PIERWSZA JAZDA: Nowy Fiat 600e 54 kWh 156 KM
Nowy Fiat? Ale taki zupełnie nowy? Nie lifting? Nowa wersja, kolor, opcja? Tak! To nie zdarza się zbyt często, ale tym razem to nie plotka.

Włosi niespecjalnie śpieszą się z nowymi modelami, a każda premiera to nie lada gratka. Dlatego też nie mogłem odmówić wizyty w Turynie, w fabryce Fiata, by przejechać się nowym (zupełnie!) Fiatem 600e. Jak było? Pysznie!
Fiat 600e. Kusi z zewnątrz, kusi w środku!

Więc w czym problem? A kto powiedział, że jest jakiś problem? Nie ma, ale… Mamy globalizację, a globalizację uwielbia koncern Stellantis, który posiada kilka modeli technicznie bliźniaczych, ale stylistycznie (na szczęście) mocno się od siebie różniących. Przejdźmy jednak do rzeczy i zacznijmy od wyglądu zewnętrznego i wnętrza. Tak, nie oszukujmy się, bez wahania możemy 600e porównywać do Jeepa Avengera. Oba auta dzielą wiele podzespołów, elementów oraz co oczywiste – płytę podłogową i napęd. Ale jak Włosi sobie z tym poradzili? No cóż – niemal koncertowo.


Trzeba jednak zauważyć, że chociaż istnieje wiele podobieństw wewnątrz, co zostanie omówione w kolejnym akapicie, włoska propozycja znacząco różni się od wersji "amerykańskiej" pod względem wyglądu zewnętrznego. Włosi nie starali się tu szokować ani nie przeprowadzali eksperymentów stylistycznych. Być może to może nieco rozczarowujące, ale z drugiej strony, jeśli ktoś poszukuje włoskiego charakteru w tym samochodzie, bez trudu go odnajdzie. Podwójne światła z okrągłym podpisem LED, łagodne kształty, ciekawe akcenty i stylistyczne smaczki (choć jest ich mniej niż w Jeepie) tworzą naprawdę przyjemny dla oka klimat. Auto jest wyraźnie większe od elektrycznej 500-tki, ale zachowuje wiele nawiązań do tego modelu, i te dwa pojazdy, pomimo że na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo różne, doskonale się uzupełniają. Szkoda, że oferta Fiata jest tak skromna…
Nowy Fiat 600e - wnętrze
Wewnątrz również panuje bardzo przyjemna atmosfera, choć charakterystycznych włoskich elementów jest znacznie mniej. Znajdziemy tu fotele z wytłoczonymi logotypami „FIAT”, sporo zaokrąglonych kształtów i łagodnych linii, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że wiele elementów przypomina te z Jeepa Avengera. Jednakże, zamiast kanciastych detali, tutaj mamy zaokrąglone, chociaż ulokowane w tych samych miejscach. Warto porównać wnętrza modelu 600e i Avengera na dwóch zdjęciach - są podobne, ale jednak istnieją subtelne różnice. Włosi postanowili wykorzystać pewne elementy projektu Jeepa, zachowując świetnie zaprojektowane, praktyczne i imponująco pojemne schowki w konsoli środkowej, z estetyczną, magnetyczną roletką, choć zrezygnowali z półeczki biegnącej przez część deski rozdzielczej przed pasażerem. Zamiast podświetlenia w rogach, mamy listwę LED biegnącą subtelnie przez całą szerokość, nad wirtualnymi zegarami z kolei zagościł znany z modeli 500 okrągły daszek. Te same przyciski, panel klimatyzacji, kierownica i kilka innych elementów - to oczywiste w przypadku modeli w obrębie koncernu. Reasumując, wnętrze może wydawać się podobne, ale klimat jest znacznie różny, a muszę przyznać, że spędzanie czasu w 600e było bardzo przyjemne.


Przy okazji wypada porównać wymiary 600e i Avengera. Fiat 600e mierzy 4171 mm długości, 1781 mm szerokości i 1523 mm wysokości. Dla porównania Jeep Avenger ma 4084 mm długości, 1776 mm szerokości i 1528 mm wysokości. Bagażnik? Zdaniem producenta, jest to 360 litrów. Wystarczająco jak na ten segment.

Fiat 600e. Idealne warunki pogodowe? Rewelacyjny zasięg!

Pierwsze jazdy testowe Fiatem 600e odbyły się na dystansie nieco ponad 100 kilometrów głównie w okolicach Turynu. Ruszaliśmy z fabryki Lingotto, więc musieliśmy przebić się przez turyńskie korki, a następnie skorzystać z krótkiego odcinka autostrady, aby zjechać na boczne drogi, które wiły się w górach, przez senne włoskie miasteczka, polany etc. Pogoda była idealna, słonecznie, temperatura około 20 stopni Celsjusza, a więc optymalna do jazdy elektrykiem. Czy to pomogło? Oj tak, ale o tym za chwilę.
W sumie nie miałem wielkich oczekiwań co do doświadczeń z jazdy Fiatem 600e. Nie spodziewałem się też, że jazda testowa będzie jakoś szczególnie emocjonująca, dlatego być może po pokonaniu odcinka testowego, byłem pozytywnie zaskoczony! Ale zacznijmy od suchych faktów - do napędu wykorzystano udoskonalony napęd elektryczny koncernu Stellantis, czyli jednostkę napędową o mocy 156 KM i momencie obrotowym 260 Nm. Tak, to ten sam silnik, który znajduje się w Jeepie Avengerze, a wkrótce pojawi się również w modelach Citroen e-C4 i e-C4 X, itp. Akumulator trakcyjny ma nieco większą pojemność, wynoszącą 54 kWh, i według producenta, powinien zapewnić zasięg nawet do 600 kilometrów w cyklu miejskim (wg. WLTP) oraz nieco ponad 400 kilometrów w trybie mieszanym. Czy to realne? Osiągnięcie takiego wyniku może być trudne, ale możliwe! Nawet jeśli uzyskanie 500 kilometrów bez specjalnych oszczędności, czyli wyłączenia wszystkich energochłonnych urządzeń i liczenia na idealne warunki pogodowe, jest do osiągnięcia, to i tak nie ma powodów do narzekań.

Co więcej, podczas jazdy testowej w dość pagórkowatym terenie, po wiejskich drogach i przez małe miasteczka, choć jechałem raczej spokojnie i nie koncentrowałem się na oszczędzaniu energii, średnie zużycie energii wynosiło zaledwie nieco ponad 14 kWh/100 km. To naprawdę przyzwoity wynik. Wierzę nawet, że można by go jeszcze poprawić o 1-2 kWh/100 km przy wyłączeniu z klimatyzacji i radia. Jestem bardzo ciekaw, jakie wyniki uda się osiągnąć na naszych stosunkowo płaskich mazowieckich drogach.
Napęd był miłym zaskoczeniem, ale czy jeszcze coś przyciągnęło moją uwagę? Poza satysfakcjonującym poziomem wyciszenia, zwróciłem uwagę na zawieszenie oraz układ kierowniczy. Producent podkreślał, że zawieszenie zostało dostrojone tak, aby doskonale radzić sobie z wybieraniem nierówności zarówno w mieście, jak i poza nim. Mowa o progach zwalniających, zniszczonych nawierzchniach, lekkim szutrze, nierównym asfalcie na osiedlowych uliczkach itp. O ile nierówności poprzeczne były absorbowane dość przeciętnie, co skutkowało nieco nieprzyjemnym podskakiwaniem auta, to wszystkie pozostałe dziury i niedoskonałości nawierzchni były świetnie wybierane. Oczywiście były wyczuwalne, ale dzięki dość miękkiemu zawieszeniu i oponom o przyzwoitym profilu, Fiat 600e radził sobie z nimi bardzo sprawnie i, co ważniejsze, bez nadmiernego hałasu.
Naturalnie układ kierowniczy jest intensywnie wspomagany i przekazuje niewiele informacji na temat nawierzchni kierowcy. Odczucie tekstury drogi było bardziej wyczuwalne przez inne części ciała spoczywające na fotelu. Niemniej jednak, Fiat 600e reagował przyjemnie na moje polecenia, wchodząc w zakręty z lekkim przechyłem i włoską gracją. Dla tych, którzy preferują relaksującą przejażdżkę zamiast sportowych emocji, 600e będzie doskonałym wyborem. Oczywiście napęd elektryczny zapewnia odpowiednią dynamikę i w trybie Sport pozwala osiągnąć 100 km/h w 9 sekund, ale nie to jest głównym powodem, dla którego wybiera się elektrycznego "Seicento".
Fiat 600e. Ceny i wyposażenie?

Jaka będzie cena Fiata 600e? Tego dowiemy się wkrótce, ale biorąc pod uwagę fakt, że na rynku od pewnego czasu dostępny jest Jeep Avenger (w cenie od 185 700 złotych za podstawową wersję elektryczną), a Fiat od razu podkreśla, że auto zostanie wprowadzone na rynek w dobrze wyposażonej wersji startowej, możemy spodziewać się ceny z zakresu od 180 000 do 190 000 złotych. Nowa 600-tka będzie dostępna w dwóch odmianach wyposażenia, tj. w nieco skromniejszej wersji (RED), znanej już m.in. z Fiata 500e, oraz w topowej wersji La Prima, którą producent opisuje tak, że: „…oferuje 100% stylu, technologii i komfortu, aby zapewnić wciągające doświadczenie włoskiego Dolce Vita. Model jest dostępny w 4 różnych kolorach przywołujących na myśl włoskie piękno i naturalne krajobrazy tego kraju: Pomarańczowy Sun of Italy, Niebieski Sky of Italy, Beżowy Earth of Italy oraz Turkusowy Sea of Italy.”
Podsumowanie
Moje pierwsze wrażenia z jazdy Fiatem 600e są bardzo pozytywne, a nadzieje na przyszłość tego modelu - pełne optymizmu. Oczywiście, kluczowym czynnikiem pozostaje cena, której jeszcze nie znamy, ale na podstawie obecnej oferty, również Jeepa, możemy dokładniej ją oszacować. Bez wątpienia nie będzie to auto budżetowe. To jest pewne. Mimo tego, z niecierpliwością oczekuję pojawienia się tego pojazdu w naszym kraju i równie intensywnie wyczekuję więcej szczegółów oraz możliwości przetestowania tej nowej hybrydy, która zapowiada się bardzo interesująco!