TEST: Alpine A110 GT - diabeł tkwi w szczegółach
Kiedyś już miałem przyjemność testować Alpine A110, jednak w międzyczasie przeszła ona facelifting, który miał wyeliminować część wad pojazdu. Największą nowością ma być jednak bardziej przyjazna na co dzień wersja GT. Sprawdziłem, czy taka rzeczywiście jest.
Z testu dowiesz się o:
Kiedyś już miałem przyjemność testować Alpine A110, jednak w międzyczasie przeszła ona facelifting, który miał wyeliminować część wad pojazdu. Największą nowością ma być jednak bardziej przyjazna na co dzień wersja GT. Sprawdziłem, czy taka rzeczywiście jest.
W hołdzie tradycji
Alpine A110 znamy od 2017 roku… Wróć… Właściwie to znamy ją już od 60 lat, gdyż pierwsze A110 zadebiutowało w 1963 roku i zasłynęło z licznych sukcesów w rajdach. W 2017 roku model ten powrócił w zupełnie nowym wydaniu. Co istotne producent zachował koncepcję poprzednika, czyniąc A110 lekkim, niewielkim samochodem sportowym z centralnie umieszczonym silnikiem.

Alpine A110 GT 2023, czyli złoty środek w gamie
Wcześniej miałem okazję testować bardziej "szaloną" odmianę A110 S. Przed liftingiem brakowało jednak mniej hardkorowej wersji, która byłaby bardziej przyjazna na co dzień, a jednocześnie oferowała równie dobre osiągi co "eska". Właśnie taki złoty środek otrzymaliśmy przy okazji liftingu z 2021 roku w postaci wersji GT.

Małe filigranowe coupe w urzekającym kolorze
Z zewnątrz właściwie niewiele się zmieniło. Nadal mamy do czynienia z małym filigranowym coupe o ponadczasowej stylistyce. Mierzy ono raptem 4181 mm długości, przy rozstawie osi liczącym 2419 mm. Wariant GT rozpoznamy po napisie na tylnym zderzaku… i to by było w zasadzie tyle. Nadal to ten sam piękny samochód. Z przodu mamy okrągłe podwójne reflektory LED w stylu retro nawiązujące do przodka, zaś z tyłu smukłe lampy z motywem X.
Genialny jest za to limonkowy lakier Vert Tilleul, który pochodzi ze specjalnego atelier Alpine i kosztuje bagatela aż 25 400 zł. Doskonale pasuje on do 18-calowych felg Grand Prix w kolorze diamentowej czerni (2300 zł) oraz złotych zacisków. Słupek C zdobi francuska flaga, a tuż za nim znajdziemy wyloty ciepłego powietrza z silnika.

Kabina z symbolicznymi zmianami, ale ważne, że na lepsze
Dobra, może kabina mnie zaskoczy czymś nowym. W zasadzie widzę już na pierwszy rzut oka jedną różnicę w postaci foteli, które w wersji GT są półkubełkowe i rzekomo bardziej komfortowe. Mają regulację w 6 kierunkach i podgrzewanie (2200 zł), wykonano je z czarnej, przyjemnej w dotyku skóry. Kolejną nowością są multimedia, które wreszcie zyskały funkcje Apple CarPlay i AndroidAuto (co prawda po kablu, ale jednak). Nadal jednak ich działanie pozostawia nieco do życzenia.

Jakość wykończenia również się nie zmieniła, kokpit obszyto alcantarą (8600 zł), podobnie jak konsolę środkową, jednak rażą przełączniki z Dacii czy panel klimatyzacji z poprzedniego Renault Clio. Wirtualne zegary wciąż są stylowe i działają płynnie, a kierownica z alcantary świetnie leży w dłoniach. Znajdziemy też wstawki z włókna węglowego (lub jego imitacji), m.in. na obudowach bocznych kratek nawiewów czy konsoli środkowej. Spodobały mi się podłokietniki i uchwyty na drzwiach wykonane z tej samej skóry co fotele.
Alpine A110 GT 2023 - przestronność, funkcjonalność i wyposażenie
Z ciekawych detali moją uwagę zwróciły wzory na kratkach nawiewów z logo Alpine oraz tabliczka znamionowa na półce pod konsolą środkową z nazwą koloru i numerem egzemplarza. W wielu miejscach kabiny przewija się logo marki.
Oczywiście kabina A110 jest ciasna i totalnie niepraktyczna, choć dwie normalnych rozmiarów osoby dorosłe nie powinny narzekać. Próżno szukać schowków, półek czy cupholderów. W całym aucie są raptem dwie niewielkie, w dodatku trudno dostępne pólki. Mamy za to… pakiet schowków obejmujący zamykany, obszyty skórą schowek pomiędzy fotelami. Jest stylowy i faktycznie coś się do niego zmieści, a przy tym estetyczny.

Wyposażenie Alpine A110 GT jest wystarczające. Nawigacja, Bluetooth, 2 wejścia USB-A, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, bardzo dobre audio Focal, kamera cofania, LED-y, keyless, tempomat – czyli w zasadzie wszystko co niezbędne.
Alpine A110 GT 2023 - osiągi i wrażenia z jazdy
Pod maską znajdziemy… bagażnik na płytką walizkę, zaś jednostkę zamontowano centralnie. Drugi bagażnik (a raczej skrytka) znalazł się tradycyjnie z tyłu pod klapą. Dość powiedzieć, że zmieszczą one (łącznie!) zaledwie 199 litrów. Silnik pochodzi z Renault Megane R.S., ma turbodoładowanie i 1.8 litra pojemności, rozwija w wersji GT okrągłe 300 KM i 340 Nm. W połączeniu z wyjątkowo niską masą własną (efekt aluminiowej konstrukcji) auto waży raptem 1119 kg (o 18 kg więcej od S) i sprawną dwusprzęgłową przekładnią o 7 przełożeniach zapewnia to przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,2 s i niezwykle żywiołową reakcję na gaz. Prędkość maksymalna wynosi 250 km/h, jednak osobiście nie polecam jechać powyżej 180 km/h, gdyż auto robi się wówczas niestabilne. Ot, typowe dla lekkich pojazdów o dużej mocy.

Samochód lubi się wkręcać na obroty i strzelać soczyście z centralnie umieszczonego wydechu (mamy aktywny układ wydechowy niczym w S), brzmienie jest takie samo, podobnie jak reakcja na gaz. W zasadzie trudno mi wskazać jakieś diametralne różnice między A110 S a A110 GT. Oba auta dostarczają mnóstwo frajdy z jazdy, są doskonałymi zabawkami, a przy tym tworzą niezwykłą więź między samochodem a kierowcą. Każda redukcja oznacza soczyste strzały z wydechu, skrzynia działa bardzo szybko, a doprowadzona pod czerwone pole potrafi rasowo szarpnąć.
Tworzy szczególną relację z kierowcą, a przy tym nie "zabija" na co dzień
Jednocześnie A110 GT imponuje wyważeniem w zakrętach, prowadzi się jak przyklejone (dzięki dopracowanej aerodynamice, w tym płaskiej podłodze), a bezpośredni układ kierowniczy sprawia, że auto jest na każde zawołanie kierowcy. Zaskoczyła mnie praca układu hamulcowego, gdyż pedał po wciśnięciu się usztywnia i trzeba go mocniej wciskać, ale widocznie tak ma być w tego typu aucie. Po liftingu zastosowano większe tarcze z przodu o średnicy 320 mm (wcześniej 296 mm).

Alpine A110 GT, choć sztywne, nie zabija na co dzień, lecz należy mieć na uwadze, że to niski samochód o ograniczonej widoczności. Także spalanie pozytywnie zaskakuje, co jest efektem niskiej masy własnej. 8 litrów przy 140 km/h na autostradzie to dobry wynik. Przy wyższych prędkościach czuć jednak lekkość auta i robi się ono niestabilne. Nie bez powodu prędkość maksymalna to 250 km/h.
Alpine A110 GT 2023 - cena i rywale
Alpine A110 GT jak każda zabawka swoje kosztuje. Zaczyna się od 329 000 zł, zaś z opcjami jego finalna cena to 371 800 zł. Głównym rywalem jest Porsche 718 Cayman kosztujące 287 000 zł, zaś za podobnie skonfigurowanego trzeba dać ok. 380 tys. zł. Alternatywą jest też Audi TTS quattro z 2-litrowym silnikiem o mocy 320 KM umieszczonym z przodu. Kosztuje ono od 296 200 zł lub BMW serii 2 M240i xDrive Coupe z 3-litrową jednostką R6 o mocy 374 KM, wycenione na 274 600 zł.
Oczywiście wszystkie te auta należy traktować jako zabawki, jednak Alpine ma najwięcej uroku i niepowtarzalnego stylu. Z kolei Porsche to najlepiej wykonana i najbardziej wyrafinowana technicznie propozycja. BMW i Audi to auta 2+2 z napędem na obie osie, a więc nieco bardziej zdroworozsądkowe, choć również zapewnią one sporo frajdy, jednak nie są tak bezpośrednie w odbiorze co Alpine czy Porsche.
Słowem podsumowania
Podsumowując Alpine A110 zyskało na liftingu, jednak wielu zmian nie widać na pierwszy rzut oka. Przekonuje ponadczasowym stylem, doskonałymi osiągami i prowadzeniem, niesamowitą wręcz frajdą i więzią, jaką tworzy z kierowcą. Kabina zapewnia wyjątkowy klimat, jednak auto nie jest nadmiernie surowe. Powiedziałbym, że jest skrojone idealnie na miarę. Oczywiście nie oferuje jakości i wyrafinowania co Porsche, ale ma swój styl i klimat, do tego jest bezpośrednie w reakcjach i znacznie lżejsze od rywala. Nie widzę jednak specjalnej różnicy między wersją GT a S. Dodam tylko, że Alpine A110 zawsze będzie produktem niszowym i w zasadzie uznaję to za zaletę, gdyż tylko dodaje to autu wyjątkowości.