TEST: Ford Puma 1.0 EcoBoost 155 KM. Jak nakręcana żabka!
Ford Puma? Doczekałem się, przetestowałem i jestem zachwycony!

To auto jest przesympatyczne! Być może starsi czytelnicy pamiętają małe, zabawkowe, nakręcane żabki. Gdy nakręciło się je nieco zbyt mocno, skakały jak szalone. Podobnie jest z Fordem Pumą w wersji ST-Line X z najmocniejszym silnikiem i automatyczną skrzynią. Jak tylko nieco zbyt mocno się ją dociśnie, śmiga jak szalona i daje mnóstwo frajdy!
Jakiś czas temu jeździłem słabszą, 125-konną odmianą z manualną skrzynią biegów. Była bardzo w porządku, ale w sumie nie pozostawiła po sobie żadnego konkretnego wspomnienia. Ot, bardzo przyjemny miejski crossover. Czekałem z niecierpliwością na pojawienie się automatycznej skrzyni biegów w ofercie. Doczekałem się, przetestowałem i jestem zachwycony!
Ford Puma - maksmalna radość z jazdy
Na początku zaznaczę, że jeździłem już Pumą ST i mogłem ją sprawdzić na torze DriveLand pod Warszawą. To genialne auto, ale czy chciałbym je na co dzień? Jako jedyne auto? Raczej nie. Jako drugie lub trzecie do zabawy i okazjonalnego jeżdżenia? Jak najbardziej! Wiem jednak, że nie każdy ma taki komfort, że może mieć auto (drugie lub trzecie w rodzinie) do zabawy, więc wybór jedynego auta zazwyczaj okupiony jest wieloma wyrzeczeniami, rezygnacją z frajdy na rzecz praktyczności i komfortu dla rodziny. Czemu piszę o tym w odniesieniu do Pumy ST-Line X z automatem? Już wyjaśniam.
Niespecjalnie emocjonowałem się zbliżającym terminem odbioru auta do testów. Nie spodziewałem się niczego zaskakującego. Uwielbiam się mylić i tak pozytywnie zaskakiwać, bowiem po tygodniowym teście oddawałem Pumę z dużym żalem. To genialne auto! W tym segmencie być może najlepsze. Przyznam, nie kupuje mnie wyglądem zewnętrznym, wnętrze również mnie nie zachwyca – to wszystko moim zdaniem jest po prostu w porządku – ale podbija moje serce swoim niesamowitym charakterem. Tak, mówię o aucie z litrowym silnikiem, automatem i miękką hybrydą na deser. Ale po kolei.
Zazwyczaj samochody w tym segmencie nie oferują zbyt wielu emocji. To mają być środki transportu do miasta i od biedy w trasę, ale tutaj zazwyczaj musimy przygotować się raczej na przetrwanie, niż przyjemność z podróży. Z podobnym nastawieniem podchodziłem do Forda Pumy i mimo, iż wiedziałem, że będzie to najmocniejsza wersja (oprócz pełnej wersji ST), było sporo aspektów, które mnie trochę zniechęcały. Po pierwsze – silnik trzycylindrowy 1.0 EcoBoost. Pomimo mocy 155 KM, spodziewałem się raczej przeciętnej elastyczności i przede wszystkim obawiałem się kiepskiej kultury pracy. Jednostki te trzęsą się jak oszalałe, terkoczą, mechanicznie warczą wkręcane na obroty itp. Jednym słowem – dramat.
Kurczę, ta Puma jest jak mała rajdówka!
Jasne, trochę koloryzuję, ale gdy odebrałem auto i snułem się po Warszawie w korkach (było piątkowe popołudnie), raczej nic specjalnego się nie działo. Owszem, plusy zaczęła zbierać świetnie działająca 7-biegowa przekładnia automatyczna PowerShift, która wyręczała mnie z mieszania lewarkiem w piątkowych korkach. Działała płynnie, łagodnie, bezproblemowo. Co więcej, silnik zamiast denerwująco terkotać działał przyjemnie i zaskakująco cicho. Na deser dość sprawny system miękkiej hybrydy, który wyłączał jednostkę napędową już przy prędkości kilku kilometrów na godzinę i dość sprawnie ją uruchamiał, zaraz po dotknięciu pedału gazu. Na razie wszystko w porządku.
Gdy tylko wyjechałem z miasta i zauważyłem kawałek wolnej przestrzeni przede mną, z ochotą wcisnąłem pedał gazu i… ale to idzie! Skrzynia błyskawicznie zredukowała biegi, silnik wkręcił się na obroty, a mała Puma wyrwała do przodu. Naprawdę, dynamika tego auta jest zaskakująca! To, z jaką chęcią, lekkością ten silnik wkręca się na obroty robi niesamowite wrażenie. Nie jeździłem do tej pory autem z trzycylindrowym motorem, który dawałby tyle frajdy z jazdy. Mało tego, nawet dźwięk jest przyjemny i przypomina nieco stare samochody rajdowe. Uśmiech pojawia się na twarzy momentalnie! Obawiałem się irytującego rzężenia, a dostałem przyjemny, wręcz radosny warkot. Strasznie mi się to spodobało i przyznam, że dość często serwowałem Pumie dynamiczne przejażdżki.
Miejski crossover z charakterem hot hatcha?
Ford Puma ST-Line X posiada nieco usztywnione zawieszenie i to czuć. Jasne, komfort resorowania jest nieco mniejszy i nie jest to typowy rozdygotany miejski crossover, który widząc zakręt kładzie się na lusterkach. Wręcz przeciwnie. To auto uwielbia zakręty i trzyma się w nich jak żaba! Jest zaskakująco neutralny w szybko pokonywanych łukach, a gdy przesadzimy z prędkością, od razu da się to wyczuć, gdy auto zaczyna lekko uciekać na zewnątrz. Wystarczy jednak odrobinę odjąć gaz, aby poczuć delikatną nadsterowność i sprawny powrót na obrany tor. Zabawa przednia! Do tego silnik 1.0 EcoBoost o mocy 155 KM i momencie obrotowym 220 Nm niezwykle sprawnie i równo oddaje moc. Co prawda w niskich obrotach jest niechętny do działania, ale wystarczy zaserwować mu okolice 1800-2000 obr./min, aby ochoczo zrywał się do pracy.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 8,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 200 km/h. Czy w miejskim crossoverze trzeba czegoś więcej? Mnie nie brakowało dynamiki zarówno w mieście, jak i w trasie, gdzie mała Puma nie kłania się większym autom. Śmiało i bez kompleksów rozpędza się do prędkości autostradowych, a gdy kierowca zażyczy sobie jeszcze więcej, nie będzie protestować. Przy 140 km/h auto jest stabilne, choć nieco podatne na boczne podmuchy wiatru. No cóż, nie wszystkie cechy takiego nadwozia można zniwelować. Spalanie?
Zdaniem producenta jest to średnio 5,8 l/100 km i wydaje mi się, że nie jest to wynik wyssany z palca. Akurat podczas testu były dość niskie temperatury (około -10 stopni Celsjusza), a to raczej nie pomaga w oszczędnej jeździe, ale w mieście bez problemów udawało się osiągać okolice 7 l/100 km, w trasie przy 120-140 km/h wyniki były podobne. Gdy po mieście jeździłem dynamicznie, spalanie nie przekraczało 8,5 l/100 km. Jak na możliwości autka, jego charakter i dynamikę – w zupełności akceptowalne.





Ford Puma - ceny i konkurencja
Ile zapłacimy za to sympatyczne autko? No cóż, tanio nie jest. Testowana odmiana ST-Line X to wydatek co najmniej 110 850 złotych (katalogowo), a za testowany napęd tj. 1.0 EcoBoost 155 KM i 7-biegowy automat PowerShift zapłacimy dokładnie 122 350 złotych. Czy warto dopłacić do mocniejszego silnika i automatycznej skrzyni? Zdecydowanie! Można poświęcić wyposażenie, ale ten napęd to „must have”! Poza tym w wyposażeniu ST-Line X znajdziemy mnóstwo dobra m.in.
- 18-calowe obręcze kół ze stopów lekkich
- Reflektory projekcyjne LED, ze światłami do jazdy dziennej i światłami mijania w technologii LED
- Auto High Beam system automatycznego sterowania światłami drogowymi
- Lusterka boczne sterowane, podgrzewane i składane elektrycznie
- Czujniki parkowania z tyłu
- Zderzaki w stylizacji ST-Line
- System nawigacji satelitarnej z Ford SYNC 3, DAB+ i B&O
- Kolorowy wyświetlacz na tablicy zegarów o przekątnej 12,3 cala
- Klimatyzacja automatyczna
- Bezprzewodowa ładowarka do smartfonów
- Pakiet Ambient Lighting
- Kierownica 3-ramienna, wykończona skórą ekologiczną, w stylizacji ST-Line
Co możemy dokupić? Oto wybrane elementy wyposażenia dodatkowego:
- Opcjonalny lakier Grey Matter – 5 000 PLN
- Relingi dachowe – 920 PLN
- Pakiet Exterior Design (w tym m.in. 19-calowe felgi) – 3 720 PLN
- Czarny dach, słupki i lusterka – 1 760 PLN
- Reflektory Full LED – 3 950 PLN
- Pakiet Driver Assistance – 5 500 PLN
- Pakiet Winter – 2 640 PLN
- Elektrycznie otwierana klapa bagażnika – 2 840 PLN
Ford Puma konkurencja cenowa
Po zebraniu wszystkich opcji cena podskakuje do ponad 150 000 złotych, a to mnóstwo pieniędzy, jak za przedstawiciela segmentu B. Czy mamy jakieś ciekawe alternatywy? Owszem, i co ciekawe, w tej cenie możemy już zerkać na skromniejsze warianty modeli z segmentu premium. Przykładem może być Audi Q2 z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM i 7-biegowym automatem za 135 300 złotych. Za około 95 000 złotych dostaniemy również 150-konnego Fiata 500X w jednej z wielu różnych wersji. Najciekawszą alternatywą jest z pewnością Hyundai Kona z silnikiem 1.6 T-GDI o mocy aż 198 KM, 7-biegowym automatem i… napędem na cztery koła za co najmniej 133 400 złotych. Za nieco ponad 150 000 złotych dostaniemy również MINI Countryman Cooper S w wersji ALL4 z silnikiem 2.0 o mocy 178 KM.
Podsumowanie
Ford Puma w wersji ST-Line X, z silnikiem 1.0 EcoBoost o mocy 155 KM i z automatyczną skrzynią biegów to świetne auto, które zyskało moją ogromną sympatię. Daje mnóstwo frajdy z jazdy gdy tego chcemy, sporo komfortu, gdy mamy ochotę odpocząć, a gdy tego trzeba, przyzwoitą przestrzeń i sporo praktycznych rozwiązań. Problem? Oczywiście cena, która po doposażeniu może przekroczyć nawet 150 000 złotych, a na tej półce cenowej konkurencja jest już niezwykle mocna.