TEST: Kia EV6 AWD. Do czego by tu się przyczepić…
Teoretycznie testowanie auta naprawdę dobrego to trudna robota. Pisanie w samych superlatywach może być odbierane jako nieobiektywne. Ale z Kią EV6 AWD jest właśnie taki problem. Trudno znaleźć naprawdę znaczące wady, a te istniejące nie mają wielkiego znaczenia i nie dyskwalifikują auta z listy potencjalnych kandydatów.

Teoretycznie testowanie auta naprawdę dobrego to trudna robota. Pisanie w samych superlatywach może być odbierane jako nieobiektywne. Ale z Kią EV6 AWD jest właśnie taki problem. Trudno znaleźć naprawdę znaczące wady, a te istniejące nie mają wielkiego znaczenia i nie dyskwalifikują auta z listy potencjalnych kandydatów.
Z Kią EV6 AWD jest jak z naprawdę piękną kobietą, która źle dobrała buty lub użyła nieładnej szminki. Niby to razi, troszkę przeszkadza, ale czy zrezygnowałbyś z kolejnego spotkania? Jeśli tak, byłbyś po prostu głupi. Kia EV6 ma kilka wad, które czasami denerwują i sprawiają, że zastanawiasz się – czemu oni to zrobili w tak głupi sposób? No ale zaraz o tym zapominasz, a po jakimś czasie w ogóle do tego nie wracasz. Bo buty można zmienić, a szminkę poprawić lub w ogóle z niej zrezygnować!
Futuryzm w funkcjonalnej postaci
Kia EV6 wygląda świetnie! W odmianie GT-line dodatkowo kusi naprawdę ładnie zarysowanymi zderzakami, ciekawymi felgami i dodatkami. W sumie wersja GT-line powinna być standardem, bowiem w zwykłych odmianach auto wydaje się mocno stłumione nijakimi dodatkami. Nie mówię, że jest brzydka, ale dopiero w GT-line robi się naprawdę ciekawie. Zresztą auto prezentuje się mocno futurystycznie. Może nie aż tak bardzo, jak bliźniaczy konstrukcyjnie Hyundai Ioniq 5, ale praktycznie z każdej strony Kia jest niestandardowa i rzuca się w oczy.

Przód to przede wszystkim rzucająca się w oczy sygnatura świateł w postaci poziomo ustawionych liter „V” z poprzecinanymi liniami. Prezentuje się to świetnie i widząc tak groźnie wyglądające spojrzenie we wstecznym lusterku, profilaktycznie zjechałbym na prawy pas. Tył jest jeszcze bardziej niekonwencjonalny z szeroką listwą LED, która przy końcach rozszerza się i również jest poprzecinana. Co więcej, w dolnej części ukryto kierunkowskazy. Takie rozwiązanie, co prawda coraz bardziej popularne – szeroka listwa LED – ale w tym wydaniu wydaje się niepowtarzalne.
Sylwetka boczna także jest ładna, w dolnej części linia progowa wzbija się i łączy wizualnie z akcentem zderzaka i wspomnianymi światłami LED. Przypomina mi to nieco rozwiązanie z Lexusa IS, które już wtedy strasznie mi się spodobało. Nadaje to płynności i dynamiki sylwetce bocznej. Linia okien wydaje się dość wysoko poprowadzona, a dach delikatnie opada, co również dodaje dynamizmu. Całość jest dość muskularna, a chowane klamki dodatkowo podkreślają mocny kształt nadwozia. Auto mierzy 4695 mm długości, 1890 mm szerokości i zaledwie 1550 mm wysokości. Rozstaw osi to imponujące 2900 mm. Co to oznacza w praktyce?

Trochę kosmicznie, ale bardzo komfortowo!
Naprawdę mnóstwo przestrzeni. Ze względu na fakt, że Kia EV6 jest autem stworzonym od podstaw na platformie Kia/Hyundai E-GMP, dedykowanej tylko elektrykom, styliści i inżynierowie mieli dużo swobody w projektowaniu wnętrza. Rezultatem jest naprawdę imponująca przestrzeń, szczególnie na nogi dla pasażerów z tyłu. Co więcej, nie uświadczymy tunelu środkowego, co przekłada się na pełnoprawne trzy miejsca z tyłu. W wielu autach, również elektrycznych, środkowe miejsce jest niekomfortowe właśnie ze względu na tunel. Może być nawet niewielki, ale nawet kilkucentymetrowy utrudnia wygodne ułożenie nóg.

Przestrzeń nad głową od siedziska z przodu to 990 mm, z tyłu 940 mm. Nie jest to więc auto dla bardzo wysokich kierowców, a gdy wybierzemy wersję z oknem dachowym (elektrycznie sterowanym), pozbywamy się kolejnych kilku centymetrów przestrzeni. To warto przemyśleć. Miejsca z przodu jest mnóstwo, konsola centralna jest szeroka, ale ma mnóstwo udogodnień i tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt – mało portów USB. Jest jeden, który pozwala naładować telefon, ale znajduje się on niemal przy podłodze w konsoli centralnej. Jest tam co prawda schowek, ale dość duży, szeroki i plastikowy, więc telefon będzie po nim latał przy przyspieszaniu, hamowaniu, skręcaniu itp. Na plus zasługuje z pewnością ładowarka indukcyjna tuż przy podłokietniku. Idealne miejsce – smartfon pod ręką, widać co się na nim dzieje jak np. ktoś dzwoni, nie zapomnimy o nim przy wysiadaniu itp. Znajduje się on tuż przy uchwytach na kubki więc przypadkowe rozlanie napoju może się źle skończyć i dla smartfona, i dla ładowarki. Trzeba uważać.
Duży ekran centralny, a raczej panel złożony z dwóch osobnych ekranów jest czytelny, choć nie grzeszy urodą. Z drugiej strony, pasuje do całego, dość technicznego i futurystycznego wystroju wnętrza. Ma bardzo ciekawą fakturę w paski, ale zastanawiam się, jak będzie z czyszczeniem tych zakamarków po jakimś czasie. Ciekawie wyglądają fotele, są wygodne i mają zadowalający zakres regulacji. Nietypowo wyglądają zagłówki i trochę kojarzą mi się z fotelem stomatologicznym… Jeśli ktoś ma traumę, powinien zwrócić na to uwagę. A tak na serio, trochę szkoda, że układ tapicerki na nich jest taki… nijaki. W konfiguratorze mamy tylko dwie wersje kolorystyczne, ale kształt, wzór przeszyć jest taki sam. Szkoda, bo fotele potrafią nadać wnętrzu charakteru. Dopiero po wybraniu topowej odmiany GT fotele wyglądają obłędnie.

Warto jeszcze wspomnieć o pojemności bagażnika – 490 lub 1300 litrów. Ma dość regularne linie, możliwość usunięcia rolety (ma nawet dwa miejsca do mocowania), składania oparć z poziomu bagażnika, ale brakuje trochę praktycznych uchwytów, siatek itp.
Jak daleko zajedziesz Kią EV6 AWD?
Daleko, choć nie liczcie na cuda! Zasięg wg. producenta to około 500 kilometrów. Czy osiągalny? Może w idealnych warunkach, podczas jazdy po mieście bez korków lub drogami podmiejskimi, uda się zbliżyć do tego wyniku, ale liczyłbym bardziej na 400 kilometrów. Taki wynik jest naprawdę realny do osiągnięcia. Podczas podróży z Warszawy do Radomia z dopuszczalnymi prędkościami 100-120 km/h, auto zużyło niespełna 20 kWh/100 km. To wynik lepszy, niż większość elektryków tej klasy. Ba! W Fiacie 500 w nowej, elektrycznej odmianie miałem 22-23 kWh/100 km. Owszem, było ciepło – około 16-17 stopni Celsjusza – a to idealne warunki dla elektryków, ale i tak uważam, że to wynik zacny.
Pamiętajmy, że mówimy o dużym i ciężkim aucie z napędem na cztery koła, mocą 325 KM i momencie obrotowym nawet 605 Nm. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 5,2 sekundy, a prędkość maksymalna to 188 km/h. Do codziennej podróży, a nawet dynamicznej jazdy – w zupełności wystarczy. A gdy chcemy jechać spokojnie po mieście, auto zadowoli się nawet 15-16 kWh/100 km. Wynik rewelacyjny. Momentami miałem wrażenie, że system się zawiesił, bo gdy snułem się po niemal pustym mieście wieczorem, na ekranie pojawiały się wartości nawet poniżej 14 kWh/100 km. Przy akumulatorze o pojemności 77,4 kWh (użytkowa), daje to ponad 500 km zasięgu. Ale jak wspomniałem, warunki muszą być idealne.
Nic tylko brać?
W sumie, gdy porównuję ofertę Kii EV6 do konkurencji np. Forda Mustanga Mach-E czy Skody Enyaq Coupe iV, oferta Kii jawi się bardzo atrakcyjnie, szczególnie, gdy na oku mamy mocniejsze wersje. Przykładowo, za testowaną przeze mnie odmianę Kii EV6 AWD w najmocniejszej wersji o mocy 325 KM i z wyposażeniem GT-line, Koreańczycy życzą sobie 269 900 złotych. Za konkurencję w podobnej wersji i mocy trzeba zapłacić o wiele więcej.
Przykładowo Ford Mustang Mach-E w wersji AWD o mocy 351 KM i z baterią 88 kWh (użytkowe) kosztuje 332 000 złotych. Dużo więcej. Skoda Enyaq Coupe RS iV pewnie będzie kosztowała około 300 000 złotych (cennika nadal brak). Na plus wyróżnia się tylko Volkswagen ID.5 GTX o mocy 299 KM w cenie startującej od 250 890 złotych. Tutaj jednak mamy mniej mocy, a wyposażenie opcjonalne jest kuszące i kosztowne. A Kia EV6 ma jeszcze asa w rękawie, czyli topową odmianę GT, która wygląda jeszcze lepiej, ma lepsze wyposażenie oraz moc… 585 KM. Cena – 319 900 złotych.
Podsumowanie
Kia EV6 ma swoje drobne wady, czasami materiały we wnętrzu nie są idealne, tak samo jak rozwiązania, ale w ogólnym rozrachunku to świetny elektryk. Czy najlepszy na rynku? Nie wiem jaki jest najlepszy, bo jest ich już dość dużo i są bardzo zróżnicowane, ale na pewno należy do grona czołówki. Gdybym miał rozglądać się za elektrykiem tej klasy, na pewno wrzuciłbym na listę EV6 w odmianie AWD i wersji GT-line. Czy chciałbym topową GT? Z wyglądu kusi, osiągi tez ma nieziemskie, ale w codziennym użytkowaniu liczy się zasięg, a tam jest zdecydowanie mniejszy.