TEST: Audi A8 L 60 TFSI 4.0 V8 460 KM. Jak cichy pokój refleksji
Audi A8 L to klasyka gatunku. Jeżdżący ideał, w którym nie tylko poczujesz frajdę z dynamicznej jazdy, ale ukoisz zmysły w świetnie wytłumionym i komfortowym wnętrzu. A8 L idealnym samochodem w trasę?

Czasami mam ochotę zamknąć się w jakimś cichym miejscu, by nic do mnie nie docierało, nikt mi nie przeszkadzał i żadne niepotrzebne dźwięki nie rozdzierały przyjemnej ciszy. Audi A8 L jest takim jeżdżącym, cichym pokojem do tego typu relaksu, refleksji, odpoczynku. Sprawdziłem przedłużoną wersję w topowej wersji i wiem, że to prawdziwa klasyka gatunku.
Klasycznie i z wyważoną dawką ekstrawagancji

Mówić o Audi A8 L, że jest skromne, to niemal je obrażać. Ale z drugiej strony, nowe BMW Serii 7 w dwukolorowym nadwoziu jest kompletnym przeciwieństwem skromności. Umiar – to chyba odpowiednie słowo. Audi A8 L w wersji 60 TFSI można skonfigurować na ponad milion złotych, ale tutaj użytkownik może zachować pełną klasę. Nie ma miejsca na dwukolorowe nadwozie czy podświetlane grille, ale z drugiej strony lakier w odcieniu butelkowej zieleni i koniakowa skóra wewnątrz? No nie pogardziłbym.
Do testu dostałem jednak auto skonfigurowane ze smakiem i pewną dozą rozsądku. Klasyczna, czarna limuzyna w przedłużonej wersji, z dużą ilością chromu i 20-calowymi felgami o wciąż słusznej ilości gumy, która dzieli to auto od asfaltu. Można było wybrać 21-calowe felgi, ale… po co? Tylko dla wyglądu? Czasami warto to poświęcić w imię innych wartości, takich jak cisza, komfort i lepsze wybieranie nierówności. Ja to doceniłem, ale wydaje mi się, że z predyktywnym, aktywnym zawieszeniem, nawet 22-calowe felgi nie byłyby problemem. Ale czy ten usilny szpan jest potrzebny? Jak wspomniałem, jeśli ktoś chce ostentacji, sięga po BMW. Lubujący się w eleganckim, klasycznym minimalizmie, Audi A8 L znajdzie to, co najlepsze. A jeśli ktoś chce coś pomiędzy, może wybrać krótsza, ale zdecydowanie bardziej emocjonującą S8-kę. No i jest przecież jeszcze Klasa S, naszpikowana nowinkami i gadżetami, również w wersji przedłużonej. No i jeszcze wyżej – Maybach. Wydaje się, że wśród niemieckich limuzyn, to Audi A8 jest najbardziej tradycyjne.

Jak na latającym dywanie?
Wiele naczytałem się o predyktywnym, aktywnym zawieszeniu, które współpracuje z czujnikami i kamerami skanującymi drogę przed autem, by odpowiednio dostosować charakterystykę, twardość, a nawet prześwit, aby zniwelować nierówności. Brzmi to dość nieziemsko i obiecuje niebagatelny komfort, ale jak jest w rzeczywistości? Obalę mit cudu i włożę kij w mrowisko mówiąc, że… różnie. Nie zawsze systemy wszystko odczytają i odpowiednio dostosują wszystko na czas. Bywa, że przejechanie przez próg zwalniający, a nawet wyniesione przejście dla pieszych jest ledwie odczuwalne, innym razem… nic nadzwyczajnego się nie dzieje i auto zachowuje się tradycyjnie. Wiem, że to wszystko zależy od prędkości, wysokości przeszkody, widoczności itp. ale te wszystkie bezkrytyczne zachwyty są przesadzone.

Oczywiście, komfort jazdy jest niesamowity, ale nie oszukujmy się – nasze drogi są dla Audi A8 L i każdej innej topowej limuzyny nie lada wyzwaniem. Większa dziura i tak spowoduje odczuwalne „łupnięcie”. Nie oszukamy fizyki żadną techniką i wpadnięcie w większą dziurę 20-calową felgą jest raczej mało przyjemne. Do tego masa blisko 2,2 tony – bezwładności nie oszukamy. Ale jeśli warunki są cywilizowane, jazda tym autem jest po prostu cudowna. Ba! Momentami odczucia są dość nietypowe, bo odnosi się wrażenie, że samochód w ogóle nie ma kontaktu z podłożem. Efekt latającego dywanu? Tak, Audi A8 L to gwarantuje! Podróżowanie w trasie to czysta przyjemność. Po przekroczeniu 100 km/h w sumie nie ma już znaczenia, czy jedziemy 110 czy 140 km/h. Poziom hałasu, stabilność, płynność jazdy jest niezmienna.
Miałem obawy, że samochód będzie również zachowywał się jak rozpędzona łódź, ale były one bezzasadne. Jasne, jest pewna zwłoka w reakcji, czasami układ kierowniczy wydaje się odrobinę gumowy, ale ani razu nie odczułem, że samochód żyje własnym życiem. To nie jest pojazd sportowy, więc nie wymagałem precyzji skalpela, ale pokonywanie zakrętów w trybie Dynamic daje namiastkę sportowych emocji i jeśli prezesowi się śpieszy, Audi A8 L da radę. Szczególnie, że pod maską jest naprawdę odpowiedni zapas mocy.
Wciskasz gaz i po chwili jesteś w innym województwie
Każda dłuższa podróż tym autem kończyła się podobnym wnioskiem: „Ale to już? Serio?” Przy czym zawsze było to swego rodzaju rozczarowanie. Bez znaczenia, czy jedziesz 20 czy 200 kilometrów, podróż jest po prostu czystym relaksem. No ale dziwicie się? Po to zrobiono limuzyny – ma być komfort, relaks i czysta przyjemność. W Audi A8 L jest wszystko, czego potrzeba do długich podróży. Pomijam już kwestie wyposażenia i komfortu, o którym wspominałem. Jeśli chodzi o wyposażenie (co nieco za chwilę), można mieć nawet lodówkę w podłokietniku z tyłu, więc nawet dalekie przejazdy, po wizycie (albo kilku) w odpowiednim dziale dyskontu spożywczego, mogą być bardzo przyjemne. Ale w takim aucie chodzi również o to, aby te podróże były dynamiczne, a w tym aucie tego nie brakuje. Oj nie!
Audi A8 L - dane techniczne
Przyśpieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 4,4 sekundy. Trzeba coś więcej dodawać? Wielka, zwalista wręcz limuzyna, o długości przeszło 5,3 metra i masie niespełna 2,2 tony, przyśpiesza lepiej niż większość sportowych samochodów, a i niejeden kierowca Porsche czy Ferrari może się zdziwić, gdy to czarne monstrum wystrzeli na światłach do przodu. Pod maską pracuje podwójnie doładowane 4-litrowe V8 o mocy 460 KM i momencie obrotowym 660 Nm. Napęd trafia oczywiście na wszystkie koła za pośrednictwem napędu quattro i przekładni 8-biegowej Tiptronic. Podczas normalnej, spokojnej jazdy, silnik jest praktycznie niesłyszalny, zresztą jak większość dźwięków z zewnątrz. Słychać jedynie miarowe, trochę suche, mechaniczne mruczenie. Po dodaniu gazu, robi się przyjemniej, ale wciąż w granicach rozsądku. Śpiący prezes nie musi wiedzieć, że jego szofer jedzie odrobinę szybciej korzystając z zastępu 460 mechanicznych rumaków.
Spalanie? Chciałoby się zapytać: „A kogo to obchodzi?!” Nie chodzi oczywiście o oszczędności, bo ktoś, kto kupuje auto za około milion złotych lub płaci ratę leasingu, raczej może sobie pozwolić na regularne napełnianie 82-litrowego zbiornika paliwa. Bardziej chodzi o to, aby na stacjach nie zatrzymywać się zbyt często. Postoje co 200-300 kilometrów są bowiem dość irytujące. W trasie przy 120-140 km/h bez problemu wystarczy 10-11 l/100km, w mieście trzeba doliczyć 2-3, góra 5 litrów.
Audi A8 L ceny i wyposażenie

Audi A8 w konwencjonalnej wersji kosztuje co najmniej 448 900 złotych. Za wersję L, czyli z przedłużonym rozstawem osi zapłacimy już 469 100 złotych. Jak widać, dopłata nie jest szokująca. Za odmianę 60 TFSI trzeba wydać już 565 100 złotych. Tu już dopłata jest odczuwalna, a prawdziwa zabawa rozpoczyna się później, gdy przejdziemy do konfiguracji, bowiem opcji jest całe zatrzęsienie, a wybierając jedną, konieczne jest dobranie kilku kolejnych.
- Pakiet S line Exterieur – 11 490 PLN
- Pakiet S line Interior – 8 140 PLN
- Pakiet design selection – 45 640 PLN
- Pakiet promocyjny Comfort – 55 370 PLN
- Opcjonalny lakier metaliczny, perłowy lub krystaliczny – 29 050 PLN
- Felgi aluminiowe 21 cali – 15 910 PLN
- Reflektory matrycowe Matrix LED – 10 730 PLN
- Panoramiczny szklany dach – 10 350 PLN
- Pakiet komfortowych foteli konturowych z funkcją rozkładania – 40 420 PLN
Oczywiście dodatków jest więcej, więc cena może poszybować ponad poziom 1 000 000 złotych.
Podsumowanie
Kilka dni spędzone z Audi A8 L to była czysta przyjemność i mnóstwo pozytywnych emocji. Co prawda nie miałem okazji podróżować na miejscu prezesa, ale za kierownicą nie czułem się jak typowy szofer. Fakt, wersja przedłużona nie jest idealnym wyborem dla kogoś, kto będzie głównym kierowcą – nie odczuje korzyści z dodatkowej przestrzeni – ale silnik 4.0 V8 o mocy 460 KM daje mnóstwo pozytywnych emocji. Przyśpiesza aksamitnie, ma fantastyczną kulturę pracy, rewelacyjną dynamikę i przyjemnie brzmi. To wszystko zapakowane w klasyczne nadwozie o eleganckiej linii bez krzty wulgaryzmu.