TEST Geely EX5 60 kWh 217 KM. Kuchnia chińska smakuje coraz lepiej?
Przez lata przyzwyczailiśmy się, że chińska motoryzacja albo nieudolnie kopiuje europejskie wzorce, albo nie istnieje wcale. Te czasy minęły. Dziś chińskie koncerny to giganci, którzy nie tylko odrobili lekcje, ale zaczynają pisać własne podręczniki.

Geely jest tego najlepszym przykładem - to właściciel Volvo, Polestara i Lotusa. A teraz, zamiast chować się za plecami swoich europejskich marek, z coraz większą śmiałością wjeżdża na Stary Kontynent pod własnym szyldem. Model EX5 jest tego pierwszą manifestacją.
Poznaj model Geely EX5
Nie ma co ukrywać. To nie jest samochód, który ma wywoływać motyle w brzuchu. To precyzyjnie skalkulowany produkt, który ma udowodnić, że da się zrobić dobry, wygodny i nowoczesny samochód elektryczny za rozsądne pieniądze. I, co jest najbardziej irytujące dla europejskiej konkurencji, ten plan w dużej mierze się powiódł. Początkowo podchodziłem do testu z rezerwą i odrobiną niechęci. Ot, kolejny „taki sam Chińczyk". Po tygodniu nieco zmieniłem zdanie i co prawda nigdy nie uznam, że był to najlepszy samochód elektryczny, jakim jeździłem, ale brakuje bardzo niewiele, aby był w czołówce. Błędów ma sporo, ale potencjał jest ogromny o jeśli chińscy inżynierowie posłuchają europejskich dziennikarzy motoryzacyjnych (tak, mówię też o sobie), mają szansę stworzyć świetny produkt. Ale zacznijmy od początku.
Wygląd, czyli globalizacja w pigułce

Patrząc na EX5, trudno znaleźć w jego stylistyce jakikolwiek punkt zaczepienia. I to nie jest wada (no może trochę). To samochód narysowany tak, by podobać się absolutnie każdemu, od Oslo po Lizbonę. Sylwetka jest gładka, aerodynamiczna i do bólu poprawna. Nie ma tu żadnych stylistycznych fajerwerków, kontrowersyjnych przetłoczeń czy agresywnych detali. To wzorowy przykład designu stworzonego przez utalentowany, międzynarodowy zespół, któremu powiedziano: "macie zrobić ładne auto, ale pod żadnym pozorem nie ryzykujcie". Z przodu mamy więc gładki pas bez zbędnego grilla, z tyłu modną listwę świetlną LED - wszystko zgodnie z aktualnymi trendami, ale bez grama szaleństwa. Jedyne miejsce, gdzie można by cokolwiek zmienić, to felgi. W testowanym egzemplarzu były... raczej zwykłe, stawiające na komfort i poprawną estetykę. Dodajmy jakieś większe i odważniejsze, a charakter auta się zmieni. Można? Można, ale producent uznał, że nie trzeba. Jednak w tej wszechobecnej poprawności jest jeden element, który nadaje mu charakteru - lakier. Testowany egzemplarz pokryty był naprawdę ładnym, jasnoniebieskim kolorem z wyraźną, zielonkawą nutą. W słońcu wyglądał zjawiskowo, jak woda w tropikalnej lagunie. W połączeniu z jasnym, niemal białym wnętrzem, tworzył zaskakująco świeżą i przyjemną dla oka kompozycję. To dowód na to, że czasami wystarczy odrobina koloru, by nijakość zamienić w elegancję. Oczywiście można go schować w tłumie srebrnym lub grafitowym lakierem i czarnym wnętrzem. Co ciekawe, mimo że EX5 jest klasyfikowany jako crossover, jego proporcje i nisko opadająca linia dachu bardziej przypominają podwyższonego hatchbacka, co dodaje mu dynamicznego sznytu i wyróżnia na tle bardziej pudełkowatej konkurencji. Ogólnie rzecz ujmując, jest ładnie, ale bez przesady. Trochę... po niemiecku?
Geely EX5 - wnętrze

W środku czeka nas miłe zaskoczenie. Jasna tapicerka i potężny, panoramiczny dach (standard w wyższej wersji) potęgują wrażenie przestrzeni, a fotele są zaskakująco wygodne i dobrze wyprofilowane. Jakość montażu i użytych materiałów nie budzi żadnych zastrzeżeń - nic tu nie trzeszczy, a większość plastików jest miękka i przyjemna w dotyku. To poziom, którego jeszcze kilka lat temu nikt nie spodziewałby się po aucie z Chin. Minimalizm deski rozdzielczej jest niemal skandynawski - zamiast tradycyjnych zegarów mamy mały, 5-calowy ekranik za kierownicą, który pokazuje tylko niezbędne informacje. Centralnym punktem dowodzenia jest oczywiście potężny, 12,3-calowy ekran dotykowy, który kontroluje niemal wszystko - od nawigacji, przez klimatyzację, po ustawienia foteli. Działa szybko i ma świetną rozdzielczość, ale jego logika obsługi wymaga przyzwyczajenia. To nie jest typowy, europejski system. Jest... inny. I tu dochodzimy do największej bolączki - braku Android Auto. W dobie, gdy integracja z telefonem jest dla wielu kierowców kluczowa, Geely wciąż próbuje zamykać użytkownika we własnym, zamkniętym ekosystemie. To irytujące, niezrozumiałe i każe się zastanawiać, czy projektanci systemu kiedykolwiek próbowali używać Map Google w europejskim mieście. Poza tym systemy wsparcia i wszelacy asystenci działają trochę jak roztrzęsiona młoda mama, gdy pierwszy raz pójdzie na plac zabaw z dzieckiem. „Uważaj, nie skręcaj, powoli, patrz się na drogę, nie ziewaj, nie odrywaj wzroku, nie oddychaj za głośno!". Ilość brzęczyków trochę irytuje i co prawda część można wyłączyć, ale mimo wszystko, jest pole do poprawy.
Geely EX- wrażenia z jazdy. Czy to dobry wybór?

Pod względem wrażeń z jazdy, EX5 jest dokładnie taki, jak sugeruje jego wygląd - poprawny. Silnik elektryczny o mocy 204 KM i momencie obrotowym 310 Nm zapewnia typowe dla "elektryków" wrażenia: ciszę, płynność i natychmiastową reakcję na gaz. Sprint do setki w 7,7 sekundy to wynik w zupełności wystarczający, by dynamicznie poruszać się po mieście i sprawnie wyprzedzać w trasie. Auto jest zrywne, ale nie brutalne, choć na mokrej nawierzchni potrafi na chwilę zerwać przyczepność powodując lekki stres u i tak już zestresowanego wspomnianymi komunikatami kierowcy. Zawieszenie zestrojono z myślą o komforcie, skutecznie wybierając nierówności, a układ kierowniczy jest precyzyjny, choć pozbawiony sportowych aspiracji. To idealny kompan do codziennej, bezstresowej jazdy. Jest jednak pewien irytujący drobiazg. Wspomniane systemy bezpieczeństwa. Są one na pokładzie i jest ich mnóstwo, ale działają z nadgorliwością świeżo upieczonego policjanta. Asystent pasa ruchu potrafi szarpnąć kierownicą, gdy tylko zbliżymy się do linii, a czujniki odległości piszczą i alarmują przy każdej okazji. Gdyby to jeszcze naprawdę było tak, że reagują w ostatniej chwili w sytuacjach awaryjnych. Nie! Reagują czasami za wcześnie, a czasami już za późno panicznie starając się ratować sytuację. To tak, jakby na fotelu pasażera siedział wiecznie przestraszony instruktor nauki jazdy, który przy każdym manewrze łapie za kierownicę. Zamiast poprawiać pewność i spokój, wprowadzają stresującą atmosferę. Do poprawy! Na szczęście zużycie energii jest po jasnej stronie mocy. W cyklu mieszanym bez problemu można osiągnąć wyniki na poziomie 16-17 kWh/100 km. W mieście pewnie uda się zejść w okolice 14-15 kWh/100 km w optymalnych warunkach, natomiast na drodze ekspresowej trzeba liczyć się w wynikami przekraczającymi 20 kWh/100 km. Bateria w dwóch dostępnych wersjach wyposażenia - PRO i MAX - ma taką samą pojemność 60 kWh i pozwala na przejechanie (wg. WLTP) do 430 kilometrów. Realnie pokonamy do 400 kilometrów w warunkach miejskich i jest to wynik przyzwoity. Tak jak stylistyka - jest OK, ale nie walczy o laury zwycięzcy w rankingach.
Werdykt i cena, czyli chłodna kalkulacja
Geely EX5 nie jest samochodem, w którym można się zakochać. Nie ma w nim włoskiej pasji, niemieckiej precyzji ani francuskiej awangardy. Jest za to coś znacznie bardziej przyziemnego: fenomenalny stosunek ceny do jakości. Cennik w Polsce startuje od 169 900 zł za bogato wyposażoną wersję PRO. Topowy wariant MAX, z panoramicznym dachem, systemem audio Flyme Sound (całkiem niezłym) i podgrzewanymi, wentylowanymi fotelami z masażem, kosztuje 189 900 zł. W tej cenie europejscy producenci oferują często podstawowe, "gołe" wersje swoich elektryków z mniejszym zasięgiem. Dorzućmy do tego ładniejsze felgi i mamy naprawdę świetne auto na co dzień. Owszem, ma swoje wady - irytujący brak Android Auto i nadpobudliwe systemy bezpieczeństwa. Myślę, że to nawet jest w zasięgu aktualizacji OTA (mam nadzieję). Nie jest idealnie, ale jeśli ktoś szuka po prostu dobrego, wygodnego i oszczędnego samochodu elektrycznego i nie przywiązuje wagi do znaczka na masce, to EX5 staje się propozycją niemal nie do odrzucenia. To samochód kupowany nie sercem, a kalkulatorem. I w tej kategorii jest jednym z najlepszych na rynku. Aż strach to przyznać pisząc o chińskim aucie (europejski patriotyzm mocno działa z tyłu głowy), ale propozycje z Kraju Środka stają się coraz lepsze i... bardziej europejskie od europejskich.