Prezentacja Xpeng - G9, G6 i P7. Chińskie auta Premium już w Polsce!
Oficjalna prezentacja modeli Xpeng - G9, G6 i P7. Chińska marka Premium wjeżdża do Polski!

Już kiedyś pisałem, że połapanie się w tych wszystkich nowych chińskich markach samochodów to niezła zagadka i trzeba być ciągle na bieżąco. Nawet nie próbuję zgadywać, ile ich już jest, ale jedno jest pewne – mamy kolejnego gracza z Chin, który chce namieszać na rynku. Poznajcie markę Xpeng i jej modele G9, G6 oraz P7.
Xpeng G9 - wygodnie, komfortowo i... na bogato!



Kojarzycie taką markę Voyah? W swojej ofercie ma dwa modele w tym luksusowego SUV-a o nazwie Dream. Jest świetny, bardzo ładny, niezwykle luksusowy i świetnie wyposażony. Problem w tym… że nikt go nie kupuje. Obawiam się trochę, że podobnie może być z Xpengiem G9. A szkoda, bo już na pierwszy rzut oka widać, że jest to duży, flagowy SUV, który celuje wysoko w segment premium. Z zewnątrz auto jest spore, ale ma przy tym zgrabne, płynne linie, bez zbędnych udziwnień. Od razu rzuca się w oczy charakterystyczny dla Xpenga świecący pas z przodu, nazwany "X Robot Face", który ciągnie się przez całą szerokość auta. Główne światła są sprytnie podzielone. Tył też ma poziomą listwę LED, która podkreśla, że G9 jest szeroki. Razem z dużymi kołami tworzy to obraz solidnego, nowoczesnego auta, które bez kompleksów chce walczyć z luksusowymi elektrycznymi SUV-ami z Europy. Ambicje są więc spore, ale zweryfikuje je cena i rynek. Czas pokaże. A tymczasem…

W środku G9 też czuć klimat premium. Nie chcę sypać frazesami, ale pierwsze wrażenie jest naprawdę genialne. Kokpit jest nafaszerowany technologią, ale zaprojektowany w prostym, minimalistycznym stylu. Na środku deski rozdzielczej króluje gigantyczny, podwójny ekran – jeden dla kierowcy, drugi, panoramiczny, dla pasażera. Całością zarządza system operacyjny Xmart OS 4.0. Materiały wydają się naprawdę dobrej jakości – miękkie tworzywa, skóra Nappa, wszystko starannie złożone – robi to pozytywne wrażenie. Miejsca w kabinie jest mnóstwo, zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie, co pokazuje, że to wygodne auto dla rodziny. Fotele można ustawiać na milion sposobów, mają wentylację, podgrzewanie, a nawet masaż.




Gdy tak kręciliśmy się wokół tych aut, szczególnie topowego G9, panowała… wymowna cisza. Spoglądałem tylko na kolegów dziennikarzy i oni mieli chyba takie same myśli w głowie, jak ja. To aż w pewnym stopniu przerażające, że chińscy producenci w tak krótkim czasie byli w stanie z beznadziejnej jakości wydmuszek i produktów udających auta przejść do modeli, z których mogłyby być dumne nawet europejskie marki. Co będzie za kilka lat? Strach pomyśleć. Ale wróćmy do Xpenga G9.
Jeśli chodzi o wyposażenie, opisywana nowość to technologiczny kombajn. Na pokładzie jest zaawansowany system wspomagania jazdy XNGP drugiej generacji, który ma pozwalać na półautonomiczną jazdę w wielu sytuacjach drogowych. Tego nie sprawdziłem, bowiem jeździliśmy tylko po wyznaczonych fragmentach toru, ale na ekranie widziałem to, co do niedawna mi mocno zaimponowało – system wspomagania jazdy niemal żywcem wyjęty z Tesli. Czy działa? Jeśli tak, to czy skutecznie? Niestety na te pytania nie odpowiem, ale gdy tylko dostanę auto do testów, na pewno to sprawdzę!
Oprócz tego wnętrze zdobi m.in. system audio Dynaudio Confidence z 28 głośnikami i Dolby Atmos, który ma zapewniać dźwięk jak w kinie. Chwilę posłuchałem i co prawda nie zmieniło to mojego postrzegania świata audio w samochodach, to po raz kolejny – nawet europejska czołówka mogłaby się pod tym podpisać. O komfort dba także pneumatyczne zawieszenie i naprawdę mocno wypasiona klimatyzacja z funkcją oczyszczania powietrza. Oczywiście jest też gadający asystent głosowy "Hey Xpeng", który działał… no akurat to działało średnio, ale pewnie w najbliższym czasie pojawią się odpowiednie aktualizacje OTA.

Technicznie najważniejsza w Xpengu G9 jest platforma oparta na architekturze 800V. Pozwala ona na ultraszybkie ładowanie – producent obiecuje, że wystarczy 5 minut przy odpowiednio mocnej ładowarce (do 480 kW), żeby zyskać energię na kolejne 200 km jazdy. Super! Tylko gdzie to ładować?! W wielu miastach cieszę się, gdy mam dostęp do ładowarki 150 kW, która dodatkowo podaje mniej więcej tyle prądu, ile powinna. No ale doceniam ambicję producenta i przyszłościowe podejście. Może kiedyś będzie mi dane wykorzystać taką moc.
G9 jest dostępny z napędem na tył (RWD) lub na wszystkie koła (AWD). Mocniejsze wersje AWD są naprawdę szybkie i rozpędzają się do setki w około 3,9 sekundy, choć w takim ciężkim kolosie nie jest to moim zdaniem priorytetem. Duże baterie (do 98 kWh) mają zapewniać konkurencyjny zasięg, przekraczający 500-570 kilometrów (według WLTP, zależnie od wersji). Ale to też tylko teoretyzowanie, a konkrety poznamy dopiero po pierwszych jazdach w normalnych warunkach.
Xpeng G6 - kompaktowy i z odrobiną sportowego szyku
O ile Xpeng G9 wygląda jak wielki, luksusowy salon na kołach, tak G6 jawi się jako nieco bardziej przyziemna propozycja. Dodatkowo do oglądania była dostępna chyba najgorsza możliwa konfiguracja – czarny lakier, czarne wnętrze, choć ładne felgi. O gustach się nie dyskutuje, ale takie zestawienie nie wygląda dobrze na zdjęciach i nie pozwala uwydatnić zalet stylistyki. Tak czy inaczej, Xpeng G6 naprawdę przykuwa wzrok i może spodobać się tym, którzy lubują się w stylu coupe-SUV.





Wracając do G6, a konkretniej do jego wnętrza, w oczu rzuca się – ponownie – minimalizm i elegancja. Co prawda czarna tapicerka niespecjalnie to uwydatniła, ale widać, że wszystko skupia się wokół dużego, centralnego ekranu dotykowego (15 cali), który obsługuje większość funkcji pojazdu. Przed kierowcą znajduje się mniejszy, cyfrowy zestaw wskaźników – nic odkrywczego. Jakość materiałów jest dobra, choć być może nie na tak luksusowym poziomie jak we flagowym G9, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę pozycjonowanie modelu. Mimo sylwetki coupe, przestrzeń w kabinie, zwłaszcza nad głowami pasażerów z tyłu, wydaje się zaskakująco duża dzięki zastosowaniu nowej platformy SEPA 2.0, która optymalizuje wykorzystanie przestrzeni.




Ale to nie wszystko, bowiem wspomniana platforma, po raz pierwszy wykorzystana właśnie w mogelu G6, przynosi szereg innych korzyści, w tym integrację zaawansowanych systemów elektronicznych i możliwość implementacji najnowszej generacji systemu XNGP. Podobnie jak G9, G6 korzysta z architektury 800V, co umożliwia bardzo szybkie ładowanie (do 280 kW – wciąż nieosiągalne na większości ładowarek w Polsce), pozwalając na uzupełnienie zasięgu w krótkim czasie. A co napędza chińską nowość?
Pod maską, a konkretniej pod podłogą, może pracować jeden z kilku wariantów napędowych. W tym modelu również można wybrać odmianę z napędem na tył (RWD) albo na wszystkie koła (AWD). Są też różne baterie, a ta największa (87,5 kWh) w wersji RWD Long Range ma dawać naprawdę przyzwoity zasięg – nawet do 570 kilometrów (według WLTP). Co ciekawe, dzięki nowej platformie SEPA 2.0 i temu, że tył nadwozia jest odlewany z jednego, dużego kawałka (taki bajer zwany die-casting), G6 ma być lżejszy i sztywniejszy. To z kolei przekłada się na lepsze prowadzenie i mniejsze zużycie prądu. Wersja AWD jest przy tym całkiem zrywna – do setki potrzebuje około 4 sekund.

Ogólnie Xpeng G6 zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie po pierwszej, mocno okrojonej prezentacji. To auto, które trafia prosto w popularny segment rynku: nieźle wygląda, ma nowoczesne technologie (zwłaszcza to szybkie ładowanie 800V!), oferuje sporo miejsca w środku, a do tego konkurencyjne osiągi i zasięg. Wygląda na mocnego zawodnika wśród średniej wielkości elektrycznych SUV-ów, bo dobrze łączy styl z praktycznością i nowoczesnymi rozwiązaniami. Na torze poczułem, że chociaż jest komfortowo, to auto prowadzi się stabilnie i pewnie. Nadal jest miękko, ale na szczęście nie buja jak ponton – powinno się spodobać tym, którzy lubią czuć kontrolę nad samochodem. I znów – wszystkie wątpliwości wyjaśni cena, którą poznamy zaraz po oficjalnej polskiej prezentacji rynkowej.
Xpeng P7 - eleganckie, ale z mocno sportowym akcentem
Na koniec Xpeng P7, czyli model, który spodobał mi się najbardziej. O ile G9 imponuje przestrzenią i komfortem, G6 wydaje się najlepiej skomponowany pod rynek, tak P7 łączy w sobie cechy, które moim zdaniem są najważniejsze – dobre prowadzenie, klasyczny wygląd i ciekawe rozwiązania. To elektryczny sedan o sportowym zacięciu, który od momentu swojego debiutu był jednym z kluczowych modeli w portfolio marki. Nie jest to jakaś kompletna nowość, ale wizualnie prezentuje się świetnie.


Jest niski, szeroki, ma długą maskę i linię dachu opadającą jak w sportowym coupe – od razu widać, że ma charakter. Tak jak w innych modelach Xpenga, z przodu mamy charakterystyczny świecący pasek LED na całą szerokość, a główne reflektory są umieszczone niżej. Fajnym smaczkiem są bezramkowe drzwi i chowane klamki, które dodają nowoczesnego stylu. W zależności od wersji (na przykład Performance), P7 może mieć bardziej agresywne detale. Na pokazie stała trochę "grzeczniejsza" wersja, ale na torze dostałem auto ze znacznie ciekawszymi felgami – dobre koła potrafią tu mocno zmienić wygląd na plus. Być może trochę przesadzę, ale auto przypominało mi nieco ugrzecznioną wersję Audi A7. Wiem, zupełnie inny segment itp. ale linia tak samo ciekawa.

Tak czy inaczej Xpeng P7 nieźle wygląda także w środku. Fakt, panuje wyraźna „ekranoza”, ale cóż – taka moda. Kokpit to głównie dwa ekrany: jeden zastępuje zegary, a drugi, panoramiczny, służy do obsługi całego systemu multimedialnego Xmart OS. Jakość wykończenia jest naprawdę na wysokim poziomie, użyto przyjemnych w dotyku materiałów, fotele są dobrze wyprofilowane i fajnie trzymają na zakrętach, co pasuje do sportowego charakteru auta. Co prawda tutaj też nie mogliśmy sprawdzić auta poza zamkniętym torem, ale udało się pokonać kilka łuków z wyższą prędkością i nie czułem, że fotel za chwile wysadzi mnie ze swoich wygodnych pieleszy.



Jeśli chodzi o wyposażenie, P7 oferuje zaawansowane systemy wspomagania kierowcy, podobne do tych z modeli G9 i G6, w tym funkcje jazdy półautonomicznej XNGP. System multimedialny jest rozbudowany, ma mnóstwo funkcji online i dobrze integruje się ze smartfonem. Można też zamówić wysokiej jakości system audio (np. Dynaudio) i różne opcje personalizacji wnętrza. Nic zaskakującego, choć przy okazji opisu trzeciego modelu, muszę o czymś wspomnieć. O ile w wielu chińskich markach, które już jakiś czas temu zadebiutowały na rynku w Polsce, system info-rozrywki miał jedną zaletę – po prostu był – tak w Xpengu wszystko wydaje się na o wiele wyższym poziomie. Pamiętam pierwsze wrażenia z obcowaniem z systemami BAIC-a, Forthinga czy Omody. W skrócie – katastrofa. Wystarczy wspomnieć o braku jakiegokolwiek wsparcia dla Android Auto i/lub Apple CarPlay. Tu nie dość, że te funkcje działają bez zarzutu, to sam system jest naszpikowany opcjami nie w mniejszym stopniu, niż w Mercedesie czy BMW. Po raz kolejny – czekam na pełen test, aby porządnie to sprawdzić!

Podobnie jak powyższe modele, tak samo Xpeng P7 występuje w różnych wersjach napędu i baterii. Można wybrać napęd na tylne koła (RWD) albo mocniejsze warianty z napędem na wszystkie koła (AWD), w tym usportowioną wersję Performance. Brzmi znajomo? Tak, podobnie mamy m.in. w Tesli Model 3. Przyspieszenie najlepszych wersji P7 jest imponujące – do setki potrzebują około 4 sekund. Fakt, to nie katapulta ze wspomnianej Tesli Model 3 Performance, ale i tak jest świetnie. Zasięgi, w zależności od pojemności baterii (do około 86 kWh), mogą przekraczać 500-550 km według danych WLTP, ale jak wiadomo – zweryfikujemy to. Warto wiedzieć, że P7 bazuje na nieco starszej platformie niż G6, więc chociaż oferuje szybkie ładowanie prądem stałym (DC), to nie aż tak błyskawiczne jak modele z nowszą architekturą 800V.
Czy Xpeng podbije rynek?
Z jednej strony chińska marka ma wszystkie argumenty, aby konkurować z najpoważniejszymi graczami na rynku – świetną stylistykę, sprawnie działające systemy (wreszcie na europejskim poziomie), szeroką ofertę i naprawdę świetną jakość wykonania (nic nie trzeszczy i nic nie… śmierdzi). Z drugiej zaś, kluczowa będzie cena, bo jeśli Xpeng ma ambicje być marką premium, zapewne cena będzie wyższa, a wtedy zainteresowanie może być mniejsze. Ale czas pokaże, a my z niecierpliwością czekamy na pierwsze dłuższe testy.
AKTUALIZACJA! Ceny modeli Xpeng G9, G6 oraz P7
Wreszcie poznaliśmy oficjalne ceny dwóch z trzech zaprezentowanych modeli Xpeng na polskim rynku. Zostały one ogłoszone pod koniec marca 2025 roku przez polskiego importera. Oto jak się prezentują:
Xpeng G9 cena
- RWD Standard Range (313 KM, bateria 78,2 kWh, zasięg 460 km WLTP): od 252 900 zł
- RWD Long Range (313 KM, bateria 98 kWh, zasięg 570 km WLTP): od 269 900 zł
- AWD Performance (551 KM, bateria 98 kWh, zasięg 520 km WLTP): od 312 900 zł
Xpeng G6 cena
- RWD Standard Range (258 KM, bateria 66 kWh, zasięg 435 km WLTP): od 203 900 zł
- RWD Long Range (286 KM, bateria 87,5 kWh, zasięg 570 km WLTP): od 223 900 zł
- AWD Performance (476 KM, bateria 87,5 kWh, zasięg 550 km WLTP): od 247 900 zł
Xpeng P7 cena
- RWD Long Range (276 KM, bateria 82,7 kWh, zasięg 576 km WLTP): od 216 900 zł
- AWD Performance (473 KM, bateria 82,7 kWh, zasięg 505 km WLTP): od 241 900 zł