[PIERWSZA JAZDA]: Citroën C5 Aircross. Francuski latający dywan
Nowy Citroën C5 Aircross jest prezentowany jako auto stawiające na komfort i relaks, w kontrze do trendu twardych zawieszeń typowych dla sportowych samochodów. Test na Majorce utwierdził mnie w przekonaniu, że podróż ma być terapią, a nie wyścigiem
- Sylwetka po liftingu stała się bardziej muskularna i napięta, osadzona na nowej platformie Stellantis STLA Medium. Zwrócono uwagę na poprawioną aerodynamikę (SCx z 0,84 do 0,75) oraz długi rozstaw osi (2784 mm). Z przodu wyróżnia się nowe logo i reflektory Citroën Matrix LED, a z tyłu trójwymiarowe lampy "Citroën Light Wings".
- Wnętrze (C-Zen Lounge): Kabina przypomina przytulny salon. Kluczową innowacją są fotele Advanced Comfort z 15 mm pianki o zróżnicowanej gęstości, oferujące wyjątkowy komfort, rzadki w tej klasie. Centralny punkt to 13-calowy pionowy ekran "Waterfall Screen".
- System z progresywnymi ogranicznikami hydraulicznymi zapewnia legendarny "efekt latającego dywanu", skutecznie pochłaniając nierówności. Samochód zmusza do spokojnej, płynnej jazdy.
- Model oferowany jest w dwóch wersjach silnikowych - ë-C5 Aircross Long Range (213 KM) z baterią 73 kWh oferuje deklarowany zasięg do 520 km, co eliminuje lęk przed ładowarkami, atomiast hybryda plug in o mocy 195 KM oferuje 95 km zasięgu na samym prądzie, co ejst rozsądnym kompromisem na codzień.
- Nowy C5 Aircross to dojrzała konstrukcja, która nie udaje sportowca. Cena bazowa (miękka hybryda 1.2 Hybrid 145 KM) startuje od 132 900 zł, co czyni go świetną ofertą i potencjalną alternatywą dla modeli Dacia. Nawet podstawowa wersja YOU oferuje kluczowe elementy komfortu. Autor podsumowuje, że Citroën stworzył auto dające pozwolenie na relaks, co jest jego najbardziej luksusową cechą na dzisiejszym rynku.
Są producenci, którzy od dekad próbują nas przekonać, że najważniejszy jest czas okrążenia na torze Nürburgring, a zawieszenie twarde jak deska to szczyt inżynieryjnej doskonałości. A potem jest Citroën. Francuska marka, która od zawsze miała te germańskie obsesje w głębokim poważaniu i z uporem maniaka powtarzała, że najważniejszy jest komfort. I ja się z tym zgadzam. Metryki nie oszukam i coraz bardziej doceniam komfort niż szpan na co dzień. Po teście nowego Citroëna C5 Aircross utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Ma być komfortowo, nieśpiesznie, dostojnie i z przeświadczeniem, że nikomu niczego nie musimy udowadniać. To dziedzictwo modeli DS, CX czy XM, które unosiły się nad drogą na swojej hydropneumatyce, czyniąc z podróży doświadczenie niemal lewitacji. Jasne, lubię czasem wybrać się na tor jakimś sportowym autem, poszaleć, zedrzeć kilka milimetrów gumy z opon, ochłonąć i wrócić w spokoju do domu. Wtedy auto sportowe o absurdalnych osiągach i nastawach zawieszenia się sprawdzi, ale na co dzień? A komu to potrzebne. I tu wjeżdża najnowszy model Citroëna, czyli kolejna generacja C5 Aircross. To samochód, który nie jest po prostu wygodny. To jeżdżąca manifestacja filozofii, że podróż nie jest wyścigiem, a formą terapii. I po kilku godzinach spędzonych za jego kierownicą podczas pierwszych jazd na malowniczej Majorce, muszę przyznać – to terapia, która działa.
Citroen C5 Aircross - odświeżony design nadwozia
Zapomnijcie o poprzedniku, który wyglądał jak miły, napompowany pączek, szczególnie przed liftingiem. Swoją drogą lifting poprzedniej generacji był nieudany i kompletnie pozbawił C5 Aircross stylu i charakteru. Nowy C5 Aircross przeszedł na surową dietę i zaczął chodzić na siłownię. Sylwetka, osadzona na nowej, wszechstronnej platformie Stellantis STLA Medium, stała się bardziej napięta, wyrazista i muskularna. Dłuższy rozstaw osi (imponujące 2784 mm) i wielkie, nawet 20-calowe koła sprawiają, że auto wreszcie wygląda na drodze pewnie i dostojnie, a nie jak przerośnięty hatchback. Projektanci z dumą opowiadają o setkach godzin spędzonych w tunelu aerodynamicznym, co pozwoliło poprawić współczynnik SCx z 0,84 do 0,75. To nie są tylko puste liczby – przekłada się to na dodatkowe 30 km zasięgu na autostradzie w wersji elektrycznej i, co równie ważne, niższy poziom hałasu w kabinie. Muszę przyznać, że to działa i gdyby zastosowano nieco lepsze wyciszenie nadkoli i popracowano nad szumem wokół lusterek, byłoby aż nadto dobrze. No ale idealnie być nie może, więc idźmy dalej.

Przód z dumą eksponuje nowe (a raczej stare, sprzed kilkudziesięciu lat), owalne logo marki, wkomponowane w elegancki, czarny pas łączący smukłe reflektory Citroën Matrix LED. Nowa, trójpunktowa sygnatura świetlna nadaje autu nowoczesny i technologiczny wygląd, tworząc spójny wizerunek z resztą gamy. Ale prawdziwy popis to tył. Spektakularne, trójwymiarowe lampy "Citroën Light Wings" nie tylko tworzą unikalny wzór, ale wystają poza obrys nadwozia, aktywnie kierując strugą powietrza i poprawiając aerodynamikę. To jeden z tych detali, które kochamy we francuskich autach – ktoś miał odwagę połączyć piękną formę z realną funkcją. Całość można personalizować za pomocą wymiennych, kolorowych klipsów, co jest miłym dodatkiem w świecie, gdzie większość aut jest szara lub czarna. Już na pierwszych zdjęciach auto mi się spodobało i muszę przyznać, że na żywo robi równie dobre wrażenie. Nie jest na wskroś francuskim stylistycznym wynalazkiem, ale charakterystycznego klimatu mu nie brakuje. Podoba mi się!
Wnętrze Citroen C5 Aircross - C-Zen Lounge, czyli wygodnie i komfortowo jak w salonie
Prawdziwa rewolucja dokonała się jednak w środku. Zgodnie z koncepcją C-Zen Lounge, kabina wita nas atmosferą nowoczesnego, przytulnego salonu. Pozioma, szeroka deska rozdzielcza "Sofa Design" pokryta jest miękką w dotyku tkaniną, która płynnie przechodzi na boczki drzwi. W połączeniu z ambientowym oświetleniem w ośmiu kolorach, tworzy to niezwykle przyjemny, otulający kokon, który skutecznie izoluje od zgiełku świata zewnętrznego. Oczywiście, księgowi musieli gdzieś postawić na swoim, więc w wyższych partiach drzwi znajdziemy twardy plastik, ale Citroën odwdzięcza się za to, oferując w opcji wentylację i masaż foteli, co w tej klasie jest rzadkością. Jeździłem wersją z jasną i ciemną tapicerką i o ile jaśniejsza wersja robi bardzo przyjemne wrażenie, tak w ciemniejszej odmianie czułem się jak… w tańszym krewnym z Niemiec. No niespecjalnie to wyglądało i traciło styl.

Centralnym punktem kokpitu jest imponujący, 13-calowy, pionowy ekran dotykowy "Waterfall Screen". Jego projekt sprawia, że zdaje się on "spływać" w kierunku konsoli centralnej, a obsługa jest zaskakująco intuicyjna, z dedykowanymi skrótami i logicznym (jak na francuski wymysł) menu. Uzupełnia go 10-calowy cyfrowy zestaw wskaźników oraz duży, kolorowy wyświetlacz Head-Up. Ale absolutnym mistrzostwem są fotele Advanced Comfort nowej generacji. Dzięki zastosowaniu grubej (15 mm) pianki o zróżnicowanej gęstości – twardszej w głębi dla podparcia i miękkiej na powierzchni dla komfortu – zapewniają one wygodę porównywalną z ulubionym fotelem z IKEI. Nowością są pneumatycznie regulowane podparcia boczne, które dopasowują się do sylwetki. To komfort, jakiego w tej klasie i cenie po prostu nie ma nikt inny i muszę przyznać, że Citroën przeprowadził frontalny odwet na chińskich producentach. Jeśli dodadzą do tego odpowiednią kampanię reklamową oraz politykę rabatów i zachęt, może to być jeden z (mam nadzieję) coraz częstszych zrywów europejskiej motoryzacji.
Citroen C5 Aircross - wrażenia z jazdy
Majorka okazała się idealnym poligonem testowym dla zawieszenia Citroën Advanced Comfort z Progresywnymi Ogranicznikami Hydraulicznymi (tak to sobie wymyślili i stosują m.in. w modelu C4). To sprytny system, który działa jak dwa amortyzatory w jednym – jeden dla małych nierówności, a drugi dla dużych, co eliminuje nieprzyjemne dobijanie. Niezależnie od tego, czy poruszaliśmy się po gładkich nadmorskich bulwarach, czy wspinaliśmy się po wyboistych, górskich serpentynach, C5 Aircross pochłaniał wszelkie nierówności z niewiarygodną gracją. Obiecany "efekt latającego dywanu" nie jest marketingowym bełkotem – to auto naprawdę zdaje się unosić nad asfaltem. O ile oczywiście nie jest przesadnie przeorany dziurami, bo na takich drogach nawet Maybach sobie nie radzi. Większa dziura zawsze oznacza spory wstrząs, ale to nie oznacza, że jest źle. Wręcz przeciwnie. Jest rewelacyjnie i jazda jest naprawdę przyjemna. Trochę się skrzywiłem, gdy na konferencji przedstawiciel marki mówił o „frajdzie z jazdy po krętych drogach”. Tak, na pewno, szczególnie po obiedzie…
No i podczas jazd testowych to się sprawdziło. Próba szybkiego pokonania zakrętu w tym aucie przypomina próbę tańczenia walca na pokładzie transatlantyku podczas sztormu. Da się, ale wygląda to głupio i mija się z celem. Ten samochód swoją naturą zmusza do relaksu, do zdjęcia nogi z gazu i czerpania przyjemności z płynnej, spokojnej jazdy, a nie szybkiego pokonywania zakrętów. Zresztą podczas jazdy doszedłem do wniosku, że tryb jazdy o nazwie „Sport” jest kompletnie nie na miejscu. Powinien się nazywać „Dynamic”, choć to też na wyrost. Najlepiej po prostu: „Jesteś pewien, że się spieszysz?”
Najwięcej czasu spędziliśmy za kierownicą w pełni elektrycznej wersji ë-C5 Aircross Long Range o mocy 213 KM, z przyzwoitą baterią 73 kWh netto. Deklarowany zasięg do 520 km to wartość, która wreszcie uwalnia od nerwowego planowania trasy wokół ładowarek. Auto porusza się w absolutnej ciszy, a niemal natychmiastowa reakcja (no dobrze, z lekką zwłoką, jak to w elektrykach Stellantis) na gaz sprawia, że wyprzedzanie jest dziecinnie proste. Ciekawą alternatywą jest hybryda plug-in o mocy 195 KM. Bateria 17,8 kWh pozwala na przejechanie w trybie elektrycznym około 95 kilometrów. To rozsądny wybór dla tych, którzy wciąż mają lęk separacyjny od stacji benzynowych. W tygodniu jeździmy na prądzie, a na wakacje jedziemy bez stresu, korzystając z 55-litrowego zbiornika paliwa. Dla każdego coś miłego. Ale za ile i czy to się opłaca?
Cena - czy warto kupić nowego Citroena C5 Aircross?
Nowy Citroën C5 Aircross to dojrzała i niezwykle przemyślana konstrukcja, która nie udaje czegoś, czym nie jest. Cennik w Polsce startuje od 132 900 zł za wersję z miękką hybrydą 1.2 Hybrid 145 KM. Moim zdaniem, jest to oferta naprawdę świetna i pod kilkoma względami może być alternatywą np. dla Dacii Bigster. Wariant 1.6 Plug-in Hybrid 195 KM to wydatek od 181 700 zł, a ceny wersji w 100% elektrycznej zaczynają się od 174 900 zł. Już podstawowa wersja YOU oferuje słynne zawieszenie i fotele Advanced Comfort, automatyczną klimatyzację i tempomat adaptacyjny, co jest mocnym argumentem. Wersja MAX dorzuca już takie luksusy jak reflektory Matrix LED, kamery 360 i zaawansowany asystent jazdy. No nie jest źle! Chińskie marki wciąż oferują więcej gadżetów za podobne lub mniejsze pieniądze, ale ta wielka granica cenowa i wyposażeniowa zaczyna się kurczyć. Chciałoby się powiedzieć: Czemu tak późno?!
Reasumując, Citroën C5 Aircross to samochód, który nie próbuje być na siłę sportowy. Zamiast tego, oferuje podróż w warunkach, które do tej pory były zarezerwowane dla znacznie droższych limuzyn. Po dwóch dniach spędzonych na Majorce i wielu godzinach za kierownicą C5 Aircross nie mam wątpliwości – w świecie, który każe nam być ciągle w napięciu, Citroën stworzył samochód, który daje nam pozwolenie na relaks. I to jest być może najbardziej radykalna i luksusowa cecha na dzisiejszym rynku.