TEST: Opel Corsa 1.2 130 KM. Normalność z nutą szaleństwa
Banalny, przewidywalny, wręcz nudny? Nowy Opel Corsa, zwłaszcza w wersji GS Line skutecznie walczy z metką życiowej stabilizacji. Testowany model ze 130 KM pod maską również daje sporo frajdy z jazdy.

Czy Opel Corsa jest niedocenianym bratem Peugeota 208, który notabene został Samochodem Roku 2020? Trochę tak i mimo, że to dwa bliźniacze konstrukcyjnie auta, różnią się od siebie praktycznie we wszystkim. Ale czy mógłbym wybrać jedno z nich?
Przyznam, że chyba nie. Są tak różne, że trudno doszukiwać się wad i zalet na niekorzyść lub korzyść jednego z nich. Jasne, to są te same silniki, ten sam segment i zbliżone wymiary, ale odczucia z jazdy i ogólne wrażenia całkiem inne. Żeby była jasność – oba auta mi się bardzo podobają, ale rysują w mojej głowie zupełnie inny obraz.
Długa historia normalności
Pierwsza generacja zadebiutowała w 1983, a jej produkcja trwała aż 11 lat – do 1993. Druga generacja, która zadebiutowała na genewskich targach w 1993 diametralnie różniła się od poprzednika oferując zaokrąglone kształty. Obecnie oferowana szósta już generacja zadebiutowała w 2019 roku i powstała na platformie CMP. Na tej samej bazie zbudowano DS 3 Crossback i wspominanego Peugeota 208.

Opel Corsa nigdy nie szokował wyglądem i zawsze miał w sobie mnóstwo normalności. Niektórzy stwierdzą, że nawet nudy, ale obecnej Corsie nie można odmówić charyzmy pod względem stylistycznym. Jasne, w bazowych wersjach wygląda przeciętnie, ale GS Line prezentuje się świetnie! Czerwony lakier metaliczny, lakierowane na czarno felgi, opcjonalny czarny dach, podwójne końcówki układu wydechowego, a w środku mnóstwo czerwonych wstawek, akcentów i sportowych smaczków. Jasne, w porównaniu do Peugeota 208 czy DS 3 Crossback, Corsa jawi się jako ta najspokojniejsza, ale czy to źle? Zresztą pewnie niedługo doczekamy się liftingu, a ten przyniesie m.in. nowy przedni grill – Opel Visor – oraz większy ekran. Corsa może upodobnić się do Mokki, a to może być ciekawe.

Żwawa, oszczędna i zwinna
Odmiana GS Line oferowana jest albo z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 100 KM i z manualną przekładnią, albo mocniejszą wersją tej jednostki, ale z przekładnią automatyczną. Jest jeszcze silnik 1.5 Diesel o mocy 100 KM i z 6-biegowym manualem, ale moim zdaniem to raczej średnio pasujące rozwiązanie do auta z segmentu B. Ja dostałem do testu wersję z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 130 KM i momencie obrotowym 230 Nm, którą połączono z 8-biegowym dwusprzęgłowym automatem.

Przyznam szczerze, że to bardzo ciekawe połączenie, które zapewnia sporo dynamiki i przyjemności z jazdy. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 8,7 sekundy a prędkość maksymalna to 208 km/h. Nie jest to co prawda auto sportowe, ale ma takowe zadatki. Autko „zbiera się” bardzo sprawnie, przyjemnie i chętnie nabiera prędkości. Jazda z prędkościami autostradowymi to dla tej małej Corsy żaden problem. Ponadto 8-biegowy automat nieźle sobie radzi, ale podobnie jak w przypadku większości aut z koncernu Stellantis – nie lubi korków. Powolne snucie się w kolejce sprawia, że skrzynia się gubi, przy minimalnych prędkościach potrafi szarpać, a system Start/Stop po prostu wnerwia np. wyłączając jednostkę jeszcze przy kilku km/h, by potem uruchomić ją z gracją zapaśnika.

Pod względem spalania, jest bardzo przyzwoicie, ale znów – nie w mieście i nie w dużym ruchu. W trasie, przy 120 km/h Opel Corsa z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 130 KM spala średnio 6,5 l/100km. Jazda drogami podmiejskimi ze średnią prędkością około 70-80 km/h (ograniczenia prędkości, tereny zabudowane, umiarkowany ruch) daje spalanie poniżej 6 l/100km. W mieście, w godzinach szczytu, ciężko zejść poniżej 8 l/100km.
Nowy Opel Corsa 2022 - Ceny i konkurencja

Bazową Corsę z silnikiem 1.2 o mocy 75 KM i z 5-biegowym manualem kupimy za 74 600 złotych, ale lepiej omijać tą wersję. Za testowany egzemplarz tj. GS Line z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 130 KM z 8-biegowym automatem trzeba zapłacić już 104 300 złotych. Tak, ponad 100 000 złotych za auto z segmentu B. Z drugiej strony w tej wersji dostajemy naprawdę mnóstwo wyposażenia m.in.
Opel Corsa 2022 wyposażenie
- 7-calowy wyświetlacz przed kierowcą
- Reflektory przeciwmgielne LED
- Reflektory LED ze światłami do jazdy dziennej LED i asystentem świateł drogowych
- Przyciemniane szyby boczne i tylna
- Dedykowana tapicerka materiałowa z czerwonymi akcentami
- Sportowe fotele przednie
- Podgrzewane fotele przednie
- Kamera cofania 180 stopni
- Czarna podsufitka
- Lakierowany na czarno dach
- 16-calowe felgi aluminiowe
- Światła tylne LED
Dodatkowego wyposażenia jest niewiele, ale możemy dokupić m.in.
- Lakier metaliczny – 2 400 PLN
- System bezkluczykowego dostępu i uruchamiania – 1 600 PLN
- Alarm – 1 000 PLN
I to w sumie tyle, więc ostateczna cena raczej nie przekroczy 110 000 złotych. A co dostaniemy za takie pieniądze u konkurencji? Za 103 500 złotych dostaniemy Forda Fiestę z silnikiem 1.0 EcoBoost Hybrid o mocy 125 KM i z automatyczną przekładnią 7-stopniową w topowej odmianie ST-Line X. Za nieco ponad 110 000 złotych znajdziemy także bazową wersję Hyundaia i20 N z silnikiem 1.6 T-GDI o mocy 200 KM. To już daje do myślenia, prawda? Można także rozważyć Skodę Fabię z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM z automatem DSG w wersji Monte Carlo – 92 900 złotych.
Podsumowanie
Opel Corsa zaskakuje normalnością, ale z drugiej strony pokazuje, że może być oryginalna i po prostu fajna. W odmianie GS Line i z mocniejszą benzyną zapewnia także niezłą dynamikę i namiastkę sportowych emocji, ale jeśli ktoś oczekuje czegoś więcej, powinien iść do konkurencji, która jest piekielnie groźna i w cenie powyżej 100 000 złotych oferuje naprawdę dużo. Największą przewagą może być świeżość i nowoczesność, bowiem Opel Corsa stawia na tradycyjne rozwiązania, a to młodszym odbiorcom może się nie podobać.