TEST: Mazda MX-5 2.0 Skyactiv-G 184 KM. Wymierający gatunek.
Mazda MX-5 Homura w wersji z silnikiem 2.0 Skyactive-G przetestowana.
Takie samochody rzadko pojawiają się na ulicach, a mimo że proces elektryfikacji nieco zwolnił, a niektórzy producenci zaczynają wycofywać się z ambitnych zapowiedzi, przyszłość tych aut pozostaje niepewna. Dlatego entuzjaści motoryzacji powinni korzystać z każdej okazji, by docenić wyjątkowe modele, takie jak Mazda MX-5. Udało mi się przetestować wersję z silnikiem 2.0 Skyactiv-G… której niestety nie można już kupić.
Filigranowe nadwozie z nutą agresywności

Od pewnego czasu mam nieodparte wrażenie, że Mazda jest japońskim odpowiednikiem Alfy Romeo. Pod względem stylistyki ta marka prezentuje się fantastycznie – każdy model jest wyjątkowo elegancki, pełen finezji i ma ten unikalny charakter, który przyciąga uwagę. Mazda 6 to wciąż jeden z najpiękniejszych sedanów w swojej klasie, CX-5 mimo upływu lat wciąż wygląda świeżo, a Mazda 3 nadal może być uważana za najładniejszy kompakt na rynku. CX-30 wyróżnia się oryginalnym designem, choć pod tym względem nie dorównuje elektrycznej MX-30. Dla bardziej wymagających są modele takie jak CX-60 czy majestatyczna CX-80. Każdy model Mazdy ma w sobie coś wyjątkowego, a marka często idzie pod prąd panującym trendom.


Mazda MX-5 wywołuje podobne odczucia. To auto jest naprawdę wyjątkowe i unikalne na rynku. Ma niepowtarzalny urok, drapieżność i temperament – zarówno w wyglądzie, jak i w prowadzeniu. Jest zaskakująco mała, niemal filigranowa, co szczególnie rzuca się w oczy, gdy porusza się po mieście i zaparkuje obok masywnych SUV-ów. Te kompaktowe rozmiary sprawiają, że MX-5 jest niezwykle zwinnym samochodem miejskim, a jazda z otwartym dachem – czego miałem okazję doświadczyć – wzbudza spore zainteresowanie zarówno u innych kierowców, jak i przechodniów.
We wnętrzu MX-5 można poczuć się „przytulnie”

I uwierzcie, nie potrzeba ogromnych, krzykliwych SUV-ów, sportowych aut za setki tysięcy złotych ani absurdalnie głośnych wydechów, by przyciągnąć uwagę i jednocześnie wzbudzić sympatię. Faktem jest, że to nie jest samochód dla osób o dużych gabarytach, zarówno pod względem długości, jak i szerokości. To nie jest dyskryminacja, lecz niestety niepodważalna rzeczywistość. Mazda MX-5 jest mała i ciasna, więc najlepiej będą się w niej czuły osoby o średnim wzroście, maksymalnie do 185 cm. Oczywiście, można jeździć nawet jeśli jest się wyższym, ale komfort nie będzie już taki sam, a znalezienie idealnej pozycji za kierownicą może okazać się trudne.
Testowałem wersję po liftingu, ale jeszcze z 2-litrowym silnikiem, o czym wspomnę za chwilę. Zmiany, jak przystało na MX-5, są minimalne, a prawdziwi entuzjaści modelu z pewnością dostrzegą różnice. Moim zdaniem to dobrze – samochód zachowuje klasyczny styl, jednocześnie wychodząc naprzeciw wymaganiom współczesnych użytkowników i miłośników nowoczesnych technologii. Na desce rozdzielczej znajdziemy większy ekran (8,8 cala zamiast 7 cali), który obsługuje Android Auto i Apple CarPlay bezprzewodowo. Dodano również nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Mimo lekko retro stylu, MX-5 nadąża za nowinkami technologicznymi.

Warto również wspomnieć o bagażniku i aspektach praktycznych. Oczywiście, funkcjonalność jest ograniczona, ale bagażnik pomieści walizkę kabinową oraz sporo dodatkowego, drobnego bagażu. Wnętrze oferuje mały schowek w podłokietniku oraz kolejny z tyłu, zamykany, między fotelami. To, plus około 130 litrów pojemności bagażnika, wystarczy na weekendowy wypad za miasto.
Mazda MX-5 jeszcze z 2.0 Skyactiv-G…

Jeśli ktoś nie ma zbyt wyśrubowanych oczekiwań i potrafi przymknąć oko na kwestie takie jak komfort czy przestronność, szybko poczuje, jak dosłownie staje się częścią tego auta. Kiedy to się stanie – a nie jest to trudne – nawet powolna jazda po mieście dostarczy mnóstwo przyjemności. Manualna skrzynia biegów sprawia ogromną frajdę, a każde ruszanie spod świateł staje się przyjemnym wyzwaniem. Dynamiczne pokonywanie zakrętów to ekscytujące balansowanie na granicy przyczepności, którą bardzo łatwo przekroczyć. Jeśli dodatkowo włączymy system kontroli trakcji w trybie torowym (przycisk z szachownicą po lewej stronie kierownicy), możemy skorzystać z nowości – Dynamic Stability Control (DSC)-Track. Kontrola trakcji pozostaje aktywna, ale daje kierowcy znacznie więcej swobody. System pozwala na lekkie poślizgi, ale interweniuje, gdy uzna, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli. To proste rozwiązanie, a dostarcza mnóstwo frajdy, nawet przy niewielkich prędkościach.
Pod maską znajduje się wolnossący, 2-litrowy silnik o mocy 184 KM i momencie obrotowym 205 Nm, co przy masie auta nieco ponad tonę zapewnia więcej niż wystarczającą moc. Nie trzeba przekraczać przepisów, by cieszyć się jazdą, bo MX-5 jest jak słynna Toyota GT86 – lekka, zwinna i wystarczająco mocna, by dostarczyć mnóstwo zabawy w granicach rozsądku. Oczywiście, gdyby pod maską było 250-300 KM, auto byłoby bardziej dzikie i niebezpieczne, ale wtedy straciłoby swój zgrabny i temperamentny charakter. Zamiast tego stałoby się nieprzewidywalnym i groźnym pojazdem, który mógłby sprawić kłopoty nawet doświadczonemu kierowcy. Czy to byłoby fajne? Niekoniecznie dla każdego.
Spalanie? Zaskakująco rozsądne i momentami wręcz imponująco niskie. W mieście auto bez problemu osiąga spalanie poniżej 8 l/100 km, a na trasie przy prędkościach 70-100 km/h wynosi to około 6-6,5 l/100 km. Co więcej, bardzo spokojna jazda może skutkować spalaniem poniżej 6 l/100 km, co nie jest wcale trudne do osiągnięcia. Przy prędkościach 120-140 km/h spalanie wzrasta do około 7-8 l/100 km, ale przy tych prędkościach daje się odczuć, że nadwozie auta staje się bardzo głośne.
Mazda MX-5 jest dość droga i nie ma konkurencji
Testowana przeze mnie wersja Homura z silnikiem 2.0 Skyactiv-G o mocy 184 KM i manualną skrzynią biegów 6-stopniową kosztowała 178 900 zł. Niestety, ta konfiguracja nie jest już dostępna w aktualnych cennikach i konfiguratorach, a jedyną możliwością zakupu takiego modelu jest poszukiwanie go u dealerów, którzy mają go jeszcze na stanie. Obecnie dostępna jest wersja z silnikiem 1.5 Skyactiv-G o mocy 132 KM, również z manualną skrzynią 6-biegową, której cena startowa to 140 900 zł. W tej cenie można zakupić wersję Prime-Line, za 152 900 zł dostępna jest wersja Exclusive-Line, a za 156 900 zł – wersja Kazari. W topowej wersji Kazari znajdziemy m.in.:
- 16-calowe felgi aluminiowe
- Skórzaną tapicerkę w kolorze jasnego brązu
- Przednie reflektory matrycowe LED z systemem adaptacyjnego oświetlenia
- System nagłośnienia Bose z głośnikami w zagłówkach etc.
W opcji znajdziemy takie dodatki, jak:
- Opcjonalny lakier – od 2 800 złotych
- Zestaw aerodynamiczny – 9 761 złotych
- Sportowy tłumik – 5 143 złote
- 17-calowe felgi lakierowane na czarno – 6 955 złotych
- Obszycie deski rozdzielczej zamszem – 2 703 złote etc.
Jak widać dodatków jest sporo i tanie one nie są, więc jeśli ktoś zaszaleje, może zostawić w salonie sporo ponad 180 000 złotych. Alternatywa? W zasadzie… brak. Jeśli ktoś chce małego roadstera, nie znajdzie na rynku nic innego. Chęć jazdy autem bez dachu innym niż MX-5 będzie wiązała się z koniecznością zakupu większego i droższego BMW Z4, lub zainwestowania w klasyczny kabriolet pokroju Mercedesa CLE Kabriolet czy BMW Serii 4 Cabrio.
Mazda MX-5. Podsumowanie
Mazda MX-5 jest dość droga, niepraktyczna i do tego straciła swój niebywały atut w postaci mocnej jednostki 2-litrowej. Jednak jedno jest pewne – takich aut będzie coraz mniej, a obecnie wybór podobnych modeli praktycznie nie istnieje. To auto, za którym niedługo będziemy tęsknić. Mazda MX-5 to prawdziwa perełka motoryzacji.