TEST: Ford Mustang Dark Horse 5.0 Ti-VCT V8 453 KM. Traci charakter, ale zyskuje szacunek?
Nowy Ford Mustang może utracił swój pierwotny, szorstki charakter i stał się do bólu europejski, ale przynajmniej zachował to co najważniejsze - bulgoczące V8 po maską i 453 KM.

Na przestrzeni generacji auta zmieniają się diametralnie. Czasami potrzeba na to 2-3 generacji, innym razem wystarczy jedna, aby konkretny model całkowicie zmienił swój charakter. Ford Mustang zmieniał się na przestrzeni lat i z nieco nieokrzesanego i niesfornego dzikiego rumaka z prerii, stał się wyszkolonym, rasowym ogierem wyścigowym.


Ford Mustang nie musi być śliczny i wymuskany
I wcale taki nie jest! Być może narażę się wielu fanom marki i modelu, ale na rynku są zdecydowanie ładniejsze coupe. Na przykład takie CLE Coupe, przede wszystkim w wersji AMG 53, prezentuje się po prostu lepiej i bardziej wykwintnie, ale co z tego, skoro Ford Mustang Dark Horse wzbudza ogromną sympatię i w zasadzie podczas tygodniowego testu nie spotkałem się żadną nieprzychylną emocją? Wydaje mi się, że legenda Mustanga, jego kultowość i ponadczasowość tworzy trzon całego wizerunku. Ale do rzeczy.

Odmiana Dark Horse, a taką miałem przyjemność testować, wyróżnia się nie tylko zmianami mechanicznymi, o których opowiem później, ale także licznymi modyfikacjami zewnętrznymi. Zalicza się do nich m.in. specjalnie zaprojektowane felgi, unikalne zderzaki oraz charakterystyczne naklejki. Wśród innych elementów znajdują się grafiki z efektem cienia, przyciemniane reflektory LED, błyszczący czarny grill, dolne listwy boczne, tylny spojler, dyfuzor oraz przyciemniane końcówki wydechu. Nowe logo Dark Horse zastępuje tradycyjne emblematy Mustanga, a unikalny symbol zdobi deskę rozdzielczą i wyświetlacze. Ponadto każdy egzemplarz posiada indywidualny numer identyfikacyjny. Gratka dla kolekcjonerów. A co z wnętrzem?
Ford Mustang - wnętrze nowoczesne, może nawet za bardzo


Wnętrze nowego Mustanga to zupełnie odświeżona przestrzeń. Chociaż zachowano atmosferę nawiązującą do poprzednich generacji, duże ekrany oraz minimalistyczne elementy sterujące, takie jak przyciski i pokrętła, wyraźnie wskazują na nowoczesność pojazdu. Trzeba to przyznać – Mustang zyskał sporo „europejskiego” charakteru. Ma to swoje plusy i minusy. Tradycyjny układ deski rozdzielczej z dwoma wzniesieniami został zastąpiony dużym panelem z dwoma ekranami, ale nadal można dostrzec klasyczne kształty nawiązujące do stylu retro. Nowa kierownica, o grubszym profilu i spłaszczonym dolnym segmencie, skrywa zaawansowany 12,4-calowy cyfrowy panel instrumentów, który dynamicznie dostosowuje grafikę do wybranego trybu jazdy. Wirtualny zestaw wskaźników współgra z 13,2-calowym ekranem centralnej konsoli, wyposażonym w system SYNC 4, skierowanym ku kierowcy. Dodatkowo, nad kokpitem zamontowano gniazda USB, co ułatwia podłączenie kamer rejestrujących jazdę, eliminując potrzebę przeciągania przewodów zasilających.
Jakość materiałów we wnętrzu jest zbliżona do poprzednich modeli – dominują miękkie materiały, ale można też znaleźć twardy plastik, co wynika z pewnych oszczędności. Fani marki raczej nie będą na to narzekać, jednak miłośnicy klasycznych modeli mogą być rozczarowani dużymi ekranami i przeniesieniem wielu funkcji do systemu sterowania. Osoby, które miały styczność z nowymi modelami Forda, poczują się w Mustangu jak w domu, ale zwolennicy starszych generacji mogą odczuć pewien dyskomfort. Na plus należy zaliczyć komfort, przestronność i zaskakującą praktyczność wnętrza. Choć Mustang nie jest autem rodzinnym, rodzina 2+1 lub nawet 2+2 może bez problemu wybrać się na weekendowy wypad, zabierając ze sobą sporo bagażu. Bagażnik, o pojemności aż 381 litrów, pomieści zaskakująco sporo, jak na sportowe coupe.

Serce Mustanga jest pod maską!
Przejdźmy do serca, czyli jednostki napędowej. Pod maską znajduje się oczywiście ulepszony i dopracowany silnik 5.0 V8, już w czwartej generacji. W najnowszej wersji silnik 5.0 V8 Coyote generuje 448 KM, a w testowanej wersji Dark Horse – 453 KM. Warto dodać, że zmiany w czwartej generacji nie są jedynie kosmetyczne – wiele elementów zostało gruntownie zmodernizowanych. Mustang zyskał nowoczesny układ dolotowy, w tym podwójny kolektor i podwójny korpus przepustnicy, co minimalizuje straty indukcyjne i zwiększa przepływ powietrza, bezpośrednio wpływając na moc i reakcję silnika. Przy niskich obrotach aktywny jest tylko jeden kanał przepustnicy, co zapewnia optymalną efektywność, natomiast drugi kanał otwiera się automatycznie przy wyższych obrotach, co jest kluczowe dla uzyskania maksymalnej mocy. Jak te teoretyczne zalety przekładają się na rzeczywistość?
Ford mustang - osiągi
Moc 453 KM i moment obrotowy 540 Nm, w połączeniu z 10-biegowym automatem i napędem na tylną oś, to interesujące, choć momentami nieprzewidywalne połączenie. Sprint od 0 do 100 km/h zajmuje 4,4 sekundy, a prędkość maksymalna to 250 km/h – na papierze wygląda to świetnie, ale jak jest na drodze? W porównaniu do poprzednika, nowy Mustang prowadzi się zdecydowanie lepiej. Choć nie zastosowano tu zupełnie nowej platformy czy zawieszenia, wprowadzone zmiany znacząco poprawiły charakter auta. Najważniejsze, że samochód reaguje na polecenia kierowcy, co nie było takie oczywiste w poprzednich generacjach. Co więcej, nowy Mustang potrafi pokonywać zakręty, a nie tylko proste odcinki! Oczywiście, zbyt gwałtowne dodanie gazu w ciasnym zakręcie sprawia, że tylna oś próbuje nas wyprzedzić, ale zaawansowane systemy w końcu działają, jak należy, reagując na czas, a nie z opóźnieniem.

Moim zdaniem pełna kontrola nad autem jest nieco ograniczona przez 10-biegowy automat. Podczas codziennej jazdy działa płynnie i bezproblemowo, choć czasami ma trudności z dobraniem odpowiedniego biegu (zwłaszcza w korku, gdy może szarpnąć). Przy dynamicznej jeździe również radzi sobie dobrze, ale w trakcie szybkiego pokonywania zakrętów skrzynia czasem niespodziewanie zmienia bieg, co może zakłócić stabilność auta. Można korzystać z łopatek w trybie manualnym, ale 10 biegów to sporo i mam wrażenie, że 7-8 dłuższych przełożeń byłoby lepszym rozwiązaniem. Automatyczna skrzynia jest komfortowa na co dzień i pozwala skupić się na prowadzeniu, ale jeśli ktoś chce wydobyć pełnię możliwości tego auta, powinien rozważyć skrzynię manualną.
Dźwięk? Cudowny. Choć auto musi spełniać coraz bardziej restrykcyjne normy homologacyjne, w tym dotyczące hałasu, to po przełączeniu wydechu w tryb „Torowy” do naszych uszu dociera głęboki, basowy pomruk, który przy 4-5 tys. obrotów zmienia się w potężny ryk. Spalanie? Dla ciekawostki warto wspomnieć, że przy odpowiedniej technice jazdy i delikatnym operowaniu pedałem gazu, można uzyskać całkiem przyzwoite wyniki np. 7-8 l/100 km na drogach podmiejskich. W mieście? Liczmy ok 15 l/100 km, ale jak lubimy od czasu do czasu postraszyć przechodniów, dodajmy do tego wyniku co najmniej 2-3 l/100 km.
Ford Mustang - konkurencja
No może nie jest całkowicie bezkonkuencyjny, bo w podobnych pieniądzach dostaniemy BMW M2, Alpine A110 S czy inne szybkie coupe, ale na próżno w podobnych pieniądzach szukać czegoś z V8 i podobnym charakterem. Aby wyjechać z salonu nowym Fordem Mustangiem GT, trzeba przygotować co najmniej 303 500 złotych. Wersja Dark Horse kosztuje już 358 500 złotych, ale jak wspomniałem, nie płacimy tylko za kilka dodatkowych koni mechanicznych. W wyposażeniu znajdziemy m.in.:
- 19-calowe obręcze ze stopów lekkich, specjalne dla wersji Dark Horse;
- Światła projekcyjne LED z czarnym wypełnieniem;
- Tylne światła LED z sekwencyjnymi kierunkowskazami;
- Mechanizm różnicowy TORSEN o zwiększonym tarciu;
- Cztery końcówki wydechu w kolorze czarnym;
- Specjalny pakiet aerodynamiczny dla wersji Dark Horse;
- Adaptacyjny tempomat z funkcją Stop&Go etc.
Za 358 500 złotych mamy wersję ze skrzynią manualną, a za 10-biegowy automat musimy zapłacić 373 500 złotych. Coś jeszcze dokupimy? Owszem, choć nie jest tego dużo:
- Opcjonalny lakier – od 2600 do 6 200 złotych;
- Fotele Recaro – 8 500 złotych;
- Felgi 19-calowe z oponami zimowymi – 9 300 złotych etc.
Trochę szkoda, że europejska oferta jest mocno okrojona względem amerykańskiej, ale cóż, do tego jesteśmy już niestety przyzwyczajeni. Ford Mustang Dark Horse. Czy warto?
Ford Mustang siódmej generacji stracił nieco pazura i tego przyciągającego, nieokrzesanego charakteru. Stał się bardziej europejski, kompetentny, precyzyjny i naszpikowany gadżetami, ale to, co najważniejsze, zachował – wspaniałe wolnossące V8 pod maską. Nie każdemu się podoba, ale niemal u każdego wywołuje uśmiech i wzbudza pozytywne emocje. U kierowcy szczególnie!