamp, stracił swój zwariowany charakter. Czy to mi przeszkadza? Mnie nie, bowiem taki doroślejszy styl bardzo mi pasuje, ale wiem, że wielu zarzuca stylistom pójście na łatwiznę. Co kto lubi. Oczywiście w niemal topowej odmianie N-Design wszystko jest o wiele ładniejsze, niż w bazowej Visia, ale to raczej norma na rynku. Przyznam, że wolałbym dodać 2700 złotych do odmiany Tekna, bowiem w tamtej wersji pięcioramienne felgi o wiele bardziej mi się podobają.
We wnętrzu zero nudy!
Czy ciekawe nadwozie oznacza nudę we wnętrzu? Nie! Styliści postarali się, aby ciekawy design zewnętrzny było widać także we wnętrzu i muszę przyznać, że w Juke’u czułem się świetnie. Zacznijmy jednak od minusów, a konkretnie od przesadnej ilości fortepianowego tworzywa sztucznego, które rysuje się w uporem maniaka! To okropne tworzywo znajdziemy na boczkach drzwi, konsoli środkowej a nawet na zagłówkach foteli w tej odmianie. Wygląda to ładnie w folderach reklamowych, na zdjęciach i zaraz po odbiorze auta, ale już po kilku tysiącach kilometrów zaczynają wyglądać źle. Na szczęście cała reszta jest już naprawdę przyjemna dla oka, a w testowanej przeze mnie wersji było sporo przyjemnego w dotyku zamszu. Naprawdę wszystko mi się podoba i jazda tym autem sprawiała przyjemność jeśli chodzi o obcowanie z dobrze wykonanym wnętrzem.
Mamy subtelne oświetlenie ambientowe, niewielki, choć czytelny ekran środkowy, wirtualne zegary oraz rewelacyjnie wyglądające fotele z wbudowanymi głośnikami Bose! Wygląda to naprawdę gadżeciarsko, ale pomijając sporo błyszczącego plastiku, o którym wspomniałem, ich walor użytkowy, a raczej akustyczny, jest moim zdaniem znikomy. Coś tam z nich słychać, ale przyznam, że nie poczułem, aby zastosowane rozwiązanie robiło jakąś piorunującą robotę. Tak czy inaczej wnętrze oceniam na mocne 4 z małym plusem. Czemu nie 5? Ten połyskujący plastik!
A pod maską to już co innego…
Piękne i ciekawe opakowanie, interesujące wnętrze, ale pod maską już bez rewelacji. Niestety Nissan Juke mocno cierpi i przez to przegrywa z większością konkurencji tym, że nie oferuje żadnego wyboru. W ofercie jest bowiem tylko jedna jednostka benzynowa 1.0 DIG-T o mocy 114 KM z manualną 6-biegową lub 7-biegową dwusprzęgłową przekładnią automatyczną. Jeśli ktoś szuka większej mocy, propozycji z lewa i z prawa ma od groma… Ford Puma, Opel Mokka, Fiat 500X, Renault Captur, Peugeot 2008 i tak dalej. Drożej? Zapewne będzie drożej, ale klienci mają wybór, a to dość ważne.
Nissan Juke - dane techniczne. Silnik i spalanie
Poza tym działanie automatycznej skrzyni biegów doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Gdy testowałem Nissana Juke ponad rok temu, ruszenie bez szarpnięcia graniczyło z cudem. Teraz to poprawili tak, że… ruszenie dynamiczne graniczy z cudem! Pedał gazu podczas ruszania wydaje się być zerojedynkowy. Wciskasz i nic się nie dzieje… Auto powoli zaczyna się toczyć, więc wciskasz mocniej i… wio do przodu! Potem jest już w miarę OK, ale to ruszanie robi się po prostu irytujące. Spalanie jest poprawne i wynosi 6-7 l/100km w trasie przy 100-120 km/h, w mieście trudno zejść poniżej 8 l/100km, no chyba, że jest niewielki ruch i jazda odbywa się płynnie. Prowadzenie także jest dość przeciętne, mało angażujące i na tych 19-calowych felgach niekiedy niekomfortowe, ale to miejski crossover, tutaj nikt nie spodziewa się emocji podczas wyprawy po bułki. Silnik generuje 114 KM oraz 200 Nm, co przekłada się na sprint od 0 do 100 km/h w 11,8 sekundy oraz prędkość maksymalną 180 km/h.

Nissan Juke - Ceny i wyposażenie

A jak prezentują się ceny Nissana Juke? Tanio nie jest, ale teraz wszystko jest drogie więc bez porównań do konkurencji, co polecam zrobić, wyda się naprawdę drogo. Bazowa odmiana Visia z jedynym silnikiem dostępnym w ofercie – 1.0 DIG-T 114 KM – z manualną skrzynią biegów kosztuje 79 730 złotych. Ile kosztuje testowana przeze mnie odmiana N-Design z automatem? Za taki model trzeba zapłacić 111 030 złotych. Sporo. Co dostajemy w standardzie?
- Reflektory LED
- Automatyczną klimatyzację
- Kamerę cofania
- Apple CarPlay oraz Android Auto
- Dwukolorowe nadwozie
- Felgi z lekkich stopów o średnicy 19 cali
W sumie więcej nie potrzeba, ale jakby ktoś chciał, to może dokupić:
- Pakiet technologiczny (system kamer 360’, system ProPilot, ostrzeganie o ruchu poprzecznym itp.) – 4300 PLN
- Pakiet Sound & Go (głośniki Bose, nawigacja) – 4890 PLN
- Pakiet zimowy – 1190 PLN
- Wnętrze premium – 2700 PLN
Oprócz tego jest jeszcze kilka elementów, które mogą podnieść cenę końcową o około 20 000 złotych.
Podsumowanie
Gdyby tylko Nissan Juke miał w ofercie jakiś mocniejszy, bardziej sprawny silnik, który lepiej dogadywałby się z dwusprzęgłowym automatem, mógłbym okrzyknąć to auto jako najlepszego crossovera segmentu B na rynku. A tak – nie mogę. Wizualnie jest świetny, bardzo mi się podoba, ma dobre wyposażenie i świetną jakość wnętrza. Co prawda ten silnik jakoś daje radę i pomijając irytujące ruszanie i jazdę w korku, jest OK, ale brak wyboru mocno doskwiera i sprawia, że ludzie sięgają gdzie indziej. Szkoda.