PIERWSZA JAZDA: Hyundai Inster Long Range 49 kWh 115 KM
Hyundai Inster choć mały ma olbrzymi potencjał. Do miasta na co dzień, ale i na weekendowy biwak w formie mini-kamper.

Nowy Hyundai Inster właśnie pojawił się w Polsce! Chce powalczyć na coraz gorętszym rynku miejskich samochodów na prąd. Jakie są nasze pierwsze wrażenia po jazdach testowych w okolicach Pragi? Całkiem pozytywne!
Jak wygląda Hyundai Inster? Jest… ekscentryczny!


Z Insterem jest trochę jak z innymi modelami Hyundaia z elektrycznego portfolio. Jednym się podoba, bo jest jakiś, inni kręcą nosem i bredzą coś o braku gustu czy klasy. Moim zdaniem nowy Hyundai Inster naprawdę ma swój styl i wyróżnia się na ulicy. Jeśli ktoś szuka czegoś oryginalnego do miasta, Inster jest odpowiednią propozycją. Moim zdaniem miejski samochód powinien mieć "to coś", żeby nie ginąć w tłumie nudnych aut do przemieszczania się z punktu A do B. Jeśli komuś się wydaje, że coś podobnego kiedyś widział, to… ma racje. Wystarczy wspomnieć Suzuki Ignis, a w głowie od razu robi się jaśniej. Oba modele mają podobne gabaryty i wizualny klimat. Inster to niezwykle kompaktowy, można powiedzieć filigranowy crossover, który swoim śmiałym designem dobrze wpisuje się w miejski klimat. Mimo że jest mały, nawiązuje do większych elektryków Hyundaia charakterystycznymi, pikselowymi światłami LED. Ten motyw pojawia się w światłach dziennych, kierunkowskazach i tylnych lampach – to znak rozpoznawczy elektrycznej rodziny Hyundaia. Co prawda brak w nim spalinowego silnika (a szkoda!) czy też napędu na cztery koła, ale jeśli ktoś szuka nieco terenowego stylu, znajdą go w topowych odmianach Cross. Przy okazji zwrócę jeszcze uwagę na felgi. Te bazowe, wyglądają kiepsko, natomiast 17-calowe – świetnie, ale jest pewien problem. Nie miałem okazji jeździć wersją z 17-tkami, ale koledzy dziennikarze wspominali, że trochę cierpi na tym komfort jazdy. Trzeba zatem wybierać, pomiędzy stylem i wygodą. Ja bym poszedł pod prąd i wybrał wersję z bazowymi felgami, natomiast tuż po zakupie zamówił coś we własnym stylu i najlepiej w rozmiarze 16 cali.
Mały na zewnątrz, ale wielki w środku?
Wiem, że to dość oklepany frazes, ale w przypadku Instera sprawdza się idealnie. Koreańska nowość mierzy 382,5 cm długości, 161 cm szerokości i od 157,5 do 161,4 cm wysokości (zależnie od wersji). Rozstaw osi wynosi 258 cm, co przy tej długości całkowitej zapowiada sporą przestronność wnętrza – istotny atut w tej klasie pojazdów. Ale skończmy te dywagacje i sprawdźmy wreszcie, co oferuje Inster we wnętrzu!


A to naprawdę jest zaskakujące. Początek jest co prawda dość banalny, bo witają nas dwa spore ekrany po 10,25 cala każdy. Jeden zastępuje tradycyjne zegary, a drugi, dotykowy, służy do obsługi multimediów i ustawień auta. Co fajne, mimo tych ekranów, Hyundai zostawił na wierzchu normalne przyciski i pokrętła do klimatyzacji i innych ważnych funkcji. Panel być może nie jest specjalnie urodziwy, ale wygodny i prosty w obsłudze. To wyraźny ukłon w stronę tych, którzy wolą fizyczne sterowanie i nie lubią ciągle stukać w ekran podczas jazdy. Jak dla mnie – bomba!


Jeśli chodzi o materiały, to dominują twarde plastiki. Cóż, w tej cenie trudno oczekiwać luksusów klasy premium, więc jest to zrozumiałe. Mimo wszystko, plastiki mają przyjemne dla oka faktury, a w kilku kluczowych miejscach, tam gdzie najczęściej dotykamy, zastosowano nawet miękkie wykończenie. Miejsca jest niewiele więc to miłe, że podczas jazdy moje kolano nie obija się ciągle o twardy boczek drzwi. Mały minusik za twardy podłokietnik na drzwiach – trochę szkoda, zwłaszcza że wspomniany panel obok, o który może opierać się kolano, jest akurat miękki.
Czy Hyundai Inster sprawdzi się jako… kamper?
Odpowiedź brzmi – tak! No może trochę przesadzam, bo we wnętrzu nie znajdziemy kompletu szafek, stolika, kuchenki czy prysznica, ale kilka rozwiązań sprawia, że Inster sprawdzi się na biwaku nie tylko jako źródło energii dzięki V2L (o tym za chwilę), ale również za sprawą składanych oparć kanapy i foteli. Ale po kolei.

Chociaż Inster jest zarejestrowany tylko na cztery osoby, to w środku miejsca jest naprawdę sporo, szczególnie nad głową i na nogi dla pasażerów z tyłu. Płaska podłoga dodatkowo potęguje wrażenie przestronności. Największym hitem jest jednak elastyczność wnętrza: tylne siedzenia (standard od wersji Modern) można osobno przesuwać i regulować kąt ich oparć. O ile po przesunięciu kanapy do tyłu w bagażniku zmieszczą się co najwyżej niewielkie zakupy i/lub kilka małych plecaków, tak po przesunięciu siedzisk do przodu zyskamy naprawdę sporo przestrzeni. Jego pojemność możemy regulować od 238 do 381 litrów. Po złożeniu oparć otrzymamy aż 1059 litrów! Podróżowanie w 2-3 osoby to już w ogóle „pełen komfort”, bo po złożeniu oparć (dzielone 50:50) mamy płaską podłogę. Szkoda tylko, że z przodu nie udało się wygospodarować trochę miejsca w postaci tzw. frunka. Ale jest inny ciekawy patent!


Wszystkie fotele, łącznie z przednim pasażera, da się złożyć na płasko. W ten sposób tworzy się całkiem spora przestrzeń do spania – około 200 na 100 cm! Ta opcja sprawia, że Inster może być fajnym kompanem na szybki biwak, zwłaszcza w wersji Cross z dodatkowym bagażnikiem dachowym. Oprócz tego potencjał "biwakowy" zwiększa też funkcja V2L. Dzięki niej można podłączyć do samochodu zwykłe urządzenia elektryczne (laptop, czajnik, lampkę, lodówkę – ogranicza nas wyobraźnia) o mocy do 3,6 kW, korzystając z energii zgromadzonej w akumulatorze auta. Mały Hyundai zamienia się wtedy w prawdziwego mikro-kampera! Ja już oczami wyobraźni widzę zapakowany bagażnik dachowy i część bagażnika w środku, a następnie rozbijanie biwaku z dwoma namiotami zewnętrznymi, materacem w środku, rozwiniętym ekranem i projektorem podłączonym do zasilania Instera. Do tego grill, napoje z lodówki i mógłbym tak trwać przez tydzień… lub dzień. Zależy jak długo by wytrzymała bateria.
Wrażenia z jazdy
Do testów otrzymaliśmy rzecz jasna topową wersję napędową tj. Long Range z silnikiem o mocy 115 KM i momencie obrotowym 147 Nm, z akumulatorem o pojemności 49 kWh (netto). Teoretycznie wersja ta oferuje zasięg WLTP od 350 do 370 km (w zależności od rozmiaru kół), czyli całkiem nieźle, jak na takie auto. Przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje 10.6 sekundy, a prędkość maksymalna to 150 km/h. Maksymalna moc ładowania DC wynosi 85 kW. Moim zdaniem – wszystkie się tu spina. Początkowo miałem obawy co do zasięgu, a gdy ruszyliśmy w drogę komputer pokładowy początkowo pokazywał wartości w okolicy 20-22 kWh/100 km. No nie wyglądało to dobrze, ale gdy system się „ogarnął” i temperatura we wnętrzu się ustabilizowała, zużycie zaczęło szybko spadać. Po ponad 150-kilometrowej podróży wyszło 11 kWh/100 km. Moim zdaniem – świetny wynik!
A jak Hyundai Inster zachowuje się na drodze? Pomijając wspomnianą już przestronność wnętrza, auto oferuje bardzo przyjemne wrażenia z jazdy. Zawieszenie ma nieco twardszą charakterystykę, a na zakrętach można wyczuć przechyły nadwozia, jednak wszystko mieści się w akceptowalnych granicach. Co ważne, układ jezdny zaskakująco dobrze radzi sobie z nierównościami, zapewniając przy tym dobrą stabilność. Największym pozytywnym zaskoczeniem jest jednak poziom wyciszenia kabiny oraz kultura pracy zawieszenia – aspekty, na których często oszczędza się w segmencie A. Pod tym względem Inster naprawdę imponuje i sprawia wrażenie bardziej dojrzałego samochodu.
Hyundai Inster w Polsce - cena i wersje wyposażenia
No dobrze, ale ile kosztuje Hyundai Inster i czy to dobra propozycja? Jak zwykle – to zależy, ale po kolei. Nowy Hyundai Inster startuje w Polsce z promocyjnymi cenami od 99 900 zł za bazową wersję Pure. Ma ona silnik 97 KM (bateria 42 kWh) i już całkiem niezłe wyposażenie, w tym dwa duże ekrany, automatyczną klimę czy kamerę cofania. Idąc wyżej, wersja Modern (od 108 900 zł) dodaje więcej komfortu (np. alufelgi, lepsze czujniki, przesuwaną kanapę) i pozwala wybrać mocniejszy silnik 115 KM z większą baterią 49 kWh. Ta mocniejsza opcja jest jedyną dostępną w wyższych wersjach.
Dla fanów technologii jest wariant Smart (od 131 900 zł), który dorzuca m.in. przednie LEDy, kamery 360 stopni, pompę ciepła, podgrzewane fotele czy funkcję V2L (możliwość zasilania urządzeń z auta). Jeśli jednak ktoś woli terenowy styl, są wersje Cross (od 126 900 zł) ze specjalnymi 17-calowymi felgami i pakietem stylistycznym oraz Cross Smart (od 143 900 zł), która łączy wygląd Crossa z pełnym wypasem Smarta i dodaje kosz dachowy. No i właśnie taką wersję chętnie bym widział u siebie w garażu, ale… po doposażeniu w kilka opcji dodatkowych, na cenniku pojawia się kwota blisko 160 000 złotych. Co prawda bez dopłat, ale mimo wszystko taka kwota działa na wyobraźnię. I pomyśleć, że w okolicach 150 000 złotych dostaniemy topową, hybrydową Dacie Bigster.
Hyundai Inster - czy warto?
Hyundai Inster to mocny i warty uwagi gracz w segmencie miejskich elektryków w Polsce, oferujący zaskakująco przestronne i praktyczne wnętrze w kompaktowym nadwoziu, wydajny napęd z funkcją V2L oraz bogate wyposażenie. Szeroki wybór wersji pozwala dopasować go do różnych potrzeb, ale to też pewna pułapka. Wersja Cross Smart jest bardzo fajna i ciekawa, ale jej cena – jak za auto tych gabarytów – niebezpiecznie zbliża się do granic absurdu. Jeśli jednak ktoś nie ma ambicji jeździć aż tak interesującą wersją i zadowoli się czymś normalnym, w okolicach 120 000 złotych (bez dopłat) wejdzie w posiadanie jednego z najciekawszych przedstawicieli tego segmentu.