PREZENTACJA: Forthing, czyli miękko, łagodnie i jakby luksusowo!
Marka Forthing należy do jednego z największych koncernów motoryzacyjnych, Dongfeng Group, który w 2023 roku wyprodukował 3,5 miliona samochodów. Z czym zadebiutuje w Polsce?

Jeszcze nieco ponad rok temu mało kto spodziewał się, że pierwsze wzmianki o potencjalnych debiutach chińskich marek na polskim rynku zmienią się w prawdziwy szturm. Niektórzy wróżą, że za kilka lat 80 procent nowych aut jeżdżących po naszych drogach będzie pochodzić właśnie z Kraju Środka. Jak na tle innych prezentuje się marka Forthing? Niedawno miałem okazję bliżej poznać dwa nowe modele.
Zacznijmy od podstaw, czyli co to w ogóle za marka?


Dla większości polskich kierowców, nawet tych pasjonujących się motoryzacją, nowe chińskie marki są zupełnie nieznane. Nawet MG, które podkreśla swoje brytyjskie korzenie, ma niewiele wspólnego z Europą poza rozpoznawalnym logo. Omoda, BAIC, Seres, BYD – jeśli zapytamy o te marki, niewielu będzie je kojarzyć. Czy z marką Forthing będzie inaczej? Prawdopodobnie nie. Choć w Chinach marka odnosi ogromne sukcesy i współpracuje z gigantami takimi jak Kia czy Stellantis, w Europie zaczyna od zera.
Podczas Poznań Motorshow 2024 odbył się pierwszy, przedpremierowy pokaz marki. Nowy gracz na rynku motoryzacyjnym wzbudził ogromne zainteresowanie zarówno wśród mediów branżowych, jak i zwiedzających. W ciągu kilku dni zebrano niemal 600 zgłoszeń od osób zainteresowanych zakupem samochodu, a liczba aplikacji od kandydatów na dealerów przekroczyła 60. W kolejnych miesiącach polski dystrybutor skupił się na przygotowaniach do uruchomienia sprzedaży i inauguracji sieci dealerskiej, która na początek obejmie 20 punktów. Oficjalne otwarcie planowane jest na październik tego roku.
Marka Forthing należy do jednego z największych koncernów motoryzacyjnych, Dongfeng Group, który w 2023 roku wyprodukował 3,5 miliona samochodów. Grupa współpracuje strategicznie z firmami takimi jak Stellantis, Kia czy Nissan. W 2023 roku produkcja przekroczyła 3,5 miliona sztuk, a eksport poza Chiny wyniósł ponad 231 tysięcy sztuk. No dobrze, ale z czym Forthing debiutuje w Polsce?
Kompaktowy i sportowo nacechowany crossover T-Five…

Podczas debiutu marki Forthing w Polsce dostępne będą dwa modele z silnikami spalinowymi. Pierwszym z nich jest SUV o długości 4,6 metra - model T-FIVE w najnowszej wersji (MY2025). Wyposażony w 177-konny silnik Mitsubishi 1.5 T-GDI oraz 7-biegową skrzynię dwusprzęgłową od firmy Magna, oferuje interesujący design (niektórzy dostrzegają podobieństwo do Lamborghini Urus, choć ja musiałem mocno mrużyć oczy…) oraz bogate wyposażenie standardowe. W skład wyposażenia wchodzą m.in.: panoramiczny dach z elektrycznym otwieraniem, system kamer 360 stopni, dwa 10,25-calowe ekrany TFT, elektrycznie regulowane fotele pokryte ekoskórą, elektrycznie sterowana klapa bagażnika oraz 19-calowe felgi aluminiowe.

Co istotne, pełne wyposażenie jest dostępne w cenie podstawowej, a jedynymi opcjami dodatkowo płatnymi są kolor nadwozia oraz opcja dwukolorowego nadwozia. Od listopada dostępny będzie również moduł umożliwiający bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay i Android Auto. Widzicie podobieństwa do innych chińskich marek, takie jak brak możliwości konfiguracji (z wyjątkiem koloru)? To znaczne ułatwienie i przyspieszenie dystrybucji, ponieważ klient, który udaje się do salonu, dostaje auto bardzo szybko (zazwyczaj z puli aut dostępnych u dealera) i jeśli nie jest sztywno przywiązany do konkretnego koloru, dokonuje transakcji „od ręki”.
Ceny? Auto będzie dostępne w salonach od października w cenie 129 900 złotych.
…oraz rodzinny i zaskakująco komfortowy U-Tour

Drugi model, równie oczekiwany przez klientów, to Forthing U-Tour – przestronny mini-van o długości 4,850 mm, który nie jest pochodną samochodu dostawczego. To praktycznie wymarły gatunek i kto wie, może tego typu auta wrócą do łask? Standardowo oferowany w wersji 7-osobowej, wyróżnia się wygodnym układem siedzeń 2+2+3. Drugi rząd wyposażony jest w dwa luksusowe fotele kapitańskie z elektryczną regulacją (w zakresie długości i kąta nachylenia oparcia), a także funkcjami podgrzewania, wentylacji i masażu. Te same funkcje posiadają także przednie fotele.
Wyposażenie standardowe U-Toura obejmuje m.in.: bezkluczykowy dostęp, dwa 10,25-calowe ekrany, system kamer 360 stopni, radio DAB+, router Wi-Fi, rejestrator jazdy wbudowany w lusterko wsteczne, automatyczną klimatyzację z filtrem PM2,5 oraz nawiewy na drugi i trzeci rząd siedzeń. W samochodzie znajdziemy liczne porty USB, rozkładane stoliki w oparciach przednich foteli oraz dzieloną w proporcji 60:40 kanapę trzeciego rzędu, którą można złożyć na płasko. Po złożeniu trzeciego rzędu, przestrzeń bagażowa wzrasta do 1086 litrów.

Podobnie jak T-FIVE, U-Tour napędzany jest silnikiem benzynowym o pojemności 1,5 litra i mocy 177 KM oraz wyposażony w 7-biegową skrzynię dwusprzęgłową Magna. Cena U-Toura wynosi 149 900 PLN, a model będzie dostępny w salonach od października tego roku.
Oba modele objęte są 5-letnią gwarancją producenta z limitem 150 000 km i będą serwisowane w jednej z 20 autoryzowanych placówek w Polsce. W planach na 2026 rok jest zwiększenie liczby punktów sprzedażowo-serwisowych do 30.
Czas na przejażdżkę i pierwsze wrażenia!
Miałem okazję testować kilka chińskich samochodów i zawsze natrafiałem na pewne detale, które odbiegały od europejskich standardów. Trzeba jednak pamiętać, że podchodząc do takich modeli, jesteśmy szczególnie krytyczni i skupieni na wyłapywaniu niedociągnięć. Być może w autach znanych marek te same niedoskonałości byśmy przeoczyli. Czy Forthingi mają jakieś wady? Owszem, ale nie są to poważne usterki. Podczas krótkiej jazdy testowej, trochę na siłę, doszukałem się dwóch kwestii.
Na początek wybrałem większego U-Toura, którego wnętrze od razu mnie urzekło, przywodząc na myśl amerykańskie limuzyny i krążowniki szos. Przestronna kabina, utrzymana w stylistyce salonu, z jasną skórą, różnorodnymi fakturami i kolorami, zastosowaniem dużej ilości plastiku (imitującego drewno i marmur), ale z umiarem i smakiem. Tak na granicy kiczu i dobrego gustu. Naprawdę byłem pod wrażeniem przestronności i komfortu. Gdyby nie drażniący zapach tworzyw sztucznych, trudno byłoby się do czegoś przyczepić. Za 149 900 złotych otrzymujemy auto z wentylowanymi i podgrzewanymi fotelami nawet w drugim rzędzie! To rzadkość!
Po ruszeniu zaskoczył mnie lekki pedał gazu i wyjątkowo miękkie zawieszenie. W połączeniu z układem kierowniczym, który niemal nie przekazuje informacji zwrotnych z drogi, daje to nietypowe, ale bardzo komfortowe odczucia. Ponownie nasunęły mi się skojarzenia z amerykańskimi krążownikami szos, które pokonują trasy bez wysiłku, ale nie dostarczają kierowcy żadnych emocji.
Następnie przesiadłem się do modelu T-Five. Wrażenia były podobne – miękkie zawieszenie i lekko działający pedał gazu. Jednak mniejsze i lżejsze nadwozie dawało kierowcy większą kontrolę nad autem i nieco lepsze czucie drogi. W tym modelu zabrakło amerykańskiego klimatu z obszernymi fotelami i imitacjami drewna czy marmuru, ale trudno oczekiwać czegoś więcej od kompaktowego, rodzinnego crossovera, zwłaszcza w cenie 129 900 złotych.
Planujemy przeprowadzić dłuższe testy obu modeli, aby dokładnie sprawdzić spalanie i zachowanie w różnych warunkach. Czekamy też na informacje o planach marki, ponieważ w pierwszej połowie 2025 roku ma pojawić się nowy model elektryczny oraz wersje hybrydowe testowanych aut. Zapowiada się ciekawie, a to przecież nie ostatni debiut marki z Chin na polskiej ziemi!