TEST: Mercedes klasy V 300 d Exclusive Long - podróż w klasie Business
Mercedes klasy V w luksusowej odmianie Exclusive w trakcie testu udowodnił, że duży van potrafi być niezłą alternatywą dla luksusowych limuzyn. Miał on jednak parę mniejszych i większych wpadek.

Istnieją takie samochody, które tworzone są tylko i wyłącznie w celu zapewnienia jak najlepszych warunków podróżującym. Osobiście należę jednak do tych osób, które zawsze lubią prowadzić, niezależnie od tego, z jakim samochodem mają do czynienia. Dlatego też nie sądziłem, że kiedykolwiek już na początku testu stwierdzę, że wolę podróżować jako pasażer niż prowadzić. Co więcej, nie mówię tak dlatego, że jazda tym samochodem z pozycji kierowcy jest nieprzyjemna... Wręcz przeciwnie, jest on bardzo wygodny także z pozycji szofera. Gdy jednak zajrzałem do tyłu, śmiało stwierdziłem, że wolę być wożony. Zapraszam was na podróż klasą Business Mercedesem V.
Wrażenia wizualne plus garść podstawowych informacji
Z zewnątrz mamy do czynienia z typowym kanciastym busem, po którym jednak widać luksusowy charakter. Mamy bowiem przyciemniane szyby tylne, czarne 19-calowe felgi z obecnego w testowanym egzemplarzu pakietu AMG za 5990 zł (blisko 6000 zł) oraz agresywny przedni pas w stylu aut osobowych Mercedesa z seryjnymi reflektorami Matrix LED, które świetnie doświetlają drogę w nocy, a także jej pobocza. Charakterystyczna dla osobowych Mercedesów jest też wydatna atrapa chłodnicy ze sporą gwiazdą i charakterystycznymi dla pakietu Avantgarde (seryjny w odmianie Exclusive) „diamentowymi” wzorami nadającymi klasie V nutkę ekstrawagancji. Wspomniane czarne felgi świetnie pasują do srebrnego nadwozia (brylantowosrebrny Metallic za 9744 zł), które nadaje autu dodatkowej elegancji. Pasują do niego czarne akcenty opcjonalnego pakietu Night za 514 zł w postaci czarnych listew wokół szyb, czarnych wstawek na zderzaku czy czarnych obudów lusterek. W prezentowanym egzemplarzu były też opcjonalne czarne relingi za 1382 zł.

Poza tym to typowy van z dużymi powierzchniami przeszklonymi i prostym, kanciastym nadwoziem. Z boku widać, że mamy do czynienia z dużym samochodem, w końcu trafiłem na odmianę Long z rozstawem osi wynoszącym 3200 mm. Uwagę zwraca klapka wlewu paliwa przy dużych drzwiach kierowcy, co wskazuje jednoznacznie na użytkowy rodowód pojazdu. Jeżeli już jestem przy danych technicznych, warto krótko wspomnieć o wymiarach wersji Long. Mercedes klasy V w wersji długiej mierzy 5140 mm długości, 1894 mm szerokości oraz 1967 mm wysokości. Oznacza to zatem, że powinniśmy wjechać bez większych problemów na większość parkingów podziemnych, choć na niektóre z nich na styk.
Uwagę zwracają także elektrycznie sterowane boczne drzwi, które można otwierać na kilka różnych sposobów. Po pierwsze można je otworzyć chwytając za klamkę drzwi, po czym puszczamy i się same powoli otwierają. Niestety ich otwieranie i zamykanie odbywa się wyraźnym zgrzytem i hałasem, co budzi obawy co do trwałości mechanizmu. Oprócz tego drzwi można otworzyć za pomocą przycisku na pilocie lub za pomocą przycisków na tunelu środkowym. Wreszcie pasażerowie mogą je otworzyć od środka za pomocą dedykowanych przycisków. Niestety nie są one podświetlane, za co spory minus. Ponadto zasłaniają je uchwyty na drzwiach, które de facto też mogą służyć do otwarcia lub zamknięcia drzwi bocznych.
Z pozycji szofera
Pora zajrzeć do kabiny testowanej klasy V. Zacznę może od miejsca pracy szofera. Wsiada się jak do typowego busa, co akurat nie dziwi zważywszy na konotacje modelu z użytkowym Vito. Na szczęście projektanci zadbali o łatwe wsiadanie poprzez zastosowanie dodatkowego stopnia do wsiadania, zarówno z przodu jak i z tyłu. Pozycja za kierownicą również jest typowa dla busa – siedzi się wysoko, zaś fotel nie oferuje praktycznie żadnego podparcia bocznego. Mimo to okazuje się on wygodny, zwłaszcza w długiej trasie. Podróż umilają także seryjne w odmianie Exclusive podgrzewanie i wentylacja wszystkich foteli. Przednie fotele są elektrycznie regulowane, a przyciski do ich regulacji znajdziemy już tradycyjnie dla Mercedesa na drzwiach. Stosowane od wielu lat rozwiązanie wciąż jest bardzo wygodne. Miłym zaskoczeniem są analogowe zegary, pomiędzy którymi umieszczono dość spory wyświetlacz komputera pokładowego. Jest on czytelny i łatwy w obsłudze, za pomocą przycisków na kierownicy, lecz przywodzi na myśl Mercedesy co najmniej sprzed dekady. Deska rozdzielcza swoim kształtem przypomina bardziej modele osobowe Mercedesa. Mamy charakterystyczne turbinowe nawiewy klimatyzacji, duży wolnostojący ekran systemu infotainment MBUX, który obsługuje się dotykowo lub za pomocą specjalnego touchpada niczym w laptopie, jednak jego obsługa wymaga przyzwyczajenia. Jak już wcześniej wspomniałem, z pozycji szofera możemy sterować drzwiami, by ułatwić komfortowe wsiadanie pasażerom.

Ergonomia może być, jakość spasowania wręcz przeciwnie
Ergonomia w klasie V z pozycji szofera wypada zatem przyzwoicie, choć z paroma wpadkami (głównie dotyczy to obsługi touchpada). Jakościowo jednak coś tu skrzypi… Tak najlepiej można określić klasę V, która na pierwszy rzut oka jest estetycznie wykonana, deskę obito skórzanym przeszyciem, skóra Nappa znalazła się na każdym z foteli, zaś miękki jest nawet tunel środkowy. Niestety spasowanie poszczególnych elementów delikatnie mówiąc jest kiepskie… Rozumiem, że to auto o użytkowym rodowodzie, ale tak wyraźne trzaski i plastik zamiast aluminium w aucie za ponad 400 tys. zł absolutnie nie powinny mieć miejsca. Tym bardziej, że mam przecież do czynienia z producentem samochodów premium. Z drugiej strony miałem styczność z paroma współczesnymi Mercedesami i wiem, że w przypadku tej marki takie sytuacje są na porządku dziennym.
Czas na pasażerów, czyli wisienka na torcie
Dość opowiadania o miejscu roboczym… Oczywiście niezwykle luksusowym, ale nadal roboczym. Pora udać się tam, gdzie podróżuje się najlepiej. Mowa tu oczywiście o drugim rzędzie, gdzie znalazły się niesamowicie wygodne fotele kapitańskie (w końcu to wersja Exclusive), miejsca jest aż nadto w każdym kierunku, a dostęp do niego świetny poprzez przesuwane boczne drzwi. Fotele mają regulowane podłokietniki z obu stron, zaś oparcia można ustawić także w pozycji półleżącej, choć niestety manualnie. Zamykam drzwi, wyciągam laptopa i biorę się do pracy, w międzyczasie zlecając szoferowi, gdzie mamy jechać. Wkładam szampana do obecnej w podłokietniku lodówki, kubek z kawą do podgrzewanego cupholdera, rozkładam stoliki (pakiet stołowy za 2407 zł) i szykuję się do ważnego spotkania biznesowego. Właśnie w tym celu stworzono klasę V Exclusive. Po co zatem są jeszcze dwa fotele kapitańskie w trzecim rzędzie?

To proste, dla naszych partnerów biznesowych. Odbieramy ich z lotniska, ładujemy torby do bagażnika, który de facto jest dość mały, jednak ma sprytną przegrodę, która pozwala ułożyć walizki w ten sposób, by nie zasypało szofera przy otwieraniu klapy bagażnika. Sama klapa otwiera się oczywiście elektrycznie, jednak trwa to wieki… i jest słyszalne. Nie zawsze jednak trzeba być na nią skazanym – producent przewidział bowiem oddzielne otwieranie tylnej szyby, co znacznie ułatwia załadunek na wspomnianą półkę i nie zmusza nas do każdorazowego oczekiwania na otwarcie całej klapy. Estetykę i atmosferę w kabinie poprawiają także podsufitka i obudowy słupków z alcantary (element pakietu AMG za 5990 zł) oraz oświetlenie ambiente, które przewidziano dla wszystkich trzech rzędów foteli – dostępne w 5 stopniach jasności i 3 kolorach do wyboru. Wprawne oko dostrzeże także głośniki systemu audio marki Burmester, który gra całkiem dobrze, choć można oczekiwać czegoś więcej po tej firmie.
Szereg praktycznych i luksusowych rozwiązań z paroma brakami
Pasażerowie drugiego rzędu mają własny panel do regulacji temperatury klimatyzacji w podsufitce, a także mogą sami sterować roletą dwuczęściowego panoramicznego dachu. O dyskrecję podróżujących dbają przyciemniane szyby. Najlepsze warunki są w drugim rzędzie siedzeń, jednak także w ostatnim nikt nie będzie narzekać. Oprócz tego wspomniana półka z rozkładanymi stolikami jest przesuwana, dzięki czemu mogą z niej korzystać zarówno pasażerowie drugiego jak i trzeciego rzędu. Jej przesuwanie działa jednak dość opornie, podobnie zresztą jak foteli. W takim aucie powinny być one elektrycznie regulowane i zapewniać funkcję masażu. Zwróciłem też uwagę na prowadnice foteli i półki ze stolikami, gdzie już po przebiegu 33 tys. km (tyle miał testowany egzemplarz) można było zobaczyć sporo okruszków i brudu, które ciężko wyjąć odkurzaczem. W przyszłości może to generować problemy.

Wyposażenie: na bogato, ale nie do końca
Pora na garść info o wyposażeniu. Wspomniałem już wcześniej o pakiecie stołowym. Obejmuje on jednak nie tylko stoliki, ale również gniazda 12V oraz wyjmowane uchwyty na kubki dla pasażerów trzeciego rzędu. Nie mogło zabraknąć asystentów kierowcy i systemów bezpieczeństwa. Część z nich wchodzi w skład pakietu asystenta jazdy za 5080 zł. Mowa tu o monitorowaniu martwego pola, funkcji hamowania awaryjnego czy ostrzeganiu przed kolizją. Pomimo całego swojego bogactwa znalazłem parę rzeczy, których zabrakło mi w klasie V. Uważam, jednak, że w takim aucie bardziej sprawdziłyby się obracane fotele jak w Volkswagenie Multivanie, by móc rozmawiać face to face z partnerami biznesowymi. Wreszcie przydałaby się zamykana przegroda, bo przecież szofer nie musi, a nawet nie powinien słyszeć naszych pertraktacji. Zabrakło mi też dostępu bezkluczykowego. Przede wszystkim jednak irytował mnie brak wejść USB-C dla pasażerów drugiego i trzeciego rzędu siedzeń. W całej kabinie znalazły się tylko dwa i umieszczono je w przednim podłokietniku. In minus zapisałbym także brak bezprzewodowego Apple CarPlay’a – za każdym razem musiałem bowiem siłować się z podłokietnikiem, by ten się zamknął i narażać kabel na przetarcia. Samą obecność Apple CarPlay’a i AndroidAuto zawdzięczamy natomiast 1676 zł. Z ciekawostek warto też wspomnieć o wskaźniku zanieczyszczenia filtra powietrza (145 zł), aktywnym tempomacie DISTRONIC PLUS (3133 zł), dywanikach AMG za 226 zł czy dodatkowym ogrzewaniu wodnym za 3563 zł.
Pora ruszać
Mercedes Klasy V w teście video
Pora ruszać, w końcu czas nagli, by się nie spóźnić na ważne spotkanie biznesowe. Na szczęście pod maską znalazł się 2-litrowy diesel biturbo, który rozwija 237 KM i 500 Nm. Zapewnia on ważącej aż 2600 kg klasie V przyzwoite osiągi, zwłaszcza w trybie Sport. Z racji na przeznaczenie pojazdu podróż nim odbywa się w 90% przypadków jednak w trybie Comfort. W takim aucie dobrze jest też mieć napęd 4x4, który w klasie V wymaga dopłaty aż 15 237 zł. Komfortowa prędkość podróżna niemieckiego vana wynosi jednak 120 km/h, gdyż powyżej tych wartości we znaki daje się wysokie nadwozie pojazdu, a w kabinie robi się głośno. Rośnie wówczas też spalanie – przy 140 km/h wynosi ono ok. 10 l/100 km, zaś przy 120 km/h około 8,5 l/100 km. Średnie zużycie paliwa również waha się w granicach między 8 a 9 l, w zależności od stylu jazdy i rodzaju dróg. Nie jest to przesadnie dużo jak na samochód o tych gabarytach, jednak pamiętajmy, że jeździ się nim spokojnie. Poza tym mamy do czynienia z 9-biegową skrzynią automatyczną, która trzyma silnik na niskich obrotach. Gdy pojedziemy ostrzej, wówczas robi się ospała i zaczyna się gubić, a niekiedy też pooszarpywać. Silnik pracuje jednak kulturalnie, choć po odpaleniu na zimno słychać, że to diesel.

Najważniejszy w takim aucie jest komfort jazdy, a temu trudno cokolwiek zarzucić. Podróż klasą V przypomina Pendolino i wręcz relaksuje. Nawet po liczącej kilkaset km trasie wysiadamy wypoczęci. Klasie V niestraszne są dziurawe drogi, studzienki czy bruk, choć niekiedy czuć, że auto posiada opony o rozmiarze 245/45 R19. Nie zaburzają one jednak ogólnego dobrego komfortu podróży. Również manewrowanie i parkowanie takim gabarytem nie jest wcale trudne, jednak znaczna w tym rola bardzo dobrej jakości kamer z widokiem 360 stopni, a także czujników parkowania. Zaskakują dość małe lusterka, które nie zawsze dają dobry wgląd na to, co dzieje się z pojazdem. Gabaryty klasy V czuć głównie w zakrętach, gdzie auto mocno się przechyla, przez co trzeba znacznie zwalniać, zwłaszcza na ostrzejszych łukach.
Tanio nie jest
Bazowy Mercedes klasy V startuje z pułapu 222 507 zł za odmianę z krótszym rozstawem osi, napędem na tylne koła i 2-litrowym dieslem o mocy 163 KM. Za mocniejszy wariant oferujący 190 KM (również 2.0) zapłacimy już 232 101 zł. Wariant z testowanym wariantem 300 d startuje z pułapu 248 000 zł. Testowany egzemplarz wyceniono aż na 430 023 zł. To cena niemal na poziomie luksusowych limuzyn. Dla przykładu bazowy Mercedes klasy S z 3-litrowym dieslem R6 o mocy 286 KM startuje z pułapu 445 000 zł. Z kolei jedyny realny konkurent klasy V, a więc Volkswagen T7 Multivan, zaczyna się od 200 699 zł za odmianę z krótkim rozstawem osi i silnikiem benzynowym 1.5 TSI o mocy 136 KM. W każdej wersji silnikowej standardem jest 7-biegowa przekładnia DSG (w hybrydzie PHEV 6-biegowa) oraz napęd na przednią oś. Za 220 158 zł dostaniemy 2-litrową jednostkę benzynową o mocy 204 KM. Jedyny diesel w ofercie to 150-konne 2.0 TDI kosztujące od 216 812 zł. Alternatywą jest wariant hybrydowy PHEV oparty na jednostce 1.4 TSI, o łącznej mocy 218 KM. Kosztuje on od 243 651 zł. Dopłata do odmiany przedłużonej wynos, w zależności od wersji od około 500 zł (PHEV) do około 7500 zł (2.0 TDI i 2.0 TSI). Pewną alternatywą jest też Mercedes EQV, a więc elektryczna wersja klasy V. Oferuje ona baterie o pojemności 60 i 90 kWh oraz zasięg dochodzący do 231 lub 356 km według cyklu WLTP. Co ciekawe, oferuje on napęd na przednie koła i 204 KM mocy. Wariant z mniejszymi bateriami startuje z pułapu 335 175 zł, zaś z większymi od 352 149 zł.
Mercedes klasy V w ofercie Superauto.pl
W ofercie Superauto.pl znajdziecie 5 egzemplarzy Mercedesa klasy V, z czego 4 z nich to samochody fabrycznie nowe, w tym 3 z 2022 roku. Warianty 250d Avantgarde są objęte rabatem w wysokości 6% i kosztują 352 800 zł. Odmiany 300 d to już koszt rzędu odpowiednio 389 135 zł oraz 419 550 zł. W ofercie jest też jeden używany egzemplarz 300 d z 2020 roku i przebiegiem 54 000 km. Kosztuje on 359 999 zł. Oprócz tego w ofercie jest też 5 egzemplarzy elektrycznego EQV, wszystkie dostępne od ręki i dostępne ze sporymi rabatami w wysokości od 20 do 25% od ceny katalogowej. Niemal wszystkie są nowe (tylko jeden EQV ma 3200 km przebiegu) i kosztują w granicach od 317 000 do 437 042 zł.
Mercedes klasy V 300 d Exclusive Long: czas na podsumowanie
Podsumowując, Mercedes klasy V jest niemal bezkonkurencyjnym pojazdem w Europie. Oferuje on przestrzeń, komfort i jakość nieporównywalną z żadnym innym vanem. Jest to samochód, który spodoba się zarówno szoferowi, jak i podróżującym, a dzięki bogatemu wyposażeniu podróż nim nawet na drugi koniec kraju będzie przyjemnością. To jeden z tych samochodów, w których pasażer czuje się jeszcze lepiej od kierowcy. Mercedes klasy V w wersji Exclusive pokazuje, jak powinna wyglądać podróż w prawdziwej klasie Business na kołach. W końcu to auto wręcz stworzone dla ludzi biznesu. Przy okazji niezła alternatywa dla luksusowych limuzyn pokroju Mercedesa klasy S, BMW serii 7 czy Audi A8. Szkoda tylko, że autu zdarzają się mniejsze i większe wpadki jakościowe, a na liście wyposażenia zabrakło paru istotnych elementów, które jeszcze bardziej poprawiłyby komfort. Cóż, nie można mieć wszystkiego, nawet, gdy się płaci za samochód blisko pół miliona złotych. Tymczasem, kończąc moje rozważania, zapraszam was także na nasz kanał na Youtubie – superauto.pl, gdzie znajdziecie recenzję wspomnianej klasy V w formie materiału wideo, a także kilka innych ciekawostek związanych z tym samochodem. Czas udać się zatem na zasłużóny odpoczynek… oczywiście w drugim lub trzecim rzędzie.
