PIERWSZA JAZDA: Citroen C3 Aircross 1.2 Hybrid 136 KM. Na front z chińskimi markami?
Czy nowy Citroen C3 Aircross to realna konkurencja dla chińskich premier? Wydawać by się mogło, że tak... ale.

Szturm chińskich marek na polski rynek pokazał jedną, ważną rzecz. Klientom zależy przede wszystkim na odpowiednim stosunku ceny do jakości oraz tego, jak dużo auta dostają w zamian za określoną kwotę. Znaczek? Pochodzenie marki? Prestiż? W tym segmencie to nie ma znaczenia. Czy Citroen C3 Aircross, który oferuje opcjonalnie 7 miejsc w rozsądnej cenie ma szanse na sukces?
Te Citroeny coś w sobie mają!
Wydaje mi się, że mam jakiś dziwny problem z Citroenami. Z jednej strony ta marka jakoś nigdy nie była w kręgu moich zainteresowań, żaden model specjalnie mi się nie podobał, a charakter skupiony na komforcie i „kanapowym” stylu jazdy kompletnie mi nie leży, ale… Mógłbym mieć taki samochód dla siebie! Może to kwestia tego, że w wieku niedługo na pierwszym miejscu pojawi się „nobliwa” czwórka, a może o takim podejściu decyduje fakt, że od czasu do czasu mam dostęp do aut o sportowym charakterze i na co dzień wolałbym coś wygodnego i mniej angażującego. Sam nie wiem, ale coś w tym musi być.


Tak czy inaczej Citroen konsekwentnie trzyma się dość ekscentrycznej, na wskroś francuskiej stylistyki. Co prawda w koncernie Stellantis o indywidualny charakter trudno, bo wiele aut zbudowanych jest na tych samych „klockach”, ale C3 Aircross prezentuje się naprawdę jak Citroen – bez udawania i przyszywania na siłę cech szczególnych dla francuskiej marki. Tak czy inaczej Citroen C3 Aircross to kompaktowy SUV (w zasadzie B-SUV), który wyróżnia się na tle konkurencji odważną i niebanalną stylistyką. Ale do rzeczy!
Przód zdominowany jest przez charakterystyczne ostatnio, symetryczne światła, a konkretniej prostą, ale dość rozpoznawalną sygnaturę LED. Dwie kreski poziomo, jedna pionowo – gotowe. Proste, ale dość ładne. Z tyłu jest w zasadzie podobnie – niemal ten sam wzór, a wszystko połączone czarną blendą z logo Citroena. Swoją drogą warto zauważyć, że ostatnio wszystkie nowe lub odświeżone modele tej marki mają nowe-stare logo. Widać, że marka wraca do korzeni i za to – mimo wszystko – należy się plus i zachęta na przyszłość. Może to jest kierunek tj. niedrogie i proste modele, który będzie przepustką do rynkowego sukcesu?
Podczas jazd testowych mieliśmy do dyspozycji topowe wersje. Wybrałem odmianę z czerwonym lakierem, który bardzo ładnie wyciągał wszystkie detale i ciekawe proporcje. Dodajmy do tego wysoką sylwetkę, nieco wyższy prześwit, ładne felgi z oponami o wysokim profilu a dostaniemy naprawdę przyjemne dla oka auto, które łączy w sobie francuski styl ze sporą dawką terenowego sznytu. A co we wnętrzu?
Dużo komfortu, przestrzeni i ciekawego stylu
Wnętrze Citroena C3 Aircross zostało zaprojektowane z myślą o komforcie i funkcjonalności. Przestronna kabina oferuje wygodne miejsca dla pięciu osób, a liczne schowki i praktyczne rozwiązania ułatwiają codzienne użytkowanie. Fotele są obszerne i wygodne, a pozycja za kierownicą zapewnia dobrą widoczność. Tyle w skrócie, ale wnętrze zasługuje na nieco więcej uwagi.

Fakt, Citroen C3 Aircross jest autem pięcioosobowym, ale ten w sumie niewielki B-SUV opcjonalnie może być wyposażony w trzeci rząd siedzeń! Tak, projektanci wcisnęli do bagażnika dwa dodatkowe miejsca i muszę przyznać, że to swego rodzaju „game changer” jeśli chodzi o siedmioosobowe auta w tym segmencie. Zgadzam się, gdy jedziemy w konfiguracji 7-osobowej, bagażnik nie istnieje. Dosłownie! W szparę pomiędzy oparciem i progiem przy klapie ledwo można włożyć dłoń. Gdy musimy podróżować w takim układzie, trzeba albo jeździć bez bagażu, albo zainwestować w boks dachowy. Nie ma rady.

Poza tym miejsca jest sporo, z przodu nie ma na co narzekać, na kanapie również jest całkiem nieźle. Poza tym na uwagę zasługuje sama konstrukcja foteli, bowiem – a jakże – producent dodał jeszcze więcej miękkiej pianki i popracował nad podtrzymaniem bocznym w zakrętach. Niby C3 Aircross nie jest szybkim autem, ale nawet w mieście można bezwiednie przemieszczać się w fotelu pod wpływem siły odśrodkowej. Nie jest to ani bezpieczne, ani przyjemne. Tutaj to poprawili.

Sam projekt deski rozdzielczej jest bardzo estetyczny, praktyczny, wygospodarowano miejsce na niewielką półkę przed pasażerem, jest także tacka na smartfon, głębokie uchwyty na kubki, pojemny schowek. Naprawdę, trudno oczekiwać od auta w tym segmencie czegoś więcej. A co pod maską?
Silnik 1.2 Hybrid 136 KM jest w zupełności wystarczający!

O ile często marudzę, że marki Stellantis z uporem maniaka wkładają silnik 1.2 w kilku odmianach praktycznie do każdego auta – nawet dużego C5 Aircross czy C5 X, tak w takim aucie jak C3 Aircross niczego więcej mi nie trzeba. Układ hybrydowy działa zasadniczo sprawnie (choć nie do końca tak, jak np. w modelach Hyundaia czy Grupy Volkswagena), zapewnia naprawdę zadowalającą dynamikę, a średnie spalanie z całej trasy (mocno mieszane warunki, głównie kręte trasy) na poziomie niespełna 6 l/100 km daje spore nadzieje na to, że w warunkach miejskich i podmiejskich da się zejść w okolice 5 l/100 km.
Jeśli chodzi o suche dane dotyczące tej jednostki, jest to dobrze znany (choć mocno zaktualizowany i poprawiony – m.in. zamiast paska ma łańcuch) silnik 1.2 PureTech z instalacją miękkiej hybrydy. Motor ma 3 cylindry, 12 zaworów i generuje moc 136 KM oraz moment obrotowy 230 Nm. Współpracuje on z 6-biegową automatyczną skrzynią biegów e-DCS6. Napęd przenoszony jest rzecz jasna na przednie koła. Hybrydowy C3 Aircross przyspiesza od 0 do 100 km/h w 8,8 sekundy i osiąga prędkość maksymalną 192 km/h. Średnie zużycie paliwa deklarowane przez producenta wynosi około 5,6 l/100km, a emisja CO2 to 126 g/km. Moim zdaniem takie wyniki spalania są jak najbardziej osiągalne.
Samo prowadzenie jest takie, jakiego można się spodziewać po takim aucie spod szyldu Citroena. Miękko, komfortowo, raczej mało angażująco i na krętych drogach – trochę męcząco. Pokonując kilkunasty zakręt z kolei miałem nadzieję, że za kolejnym będzie długa prosta, abym mógł wreszcie odpocząć. Ale czy to wada? W zasadzie nie, bowiem jeśli oczekujemy komfortu i przyjemności z jazdy po nierównościach, musimy zaakceptować fakt, że auto będzie kiepskie w zakrętach. To nie sportowy crossover pokroju Forda Pumy czy MINI Countrymana – tu jest komfortowo i miękko. Nie martwiłem się kiepskiej jakości drogą, bo Citroen C3 Aircross przez nią przepływa, a wygodne fotele dodatkowo amortyzowały mikrowstrząsy. Zakręty i kręte drogi przy dynamicznej jeździe? Zdecydowanie nie. Wygodna i bezstresowa podróż całą rodziną nawet po wybojach? Jak najbardziej!
Cennik zaczyna się obiecująco…

…, ale kończy dość kiepsko. W sumie można się było tego spodziewać, że doposażona wersja będzie droga i od razu na tapecie pojawią się propozycje konkurencji, głównie z Chin, ale do rzeczy. Bazowa wersja Citroena C3 Aircross kosztuje 82 800 złotych i jest to odmiana You z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 100 KM z manualną skrzynią biegów. Cena wydaje się niezła, ale dostajemy bazowy silnik, manualną przekładnię i ubogie wyposażenie nawet bez wbudowanego ekranu systemu info-rozrywki, z manualną klimatyzacją i wieloma innymi oszczędnościami. Za bardziej cywilizowaną wersję Plus z tym samym silnikiem zapłacimy już 93 300 złotych, a za topową Max – aż 119 700 złotych. Różnica ogromna, ale tutaj pod maską jest już opisany wyżej napęd hybrydowy 1.2 Hybrid o mocy 136 KM z automatyczną skrzynią biegów. No i z 82 800 złotych za skromną wersję bazową z manualem zrobiło się 119 700 z hybrydą i automatem. Dodajmy do tego opcjonalny czerwony lakier (3500 zł), pakiet zimowy z podgrzewaną kierownicą i fotelami (2250 zł), a cena wskoczy na poziom ponad 125 000 złotych. Nadal nie jest to jakiś absurdalnie wysoki pułap, ale konkurencja w tej cenie jest spora.
Citroen C3 Aircross. Czy warto?
Moim zdaniem, przy odpowiedniej konfiguracji i kalkulacji tego, co jest potrzebne, a co nie, ten samochód może być naprawdę opłacalny. Niewielka rodzina poczuje się w nim bardzo komfortowo, wersja hybrydowa jest dynamiczna i oszczędna, przestrzeni nie brakuje (w wersji 5-osobowej, w przypadku 7 osobowej wersji bagażnik oferuje zaledwie 40l, a i miejsce w 3 rzędzie jest bardzo mało), a stylistyka naprawdę może się podobać miłośnikom francuskiej, nieco niekonwencjonalnej motoryzacji. Jeśli ktoś bardzo chce mieć B-SUV-a, ale nie rozważa jeszcze zakupu auta chińskiej marki, to naprawdę ciekawa propozycja.