Porsche Taycan 4S – pierwsze wrażenia. Nieziemskie doznania
Nie ulega wątpliwości, że w przyszłości motoryzacja będzie zdominowana przez samochody elektryczne. Nawet najbardziej prestiżowi producenci prześcigają się w prezentowaniu kolejnych modeli. Jednym z najbardziej emocjonujących samochodów elektrycznych na rynku jest Porsche Taycan, a kilkudniowa przygoda z nim tylko to potwierdziła.
Prezentując swojego pierwszego elektryka w 2019 roku Porsche wzbudziło sporo skrajnych emocji, jednak potraktowało sprawę na poważnie. Taycan przeszedł wiele testów przed wdrożeniem do produkcji, zaś po premierze spotkał się ze sporym zainteresowaniem ze strony nabywców. Jednocześnie jego właściwości jezdne i osiągi imponują fanom supersamochodów, czyniąc z niego obiekt pożądania. Nic zatem dziwnego, że byłem tak podjarany na wieść o tym, że przyjdzie mi spędzić kilka dni z elektrycznym Porsche o niesamowitych osiągach.
Porsche Taycan. Wygląda obłędnie
Już na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo futurystycznym i nowoczesnym samochodem jest Porsche Taycan. Ten mierzący blisko 5 metrów (dokładnie 4963 mm) długości sedan o łagodnie opadającej linii dachu w stylu liftbacka wyróżnia się niezwykle opływowym nadwoziem, w którym spory nacisk położono na dopracowanie aerodynamiki. Świadczą o tym chociażby same proporcje pojazdu – wysokość 1395 mm i szerokość 1966 mm przy rozstawie osi liczącym 2900 mm mówią same za siebie – to naprawdę ładny samochód. Opór powietrza zmniejszają też chowane w nadwoziu klamki niczym w Tesli. Uwagę zwraca także masywny przód z finezyjnymi reflektorami Matrix LED, których klosze sprytnie zintegrowano z wlotami powietrza chłodzącego przednie tarcze hamulcowe. Ciekawym akcentem są otwierane dotykowo klapki skrywające gniazdka do ładowania baterii. Umieszczono je po obu stronach nadwozia, na przednich nadkolach, przy czym tylko prawe przystosowano do zasilania ładowarkami o mocy powyżej 50 kW. Bardzo ładnie prezentuje się ogromny panoramiczny dach, który znakomicie doświetla wnętrze i jest seryjnie przyciemniany, dzięki czemu nie trzeba było stosować rolety. Linia nadwozia oraz kształt tylnych lamp połączonych blendą z wkomponowanym napisem PORSCHE nawiązują do innych modeli marki, zwłaszcza do Panamery. Uwagę zwracają też 20-calowe felgi o aerodynamicznym wzorze oraz mocno wystające poza obrys nadwozia lusterka. Oświetlenie Taycana robi wrażenie zwłaszcza po zmroku.

Wnętrze równie futurystyczne co nadwozie
Nim jednak ruszę, wspomnę kilka słów o kabinie niemieckiego elektryka. Jest ona niezwykle futurystyczna, chyba nawet jeszcze bardziej niż samo nadwozie. Dominują ekrany i wyświetlacze dotykowe – łącznie w kabinie testowanego Taycana były aż 4, a na liście opcji jest jeszcze jeden wyświetlacz, przewidziany dla pasażera z przodu, m.in. do obsługi sprzętu audio. W opisywanym Taycanie 4S zamiast niego był jednak panel w kolorze piano black. Ciekawy kształt ma ponad 12-calowy wyświetlacz wirtualnych zegarów z wieloma możliwościami konfiguracji. Ma on charakterystyczny, horyzontalny kształt oraz umieszczone na krańcach dotykowe przyciski do sterowania światłami oraz ustawieniami pneumatycznego zawieszenia. Poszczególne tryby wyświetlania wybiera się za pomocą przycisku i pokrętła na kierownicy, co jest wygodne. Sam kształt kierownicy również przypomina pozostałe modele Porsche. Świetnym rozwiązaniem jest umieszczone na wieńcu pokrętło do zmiany trybów pracy układu napędowego, zawieszenia czy układu kierowniczego. Pozwala ono w okamgnieniu zmienić poszczególne tryby bez odrywania rąk od kierownicy. Do wyboru mamy tryby Range, Normal, Sport, Sport Plus oraz Individual, a o ich działaniu wspomnę później. Po lewej stronie kolumny kierowniczej umieszczono przycisk do uruchamiania pojazdu, zaś po prawej wygodny joystick do obsługi trybów jazdy, przypominający rozwiązanie zastosowane w nowym Golfie czy Octavii.

Kolejny ekran jest już mi dobrze znany, bowiem mowa tu o tym obsługującym multimedia. Są one znane z innych modeli Porsche, obsługuje się je dosyć intuicyjnie, choć wszystko powierzono ekranowi dotykowemu. Reakcja na dotyk jest jednak bardzo dobra, zaś oparte na mapach Google’a grafiki nawigacji czytelne i estetyczne. Część przycisków-skrótów oraz panel sterowania klimatyzacją powędrowały na kolejny wyświetlacz, tym razem na konsoli środkowej. Pochylono go pod kątem 45 stopni, w efekcie czego jest on pod ręką, a wygodę jego użytkowania dodatkowo poprawia haptyczne sprzężenie zwrotne. Pod nim wygospodarowano jeszcze półkę z indukcyjną ładowarką do smartfona. Deskę rozdzielczą wieńczy stylowy zegarek. W podłokietniku umieszczono dwa wejścia USB-C, zaś kolejne dwa znalazły się pośrodku tylnej kanapy, w dolnej części siedziska. Wreszcie jest ostatni z wyświetlaczy, tym razem dla pasażerów drugiego rzędu, służący do obsługi klimatyzacji i podgrzewanych siedzisk kanapy.
Premium niemal na każdym kroku
Na jakość wykonania nikt nie powinien narzekać w Porsche. Rzeczywiście tak też jest w przypadku Taycana… może poza paroma drobiazgami. Deskę rozdzielczą, tunel środkowy i drzwi obito skórą, zaś fotele wykonano z wysokogatunkowej skóry Nappa w kolorze czerwonym, które świetnie pasowały do pastelowoszarego nadwozia Taycana. Wszystko jest solidnie zmontowane jak przystało na markę premium. Jedynie kratki pozbawionych suwaków nawiewów potrafiły czasem zaskrzypieć pod naciskiem, zaś obudowy słupków B wykonano z twardego i podatnego na zarysowania plastiku. Niesmak pozostawiło wykończenie bagażnika, gdyż jego górną część stanowiła niczym nieosłonięta blacha. Fotele okazały się natomiast komfortowe i dobrze trzymają ciało w zakrętach, zaś na nogi miejsca nie powinno nikomu zabraknąć w obu rzędach siedzeń. Co innego nad głowami, gdzie pasażerom siedzącym z tyłu może brakować miejsca, jeśli mają więcej niż 180 cm wzrostu. Taka już cena stylowego nadwozia. Bagażnik jest ustawny i ma pojemność 430 l, a więc porównywalną do kompaktowego SUV-a. Dodatkowo pod maską wygospodarowano schowek o pojemności 84 litrów na kable do ładowania.
Cicho, ale z kopytem!
Dobra, dość opowieści o wnętrzu, pora odpalić auto… i wsłuchać się we wszechobecną ciszę. Najpierw ruszam powoli, w trybie Normal, z dużą dozą dystansu i respektem do samochodu. Taycan 4S rozwija bowiem 530 KM w trybie Overboost (standardowo 435 KM) i korzysta z baterii o pojemności o pojemności 79,2 kWh. Dostępna jest też mocniejsza odmiana Performance rozwijająca 571 KM, wyposażona w większe baterie o pojemności 93,4 kWh. Napęd Taycana składa się z dwóch silników elekrycznych, po jednym na każdą oś. Obecny w odmianie 4S napęd na obie osie poprawia trakcję i osiągi. Żeby to sprawdzić, musiałem się jednak udać na pustą i równą drogę. Aby zwiększyć prędkość maksymalną, przy przedniej osi zastosowano dwustopniową przekładnię, a przy tylnej jednostopniową.

Przede wszystkim ciekawiła mnie procedura Launch Control. Jest ona dostępna w trybie Sport Plus i zapewnie sprint od 0 do 100 km/h w zaledwie 4 sekundy. Wówczas moment obrotowy wynosi aż 640 Nm. To naprawdę czuć. Przyspieszając Taycanem od razu pojawia się banan na twarzy, taka niczym nieskrępowana dziecięca wręcz radość. Każde dodanie gazu, zwłaszcza przy kickdownie, powoduje mocne wciśnięcie w fotel i gwałtowne przyspieszanie bez chwili zwłoki. Jeżdżąc na co dzień Taycanem lepiej używać trybu Normal ze względu na komfort i bezpieczeństwo, gdyż staje się on cywilizowanym i komfortowym samochodem, który potrafi płynnie i cicho przemieszczać się, czy to po mieście, czy też na trasie. Zresztą prędkość maksymalna wynosząca 250 km/h nie pozostawia złudzeń, że ten samochód nie boi się autostrad. Wówczas jednak zużycie prądu gwałtownie rośnie i trzeba się liczyć z zasięgiem poniżej 300 km. W cyklu mieszanym Taycan przejedzie realnie około 360 km, co nadal nie jest oszałamiającym wynikiem. Co prawda przystosowano go do ładowarek o mocy nawet 270 kW, jednak takich w Polsce nie ma. Najpopularniejsze są od Greenway’a o mocy 50 kW i wówczas czas ładowania wyniesie około 2 godzin. Z domowego gniazdka 230V natomiast musimy liczyć się z baaaaaardzo długim czasem ładowania, sięgającym nawet 40 godzin. Najlepiej mieć wallboxa lub gniazdo trójfazowe w garażu i na noc podłączać samochód.
Dobry zarówno na tor, jak i na daily
Taycan doskonale się prowadzi w zakrętach, prowadzi się jak po sznurku, a kiedy zechcemy, potrafi także w kontrolowany sposób zarzucić bokiem. Układ kierowniczy, jak przystało na Porsche, jest niezwykle precyzyjny, momentalnie przekuwając każdy ruch kierownicą w skręt kół. Jednocześnie zapewnia zaskakująco wysoki komfort jazdy, nawet w niskim ustawieniu zawieszenia. Można bowiem wybierać spośród kilku poziomów wysokości zawieszenia, także podczas jazdy. Przyzwyczaić się trzeba natomiast do charakterystyki pracy układu hamulcowego, który wymaga dość mocnego wciśnięcia pedału hamulca, by auto zaczęło hamować tak jakbyśmy tego chcieli. Jest jednak skuteczny. Jeśłi natomiast zechcemy jechać oszczędnie, możemy włączyć tryb Range zwiększający zasięg i ograniczający prędkość maksymalną do 110 km/h. Jednak nawet w trybach Range i Normal dynamika jest więcej niż dobra. Minus za konieczność każdorazowego włączania rekuperacji przy po uruchomieniu auta lub powrocie do trybu Normal i Range.

Elektromobilność kosztuje. Porsche Taycan - cena
Nie jest to jednak tania zabawa. Bazowy Porsche Taycan o mocy 408 KM i tylnym napędem kosztuje od 389 000 zł. Przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,4, zaś deklarowany przez producenta zasięg wynosi 431 km. Testowany wariant 4S to wydatek minimum 463 000 zł (408 km zasięgu według WLTP). Dopłata do większego akumulatora (Performance Plus) wynosi blisko 25 tys. zł (464 km zasięgu). Jest też Taycan GTS o mocy 598 KM, rozpędzający się od 0 do 100 km/h w 3,7 s i oferujący 435 km zasięgu. Kosztuje on od 574 000 zł. Następnym wariantem w ofercie jest Taycan Turbo o mocy 680 KM i maksymalnym momencie obrotowym 850 Nm. Przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,2 s, oferuje 452 km zasięgu i kosztuje od 662 000 zł. Gamę wieńczy topowy Turbo S rozwijający 761 KM i 1050 Nm. Rozpędza się od 0 do 100 km/h w 2,8 s i oferuje zasięg na poziomie 412 km. Kosztuje od 804 000 zł. Zarówno Taycan Turbo jak i Turbo S występują także jako uterenowione kombi Cross Turismo, wymagające dopłaty 6000 zł. Bazowy Taycan 4 Cross Turismo o mocy 476 KM kosztuje natomiast od 436 000 zł i zapewnia przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 5,1 s i zasięg 456 km. Oprócz tego jest też stylowe kombi shooting brake Sport Turismo, wymagające dopłaty 4000 zł do sedana.

W Superauto.pl znajdziecie znacznie taniej i od ręki
W ofercie Superauto.pl oferujemy Porsche Taycan w leasingu, w różnych werjach nadwozia w bogatej gamie silnikowej, zarówno 4S, jak i Turbo, a nawet Turbo S. Wszystkie są nowe i wszystkie są dostępne od ręki oraz z atrakcyjnymi upustami, wynoszącymi niekiedy 10%, a nawet 12% względem ceny katalogowej. W praktyce oznacza to niekiedy różnicę rzędu blisko 100 000 zł przy skorzystaniu z oferty Superauto.pl.
Porsche Taycan 4S - podsumowanie
Podsumowując, Porsche stworzyło kolejny świetny samochód. Mimo napędu elektrycznego Taycan zachował sportowe DNA marki i zapewnia doskonałe osiągi, niesamowitą wręcz przyjemność z jazdy i poczucie zespolenia kierowcy z pojazdem co najmniej na równie wysokim poziomie co spalinowe modele. Jednocześnie napęd elektryczny sprawia, że jakakolwiek zwłoka na dodanie gazu odeszła do lamusa. Taycan 4S jest dobrym samochodem na co dzień – wystarczająco praktycznym i komfortowym, a jednocześnie świetnie nadającym się do szaleństw na torze… O ile oczywiście będziemy mieli dostęp do ładowarki. Samochód nadal ma ograniczenia samochodów elektrycznych w postaci przeciętnego zasięgu czy długiego czasu ładowania. Taycan sprawdzi się jako alternatywa dla Panamery pod warunkiem, że będziemy mieli osobny samochód spalinowy lub hybrydowy w trasy. Z drugiej zaś strony Porsche Taycan może wręcz uchodzić za alternatywę dla supersamochodów – mimo wysokiej masy zdumiewa lekkością i precyzją prowadzenia, a jego osiągi sprawiają, że włos jeży się na głowie… Zapomniałbym też wspomnieć, że wygląda obłędnie. Poprzez Taycana Porsche już dziś daje nam możliwość obcowania z fascynującą przyszłością.

